-
"Dwa domy"
-
Kto wiedział? Że będziemy tu tak sobie siedzieć wszyscy razem?
-
Wuju?
Co zrobimy z tym, który jest winny?
-
Niech oni się na ten temat wypowiedzą.
-
No więc mówcie. Jakie są wasze sugestie?
-
Już idziesz?
-
Nie jestem zabawką Wuja, Ezel.
-
Nie przyszedłem tu, żeby wysłuchiwać od niego coś takiego.
-
Wuju, przez ciebie z człowieka życie uchodzi.
-
Usłyszmy co ty masz do powiedzenia nam. Na co ty się tu przydasz?
-
Dobrze, dobrze.
-
Usiądź, usiądź.
-
A ty…? Co poza zdradą ty tutaj robisz?
-
Dla ciebie wszystko jest grą. Wszystko jest testem.
-
Zanim ktokolwiek wypowie choć słowo, ty rozważasz już setkę możliwych scenariuszy.
-
No dobrze.
-
Niech pomyślę...
-
Wszystkich nas tu ściągnąłeś.
-
Komuś ufasz, przed kimś innym próbujesz coś zataić…
-
Albo szukasz zdrajcy pomiędzy nas.
-
To dlatego nas tutaj wezwałeś? Zbierasz informacje?
-
Nie musisz próbować, rusz głową. Kto jest tutaj zdrajcą?
-
Komu najmniej zależy na Ezelu?
-
Komu? Kto jest przy nim wyłącznie dla swoich korzyści?
-
Ja, to ja. Przyznajmy to.
-
- Ty zdradziłeś?
- Ty mi to powiedz, Ezel.
-
Nigdy nie pozbędę się twojej nieufności. Powiedz to, w tej chwili. A natychmiast wstanę i odejdę.
-
Nie, nie. Usiądź.
-
Póki co, usiądź.
-
A ty?
-
- Jestem z Omerem.
- Mówisz poważnie?
-
Aż do śmierci.
-
Ale czyjej? Czyjej śmierci, Eysan?
-
Prosił pan o telefon.
-
To nie jest standardowa procedura. Nie polecałbym jej.
-
- Kto tam jest?
- Wszyscy.
-
Wymień ich imiona.
-
Głupia dziewczyna...
-
Moja mała, głupiutka dziewczynka...
-
Kontynuuj.
-
No więc na co tu czekamy, Ezel?
-
- Nie odbierzesz?
- To nic ważnego.
-
Dobrze.
-
Odjeżdżamy.
-
Człowiek nieustannie dowiaduje się o sobie czegoś nowego, Olga.
-
Wiesz, czego dowiedziałem się dzisiaj?
-
Po tylu latach zdałem sobie sprawę, że nawet Kenan Birkan ma swój słaby punkt. Tak jak każdy inny.
-
Ty nie masz pojęcia o czym ja mówię, prawda?
-
Zdrowie.
-
No i jak Wuju? Zdaliśmy twój test?
-
Każdy dzień nim jest, chłopcze. Każdy dzień jest dla nas testem.
-
Tak jak wam mówiłem.
-
Wuju, ciągle nie usłyszałem od ciebie odpowiedzi.
-
Powierzam ci tego młodego człowieka. Nie twojego ojca. Wiesz o czym mówię.
-
- To jedno z nich.
- Zdrajca ma silne nerwy.
-
Do ostatniej chwili nie odezwałeś się ani słowem.
-
Zgadza się, Wuju. Samochód zawrócił. Co by się wydarzyło w przeciwnym razie?
-
Dowiedzielibyśmy się kim jest zdrajca i zaraz potem wysłaliby nas na drugą stronę?
-
Nigdzie nie musieliśmy się wybierać, chłopcze. A wiesz dlaczego?
-
Ponieważ…
-
Ponieważ jesteśmy na swoim terytorium. Jesteśmy u siebie.
-
No dalej, chłopie. Schodź stamtąd.
-
Dokąd mnie ciągniesz, mały? Chciałbym cię widzieć na moim miejscu.
-
Ty nie schodziłbyś na dół na nogach. Ty byś się na dół turlał.
-
Wtedy, tam, biegłbym tak jak ty. Ale zamiast uciec ty przybiegłeś, żeby mnie ratować.
