-
To my. Naszego 10. dnia trochę popiliśmy
i wzięliśmy ślub, tak, to cliché,
-
ale okazuje się, że dla nas
równość nie jest do końca równa.
-
Niszczymy nasze małżeństwo lub pogłębiamy
stereotypy, zależy kogo spytać.
-
Więc teraz, na dobre czy
na złe, jesteśmy mężami.
-
I tak z czasem miłość rozkwita...
-
gdy dwoje ludzi dojrzewa razem...
-
i uczy się akceptować siebie w
całości takimi, jakimi są...
-
Brady i Cheeks zawarli ten
związek sześć tygodni temu,
-
lecz dziś jest ich pierwsza okazja, aby
wstać i powiedzieć nam, czego się nauczyli
-
o życiu, miłości...
-
i o sobie nawzajem...
-
poprzez przysięgi, które przygotowali.
-
A teraz przeczytają te przysięgi.
-
Ocknij się, Katniss!
-
Hmm? Och...
-
Przyrzekam.
-
Co my robimy?
-
Nie mam pojęcia.
-
Ty składasz przysięgę.
Potem ty. Potem ty.
-
Pif. Paf. Przysięga. Przysięga.
-
Tak jak ćwiczyliśmy!
-
Tak. Racja.
-
Ja... Prosiłem o prompter.
-
Brady...
-
Ja... przyrzekam...
-
widzieć cię...
-
takiego...
-
widzieć cię takiego,
jakim naprawdę jesteś.
-
- Nie wiem, czy ja...
- Znasz swoją kwestię?
-
Spróbuj z kartek.
-
Chwila...
-
Zawsze będę z tobą szczery.
-
- Żadnych sekretów.
- Ha!
-
Ucieczka wygląda źle.
-
Zaniechanie pościgu...
wygląda jeszcze gorzej.
-
Niszczycie nasz ślub!
-
O.
-
Wygląda na drogi.
-
Nie. Dostałem go w Ross.
-
To część mojej kolekcji wazonów,
które tłukę, gdy jestem zestresowany.
-
Skok z tematu. Humor. Ja. Przezabawny.
-
Ha ha.
-
Ulżyło mi, że ty uciekłeś pierwszy.
Ja nie miałbym odwagi.
-
Więc teraz mnie nie gonisz?
-
Cheeks, pobiegłem w przeciwnym kierunku.
-
Myślałem, że jesteś kiepski w gonieniu.
-
Nie...
-
Po prostu...
-
Czuję, że...
-
to, czego się dziś o
tobie dowiedziałem...?
-
Ja też się czegoś o tobie
dowiedziałem, Brady.
-
To już dwa sekrety.
-
Tylko że mój był
sekretem nawet dla mnie.
-
Twój...
-
był z tych przebiegłych,
zakamuflowanych i zdradzieckich.
-
Tak, przepraszam, że nie zdążyłeś poznać
najciemniejszej strony mojego życia
-
w ciągu tych trzech długich
miesięcy naszej znajomości.
-
Co potęguje mój argument.
-
Wiesz, po tym, jak po pijaku wzięliśmy
ślub, myślałem, że cię nie znam.
-
Ale teraz wiem...
-
Że cię nie znam!
-
Z moją wiedzą mógłbyś być...
-
zakamuflowanym rudzielcem!
-
Ukrytym republikaninem!
-
Kocim człowiekiem!
-
Zaraz...
-
Kocim człowiekiem, czyli kimś,
kto lubi koty, czy kimś, kto jest kotem?
-
Mój argument to już śmiercionośna broń.
-
- Ktoś, kto lu...
- Ktoś, kto jest... Widzisz?
-
Cheeks, obaj jesteśmy dziś zakręceni.
Dowiedziałem się o tobie więcej
-
w ciągu ostatnich dziewięciu godzin niż w
ciągu ostatnich dziewięćdziesięciu dni.
-
Dziewięć godzin?
-
To wszystko?
-
To wydaje się...
-
coraz bardziej...
-
Wszystko w porządku?
-
Co... Co się dzieje?
-
Tak, tak. Ja tylko...
-
Chyba mam flashback...
-
Dziewięć godzin wcześniej...
-
Mówiłem ci, że kocham widzieć tu
wszystkie twoje małe ciuszki?