-
Chciałeś, żeby odszedł, nie chciałeś, żebym za tobą poszedł. Zaryzykowałeś swoje życie, żeby mnie ratować, prawda?
-
Powiedz prawdę. Bałeś się, że coś mi się stanie?
-
- No i co teraz będzie z Hairatli?
- Próbował mnie zabić. Nie udało mu się. Teraz moja kolej.
-
Co znaczy “moja kolej”? To przecież Hairatli. Nie wygrasz z nim.
-
Najpierw zajmę się sobą. Potem dobiorę się do niego. Krop po kroku.
-
Najpierw musisz zebrać wokół siebie ludzi. Potrzebujesz pomocy innych.
-
Władza i pieniądze…
-
- Będziesz pracował dla siebie, zgadza się?
- Dokąd my idziemy?!
-
Jesteśmy już na miejscu. Twoja nowa robota. Gratuluję.
-
On? On ma mi pomóc?
-
To jest Ramiz Karaeski we własnej osobie. Nie słyszałeś o nim?
-
Rozumiem, nie masz doświadczenia…
-
Słyszałeś o takich ludziach… Ten człowiek jest mordercą. Zabójcą…
-
On nikogo się nie boi. Wszyscy boją się jego.
-
Jeśli będziesz miał problem, zwróć się do niego. Weźmie cię pod swoją opiekę.
-
Co się dzieje?
-
Ty wyjdź na zewnątrz, uważaj. A ty podejdź bliżej, nie bój się. Nikt cię nie zdoła skrzywdzić tak długo jak ja tu jestem.
-
Dostałem to po dziadku. Jako pamiątkę. Chcę zrobić pewne rzeczy na własną rękę.
-
- Mam plany i trochę pieniędzy. Ale mam też pewien kłopot.
- Czyli?
-
To znaczy, że ktoś kupił ziemię w sąsiedztwie. Teraz chce wykupić mój warsztat.
-
Dałem mu trochę pieniędzy, by zostawił mnie w spokoju, a teraz mam przez to kłopoty.
-
Codziennie przychodzi i żąda pieniędzy.
-
- Kim on jest? Skąd się wziął?
- On sam nie jest problemem. Chodzi o tego, który stoi za nim.
-
Wszyscy się go boją. Bez chwili wahania jest w stanie zabić człowieka. To chodząca gnida.
-
Wszyscy są przerażeni.
-
Kenan wskazał ciebie. Dasz sobie radę? Nie przestraszysz się? Zrobisz to?
-
Jedni chcą pomocy, inni najwyraźniej chcą umrzeć. Podaj nazwisko.
-
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
-
I jak poszło?
-
Nie martw się, to nie podpucha. Łatwa robota.
-
-Rozpytałeś się o tego człowieka?
-Tak.
-
- Nastraszysz go?
- Tamten ma jakiegoś protektora. Wiedziałeś o nim?
-
Nie… Jego też postraszysz?
-
Jego nie da się nastraszyć. Wiesz kim jest jego protektor? Nazywa się Kara.
-
Kara Ceilal…
-
O kurwa… To najlepszy przyjaciel Hairatli…
-
Odwołajmy to. Dajmy sobie z tym spokój.
-
Już za późno, dzieciaku.
-
Nie opuszczajmy gardy. Myśl o każdym jak o przeciwniku.
-
Każdy jest przeciwko nam. Każdy jest wrogiem.
-
Dlaczego opowiedziałeś mi tę historię, Wuju?
-
Jeszcze jej nie skończyłem, chłopcze. Ja ją dopiero zacząłem opowiadać.
-
To wszystko od teraz należy do ciebie.
-
W sejfie znajdziesz pieniądze. W szufladzie broń.
-
Wyjrzyj czasami przez okno. Wróble często się do niego zlatują.
-
Rozrzuć im nieco okruszków chleba. To wszystko, dobrze? Do widzenia.
-
Dokąd jedziesz?
-
Chłopcze… Poprosiłeś mnie o pomoc. Poprosiłeś, żebym cię czegoś nauczył.
-
Zanim do mnie dołączysz musisz przejść pewien test.
-
Rozpoczynasz swój egzamin. Najpierw musisz go zdać.
-
Znaleźć zdrajcę…
-
A co jeśli to żadne z nich?
-
A co jeśli to każde z nich? Oni wszyscy?
-
Chcesz, żebym sam do tego doszedł.
-
Ten kto siedzi na tym wózku, siedzi w nim samotnie.
-
Najpierw to rozwikłaj, rozwiąż tę łamigłówkę. Potem do mnie dołączysz. Zgoda?
-
Ponieważ wózek, na którym siedzisz jest też miejscem, w którym żyjesz, to on powie ci kim tak naprawdę jesteś.
-
Poznajesz kim jest twój przyjaciel po książce, którą on czyta, miejscu, w którym jada.
-
To definiuje go tym, jaki on jest.
-
Tefo, czy Selma nie uczyła cię dobrych manier?
-
Nic nie zapamiętałem. Gdzie to powinienem położyć?
-
- Co to ma być?
- Chcę zaimponować Sebnem.
-
Po południu mamy tu zjeść obiad. Chcę się wcześniej przygotować.
-
Nie, chodziło mi o to. To twoja dziewczyna cię tak urządziła?
-
Nie, to był wypadek.
Opowiadaj.
-
Mamy problem, Tefo. W tamtym domu jest zbyt wiele osób. Wszyscy tam są.
-
Muszę opiekować się Azad, łazić za Cengizem.
-
Duża rodzina, to dobrze. Przysięgam, że czasami tęsknię za dawnymi czasami, kiedy zamawialiśmy pizzę dla pięciu osób.
-
Mamy problem, Tefo. Nikt nic nie mówi, ale wszyscy mają tego świadomość.
-
W naszym domu mamy obcego. Szpiega.
-
No tym razem to nie ja.
-
Powiedzieć ci coś, co wiem z własnego doświadczenia? Wiesz jak znaleźć zdrajcę?
-
Kogo ta osoba zdradza? Ezela? A więc zdrajcą jest ktoś z jego najbliższego otoczenia.
-
Człowiek czuje się wolny w swoim domu. To miejsce, w którym może się ukryć.
-
Ale jeśli dom, w którym jesteś nie jest twój, każda jego cząstka będzie cię przygniatać.
-
Co my tu robimy, Eysan? Nie jesteśmy we właściwym domu.
-
Jesteś moją żoną. A to tak jakbyś mówiła innemu mężczyźnie: „Jestem twoja”.
-
Can to mój syn, a ty go zostawiasz z obcymi.
-
Masz lepszy pomysł?
-
Wszystko jest lepsze niż to. Jak długo będziemy tu mieszkać?
-
Chcesz, żebym do ciebie wróciła?
-
A ty? Nie brałaś tego pod uwagę?
-
Po tym jak próbowałeś mnie udusić…?
-
Nie. Nie brałam tego pod uwagę.
-
To dlatego, że tak bardzo cię kocham.
-
Nigdy, Cengiz.
-
Więc jednak się nie zmieniłeś? Tak bardzo mnie kochasz, że posunąłbyś się do wszystkiego. Zupełnie jak w przeszłości.
-
Tak bardzo kochasz, że posunąłbyś się do tego, żeby zabić?
-
Jeśli jeszcze swojego nie znalazłeś to znaczy, że ktoś inny do ciebie zadzwoni i wezwie cię do twojego prawdziwego domu.
-
Witam, jak się miewasz? Mam do ciebie prośbę.
-
Właśnie dlatego cię niepokoję. To tylko niewielkie ludzkie wołanie przyjaciela.
-
- Niech Bóg ci wynagrodzi.
- Już dobrze, dobrze.
-
Teraz nie masz szykownego biura. Tutaj musisz po prostu zdobyć zaufanie ludzi. Będziesz się z nimi dzielił chlebem.
-
Ich dom będzie moim domem.
-
Co w sprawie zdrajcy?
-
Nikomu z nich nie ufaj. Trzymaj ich przy sobie blisko, ale im niedowierzaj.
-
Wuju… A co jeśli Kenan dowiedział się o wszystkim w inny sposób? Nie wiem jak, ale po prostu innym sposobem?
-
Co jeśli żadne z nich nie zdradziło?
-
- Mamo?
- Omer, przyjedź do domu.