-
To tak, jakby moja nowa zabawka
przyszła w zestawie z różnymi strojami.
-
Wiesz, gdyby to nie było
twoje odnowienie ślubu...
-
Bum. Zium. Na księżyc...
-
To tylko ja! Nie musicie
zakładać spodni!
-
Ło! Haley tylko żartowała.
-
Zakładać spodnie. Mamy gości!
-
Tutaj są!
-
Och!
-
Mama, Tata!
-
Tato, cześć!
-
Cheeks... to są moi rodzice.
Gillian i Scott.
-
Miło mi po...
-
cóż, w końcu się spotykamy.
-
Tak. Słyszeliśmy tak wiele...
-
- i widzieliśmy... tak wiele.
- Tak wiele.
-
Internet jest po prostu...
-
absolutnie...
-
Dowiedzieliśmy się o
"filtrze rodzinnym"!
-
Bez niego, witam pana, hm?
-
Cóż. Poznanie was jest...
-
co ja robię.
-
- Żałuję, że spotykamy się tak późno.
- Cóż, to był po prostu jeden z tych...
-
Wiecie jak bywa ze ślubami...
-
Wahbah! I jestem!
-
Niezręczna cisza.
-
Jesteście rodziną!
-
Btw jestem Haley.
-
Przyjaciółka rodziny. Gwiazda
filmu Sci Fi, Sharktokopter.
-
Nie mamy telewizora.
-
Klik!
-
Tak...
-
chcemy tylko powiedzieć,
że cię wspieramy.
-
W dobrych czy złych wyborach.
-
I jestem szczęśliwy, że tym
razem ty za wszystko płacisz.
-
Miałeś... jakiś poprzedni raz?
-
Ja...
-
w pewnym sensie miałem raz narzeczoną.
-
Claudię. I... wtedy...
-
ona... może się tu nawet pojawić.
-
Narzeczona.
-
Claudia.
-
Pojawić.
-
Cóż, to tak jakby trzy...
-
małe, maleńkie...
-
eksplozje nuklearne nowych informacji.
-
- BUM! BUM! BUM!
- Dziękujemy, Haley.
-
- Wyjaśnij.
- Żyłem w szafie
-
łamane na w zaprzeczeniu.
I Claudia rozwiązała problem.
-
Teraz to musi być dla ciebie ironiczne.
-
- Cheeks, nie chciałem kłamać...
- Więc czemu to zrobiłeś?
-
Może miałem wizję tej rozmowy?
-
Myślisz, że możesz mnie
przebłagać uśmiechem?
-
- Nie odwrócisz mojej uw...
- Gdzie mój mały pedałek?
-
Mama!
-
Nie podnoś głosu w moim domu, Suko!
-
Złaź tu, cholero!
-
Kocham cię do bólu.
-
A to moja ulubiona szmata!
-
- Klepnij! Klaśnij! Pomyśl o tym!
- Klepnij! Klaśnij! Pomyśl o tym!
-
A wy musicie być tymi
"normalnymi" Mormonami!
-
Chodźcie. Nie bójcie się.
-
Słuchajcie, będę szczera, myślę,
że jesteście ś-w-i-r-y, ale
-
miło poznać mimo to.
-
Miło poznać.
-
Okropnie miło.
-
Może pokażę wam,
gdzie jest kawa i ciasto?
-
Nie pijemy kofeiny.
-
Nie wiem, co to znaczy.
Chodźcie, chodźcie.
-
Wiem, kto to!
-
Zerknijmy na tego ocelota.
-
Nazywam cię tak, bo będę na ciebie zerkać,
kiedy tylko najdzie mnie ochota.
-
Mamo, Brady. Brady, Mama.
-
Właściwie, byliśmy właśnie w
trakcie potrójnego wybuchu...
-
O mój Toddzie!
-
Jest uderzająco podobny! Do Todda!
-
Todda?
-
Kiedyś poeta, mój mentor.
Później mój kochanek. Teraz zmarły.
-
Jest moim przewodnikiem duchowym.
-
A i jest też ojcem Cheeksa.
-
Tak, ale Brady wcale nie wygląda jak...
-
Tata?
-
Czy ona powiedziała "ciasto"?
-
Tłumaczenie: Emilia Górecka
[email: emig@o2.pl]