-
- Co się stało, mamo?
- Musisz tu przyjechać. Powinieneś coś zobaczyć.
-
Znowu są razem, Azad. Wuj i Ezel. Jaki mają plan?
-
Ja nic nie wiem. Mnie też niczego nie mówią.
-
Wiesz co się dzieje, kiedy zaczynają razem coś planować?
-
Wiem… Dobrze wiem.
-
No właśnie… Byliście w przeszłości wrogami. Czy mój ojciec bardzo dał ci w kość?
-
Nie, nic z tych rzeczy! Raz czy dwa pogroził mi palcem. Nic szczególnego.
-
Wtedy tak naprawdę nie byłem sobą. To wszystko.
-
Ja nadal nie jestem zupełnie sobą.
-
Zanim się zorientowałam w co tak naprawdę się pcham, znalazłam w swoich rękach broń.
-
- A jak się czułaś używając jej?
- Ja?
-
Ja…
-
Byłam zdenerwowana. To było dziwne uczucie.
-
Tak właśnie ja działam na kobiety.
-
Nikt mi nie powiedział, jakiego zaznam uczucia. To była dla nie nowość.
-
Teraz, myślę,że jest już dobrze.
-
A ty jak sie czujesz?
-Ja...jestem twardy. Jak skała.
-
Nie uderzyło mi do głowy.
-
Byłam pisarką. Miałam swoje pisanie, swoje książki. Miałam własny dom. Uwielbiałam go.
-
Też miałem swój dom. Dużą kuchnię. Basen. Motocykl. Auto…
-
Miałem taki piękny dom…
-
- Zdaje się, że teraz jesteśmy bezdomni.
- Jesteśmy.
-
Chyba jesteśmy kimś w rodzaju goryli. Co my wyprawiamy?
-
Tak naprawdę nie mam pojęcia co i dlaczego robię, Azad.
-
Snuję się jak pies i do tego bezpański.
-
Może wynajmiemy tylko dla siebie jakiś dom?
-
Co jest? Zlew się zatkał? Mój też będziesz musiał naprawić.
-
- Jedziesz ze mną?
- Nie, nie mogę. A dokąd?
-
- Powinniśmy kogoś śledzić.
- Kogo?
-
Eysan...
-
Znowu Eysan… Co ty znowu chcesz od Eysan?
-
Nie rób tego, Cengiz.
-
Ktoś zadzwonił do Eysan. Dlatego za nią idę.
-
W takim razie idź. Ja teraz się rozłączam. Powodzenia.
-
Eysan wyszła zaraz po tym telefonie.
-
Dobrze ją znam. Otrzymała telefon od Kenana.
-
Gdzie jesteś?
-
- Mamo?
- Wejdź do środka.
-
Mamo, dlaczego po mnie zadzwoniłaś?
-
Niedawno to dostarczono.
-
Otwórz.
-
Zrób to, co zrobiłby mój syn. Zrób to co robił Mert. Powiedz. Co tam widzisz?
-
Jego koszula. Zakrwawiona…
-
Jego sweter...
-
Pasek ...
-
Spodnie...
-
Portfel.
-
Zdjęcie z nim i ze mną w ogrodzie. Jest stare.
-
Jego dowód. 50 lir.
-
Jeden but. Drugiego nie ma.
-
Jego telefon...
-
To wszystko?
-
To wszystko, mamo.
-
Gdzie on jest?
-
Powiedz prawdę. Co się stało z Mertem?
-
Gdzie jest Mert?
-
- Mamo…
- Powiedziałam - powiedz prawdę.
-
Może jest w swoim pokoju. Może już wrócił?
-
Sprawdź w jego pokoju. Idź sprawdzić, czy jest w swoim pokoju.
-
Idź. Sprawdź, Omer. No dalej.
-
Jest tam?
-
Nie, mamo.
-
Sprawdź teraz…
-
Omer, nie zasmucaj mnie
-
Mam dziwne dzieci… Szkoda słów…
-
Przyznaj co przede mną ukrywasz. Matka wszystko czuje.
-
Widzisz to, prawda synu?
-
Tak, mamo.
-
Trzymałeś mnie za rękę. Pamiętam, na pogrzebie.
-
Najpierw nie rozumiałam, teraz to pojęłam.
-
Mój syn dał mi znak.
-
Pamiętasz jak dałeś mi pierścień, synu?
-
- Pamiętam, mamo.
- Weź ze sobą ciepłe ubrania. Niedługo się ochłodzi.
-
Dobrze, mamo.
-
Tym razem nie każ mi czekać.
-
Przyjdź tak szybko jak skończysz pracę. Przyprowadź ze sobą Merta. Będę za tobą tęsknić.
-
Bardzo będę za tobą tęsknić
-
Będę bardzo tęsknić.
-
Sprowadzę go do domu, mamo. Nie smuć się. Dobrze?
-
Jesteście braćmi. Nierozłączni.
-
To moje jedyne życzenie. Wkrótce już nas nie będzie.
-
Wy na tym świecie zostaniecie. Wy...dwaj bracia.
-
Wasze życie dopiero się zaczyna. No idź do pracy. Wstawaj!
-
Bogu niech będą dzięki!
-
No dalej.
-
“Jedna niewysłana wiadomość”
-
Chciałeś mi ją wysłać?
-
Ezel… Chcesz, żebym odszedł? Dobrze, odejdę.
-
Postanowiłem wysłać ci wiadomość.
-
Bo nie można się z tobą dogadać. Nie mogę nic nie robić, bracie.
-
Wyjadę. A między czasie zatęsknisz za mną. Nie powiem ci dokąd jadę.
-
Wyjadę na rok lub dwa.
-
A potem wrócę.
-
Bracie… Nie powiedziałem ci tego, bo byłem na ciebie wkurzony.
-
Kocham cię bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.
-
Wspaniale. Powiedziałem to. Jak ja mam wysłać taką wiadomość?
-
Ale poważnie, tym razem wyjadę.
-
A przy okazji jest coś jeszcze.
-
Dałeś Cengizowi dokumenty Kenana.On ma człowieka o imieniu Kaya.
-
Znam kogoś w administracji. Ona ma na imię Elif.
-
Poprosiłem ją o pomoc. Wydrukuje billing rozmów telefonicznych.
-
Jeśli ktoś się o tym dowie będzie po niej. Może ją zabiją.
-
Przedstawię ci ją.
-
To śliczna dziewczyna.
-
No nieważne, idę. Już idę.
-
Pani Elif?
-
I jak wypoczynek?
-
Pokaż mi to.
-
Przełożymy to spotkanie na następny tydzień. Niech się trochę pomartwią.
-
Dobrze, proszę pana.
-
Projekt moich snów.
-
Tym razem wszystko jest gotowe? Popracuj nad nim trochę dłużej.
-
Oni nie są głupcami, Kaya.
-
W końcu się zorientują.
Ściągnijmy tu naszego nowego przyjaciela. Chcę z nim porozmawiać.
-
Weźmiemy go ze sobą?
-
To niebiezpieczne.
-
Drogi Kaya…
Czas spędzony z Ramizem nauczył mnie jednego.
-
Przyjaciel, wróg… Każdy dba wyłącznie o swoje własne sprawy
-
To jest Kara Celail.
-
Zajmę się robotą. Obiecałem tamtemu człowiekowi. Dlatego mu pomogę.
-
Jak zamierzasz go pokonać?
-
Hairatli nas zabije.
Już i tak cię szuka.
-
To jest do zrobienia. Interesuje się twoją dziewczyną. Patrz.
-
Moja ulubiona piosenka to "Sevemedim kara gözlüm"
-
- Selma pięknie ją śpiewa. Bardzo pięknie.
- Niech zaśpiewa.
-
Zaśpiewaj ją prosze, dla paa Celaila.
-
Brawo, brawo. Wspaniały głos. Ale ten piękny głos muszę zabrać ze sobą. Mamy problem.
-
Selma, mam mały problem dotyczący twojego repertuaru...
-
Proszę wybaczyć.
-
Na zdrowie panie Celail.
-
Co ty wyprawiasz?
-
A ty co wyprawiasz?… On chce zabić Ramiza, a ty dostarczasz mu rozrywki.
-
Kenan, ona tylko wykonuje swoją pracę.
-
A niech sobie ją wykonuje. Ale ona nie wie komu śpiewała.
-
Wiem. Przyjacielowi Hairatli.
-Jego staremu przyjacielowi.
-
Posłuchaj Selma. Mamy robotę, musimy się pozbyć Haratli.
-
A podczas załatwiania twej sprawy to ty będziesz w niebezpieczeństwie.
-
Aha, w takim razie mam mu dłużej nie nadskakiwać?
-
Każdy robi to co do niego należy.
-
Hairatli widzi w tobie zagrożenie. Chce się ciebie pozbyć.
-
A ty chcesz się mu przeciwstawić pozbywając się jego najlepszego przyjaciela.
-
Odsuwasz od niego Celaila.
-
A ty chcesz być sławna. I dlatego kręcisz się wokół Hairatlia.
-
- Prawda?!
- Nie.
-
Robię to samo co ty. Sama próbuję spełnić swoje marzenia. Staram się, Kenan.
-
Obaj jesteście kochani. Ale jedno jest faktem. Żaden z was nie jest w stanie pomóc mi zostać sławną piosenkarką.
-
A Hairatli może.
-
Nie złość się, on nie chcę by stało ci się coś złego.
-
On też nie ma dobrego planu.
-
A ty go masz?
-
Żeby to się mogło udać musimy myśleć w ten sam sposób.
-
Jeśli zobaczymy ją z Kenanem nie będziemy zadawać pytań, a tylko się upewnimy.
-
Zrozumiałeś? Mój bracie…?
-
Proszę się tutaj zatrzymać.
-
Ale jeszcze nie dojechaliśmy na miejsce.
-
Przejdę się.
Pogoda jest dzisiaj wspaniała. Dziękuję.
-
Do widzenia.
-
Elif?
-
- Przyjaźniłaś się z Mertem?
- Tak... A ty?
-
Ja?
-
Ja jestem przyjacielem jego brata.
-
Trudno w to uwierzyć. Ale…
-
Codziennie dookoła widzimy tyle okropieństw.
-
Ale kiedy sami ich doświadczamy…
-
W każdym bądź razie ja nie mogę długo tu zostać.
-
To o czym rozmawialiśmy przez telefon…
-
Pan ma na imię Ezel?
Panie Ezel, proszę posłuchać.
-
Biorę odpowiedzialność za przekazanie panu tych dokumentów.
-
Za to grozi jakieś 10 lat więzienia. Rozumie pan?
-
W takim razie dlaczego mi je dajesz?
-
Mijają dwa tygodnie odkąd… Mert...
-
…odszedł.
-
Patrząc na nas z boku, co nas oboje łączy?
-
Nie wiem. Co?
-
Oboje mamy zapuchnięte oczy, panie Ezel.
-
Oboje codziennie wylewamy łzy.
-
Nie pokpij planu.
-
To nie kieszonkowe, człowieku.
-
Wsadź to tutaj.
-
Ja pierdolę, weź to ode mnie. Inaczej sam odstrzelę sobie dupsko, Ali.
-
Gdzie oni są?
-
Niedaleko jest elegancka kafejka. Może tam.
-
- Może?
- Skąd mam wiedzieć? Tak mi się wydaje.
-
Sprawdźmy w co mnie wpakowałeś.
-
To ostatni raz. Obiecuję.
-
Nieruchomości Ayhan, słucham.
-
Kaya, to ty synku? Kaya?
-
Nie ma ich tu. Wydaje się, że się myliłem.
-
Nie usiądą tu na oczach wszystkich.
-
Są gdzieś ukryci przed spojrzeniami innych. Geniuszu…
-
Sprawdźmy co dzieję się na górze.
-
W czym mogę pomóc? Ta część jest zamknięta. Proszę usiąść w tamtej części.
-
- Mamy spotkanie z panem Kenanem.
- Rozumiem. Zapraszam.
-
- Nie dzwoń do mnie więcej.
- Tak, jestem złym. Zły kiedy ktoś myśli tylko o sobie.
-
Zwłaszcza jeśli ten ktoś jest po stronie wroga.
-
Mama?
-
Co jest?
-
Twój telefon wibruje.
-
Wyłącz, poczekam.
-
Twój telefon! Oszalałeś? Wyłącz go!
-
Can dzwoni. Co mam zrobić? To mój syn. Zaraz wracam.
-
Jesteśmy na miejscu. Sprowadziłem go tu.
-
Teraz mogę wyjść. Ja wychodzę, ty rób co chcesz z Alim.
-
Wkrótce wrócę. Bądź grzecznym chłopcem, dobrze?
-
- Bardzo mi przykro, wujku Mumtaz.
- Co mam odpowiedzieć?
-
- Że mnie też jest przykro?
- Nie.
-
Teraz wiesz o wszystkim. Nie jestem najlepszym człowiekiem.
-
- Nie oddam.
- Co?
-
Jeśli przyszłaś zabrać Cana, nie uda ci się. Teraz mam wnuka. Nikomu go nie oddam.
-
- Cieszę się.
- Co…?
-
Jestem szczęśliwa, że ktoś tak bardzo się o niego troszczy.
-
Stracił wiele czasu. Opuścił sporo lekcji szkolnych.
-
Poślemy go tu do szkoły. O wszystko zadbamy. Nie robię tego dla ciebie.
-
Ani dla ciebie. Ani nawet nie dla Omera.
-
- Tobię to dla swojego wnuka.
- Dziękuję, wujku Mumtaz.
-
To są jego ubrania.
-
Spisałam na co jest uczulony. Podawaj mu lekarstwa. Jeśli się rozchoruje, tutaj są recepty.
-
Na samym dole jest mój numer. Dzwoń jeśli czegoś będziesz potrzebował. Przyjadę natychmiast. O każdej porze.
-
Zaczekaj.
-
Zostawisz tak po prostu swojego syna? Z jedną walizką? To wszystko?
-
Moje dzieciństwo tak właśnie wyglądało. Mieściło się w jednej walizce.
-
Ale nie miałam ojca takiego jakim ty jesteś.
-
- Can będzie przy tobie bezpieczny.
- Co z ciebie za matka?
-
Potrafisz tak po prostu zostawić własne dziecko? To nie jest w porządku. Jak możesz go zostawić?
-
- Wydaje ci się, że to proste…?
- Więc dlaczego to robisz?
-
Bo nie wiem co się ze mną stanie. Nie wiem co by się stało z moim synem, jeśli by przy mnie został.
-
Nie wiem co ze mną będzie, kiedy stąd teraz odejdę.
-
Byliśmy tam, proszę pana. Dobranoc.
-
No i co zrobiłeś z Alim?
-
Następnym razem, panie Cengiz.
-
On ma w sobie nieporównywalnie więcej człowieczeństwa niż ty.
-
- To dlaczego jest pan w tym samochodzie? Ze mną…
- Zawozisz mnie na miejsce spotkania. Ale ty zostaniesz w aucie.
-
Może pan tutaj wysiąść.
-
Próbowałem mu powiedzieć, że nie zostawisz mnie w spokoju.
-
Kto wie, panie Cengiz. Partnerstwa i przyjaźnie się rozsypują.
-
Nawet wtedy to ja wygrywam.
-
Ale bez obaw. Na szczęście ciebie nie będzie ze mną łączyło ani partnerstwo, ani przyjaźń.
-
Jest pan bardzo zabawny, panie Cengiz. Skąd u pana przekonanie, że jest pan lepszy ode mnie?
-
Mam jeden palec więcej od ciebie.
-
Zmieniłem zdanie. Postanowiłem współpracować z Kenanem. Ten człowiek mnie wybrał.
-
- Kiedy?
- Jak to kiedy, Ezel!
-
Powiedziałem ci. Ty mnie nie słuchasz! Do ciebie to nie dociera!
-
Kiedy przekazywałeś papiery rozwodowe?
-
- Wtedy to to się zaczęło.
- Oczywiście, że to był początek.
-
Oczywiście, że to ty jesteś zdrajcą. Co ja sobie myślałem?
-
Że nawet ty masz jakieś granice podłości. Nawet ty nie zrobisz dwa razy tego samego.
-
Jak mogłeś, Cengiz?
-
Jak mogłeś ponownie zaprzedać diabłu swoją duszę?
-
A jak ty patrzysz na ten świat, Ezel? Co ty myślałeś, Ezel…?
-
Jesteś zaskoczony, że znowu mogłem cię sprzedać. Na jakim świecie ty żyjesz?
-
Nie tylko ja. Ale wszyscy jesteśmy sprzedajni. Wszyscy to robimy.
-
Przypomnij sobie ten wieczór, kiedy Kenan został wyprowadzony w pole.
-
Przypomnij sobie tamten dzień. Był tam ktoś jeszcze.
-
Człowiek, który stracił kobietę, którą kochał. Stracił swojego syna. Stracił swoich przyjaciół.
-
Pomyśl o nim. O człowieku bez grosza przy duszy. Nie marzył nawet, że mu się poszczęści.
-
Przywołaj go w myślach stojącego przed tobą, uśmiechającego się.
-
On grał swoją rolę, ale na końcu to on był tym, którego nikt nie kocha.
-
Eysan nigdy nic dla mnie nie zrobiła. Ale dla ciebie…
-
Dla ciebie ona zrobiła wszystko, Ezel.
-
Pomyśl o człowieku, który wie, że nigdy już nie zdoła wygrać.
-
Jak mogłem sprzedać diabłu swoją duszę?
-
Ponieważ szatan traktował mnie lepiej niż wy.
-
Sprzedany za klucz hotelowy.
-
Sprzedany za łóżko.
-
Sprzedany za ciepłą wodę.
-
Sprzedany szatanowi za garnitur.
-
Sprzedany za przyjemny zapach.
-
Sprzedałem duszę za wzrok kobiety patrzącej na mnie z zainteresowaniem.
-
Panie Cengiz, zapraszam.
-
Sprzedany za wymawianie z szacunkiem mojego imienia przez obsługę.
-
Sprzedałem swoją duszę dla kilku przyjaznych słów, Ezel.
-
Potrzebuję cię, Cengiz.
-
Tak, wiem.
-
Z powodu Ramiza, Ezela. Dlatego mnie potrzebujesz.
-
Nie, nie zrozumiałeś mnie. Potrzebuję cię dla ciebie samego. Kogoś, kto myśli tak jak ty.
-
Potrzebuję twojego umysłu. Jesteś jednym z najmądrzejszych ludzi jakich poznałem.
-
Mówię poważnie. Do tego nienawidzisz biedy.
-
Nie ufasz tym, którzy mówią, że im na bogactwie nie zależy.
Nie boisz się walczyć o to, czego chcesz.
-
Uwielbiasz gry. Nie wstydzisz się być sobą.
-
Spójrz na siebie. Jesteś wspaniałym mężczyzną, Cengiz. Wyjątkowym człowiekiem.
-
Czego chcesz? To ma być niemoralna propozycja?
-
Bardzo niemoralna. Chodź ze mną.
-
Uważasz, że żeby kogoś kupić diabeł musi go oszukać? Nie.
-
Sprzedałem swoją duszę za pieniądze. Sprzedałem swoją duszę za silnik z 300 końmi mechanicznymi.
-
Gazu. Jedź szybciej. Dodaj gazu.
-
Już pierwszego dnia ci powiedziałem, że twoje miejsce jest przy mnie.
-
Tak jest tam biblioteka. Piękne biurko do pracy. Cztery sypialnie, trzy łazienki.
-
Basen, garaż, dwa samochody.
-
Jak mogłem zaprzedać duszę diabłu?
-
Biuro na samym szczycie. Karta członkowska do ekskluzywnego klubu.
-
Pokój do pracy jest na górze. Luksusowe hotele.
-
Za ile ją sprzedałem?
-
Kino domowe. Ubezpieczenie na życie. Szafa pełna markowych ubrań.
-
Bilety lotnicze. Tyle kobiet ile tylko chcesz.
-
Domek w Cannes. Stolik w Las Vegas. Jacht w Miami.
-
Dlaczego sprzedałem duszę?
-
Daję ci to wszystko.
-
Ale wiem, że ty nigdy nie zdradzisz swoich przyjaciół.
-
A to wszystko to jedynie zabawki.
-
Mimo to zrobiłem to wszystko dla ciebie.
-
Zostawisz to wszystko? Nie chcesz pozbyć się cierpienia?
-
Wszystkich tych wyrzutów sumienia. Niespełnionej miłości.
-
Całego tego strachu, niepokoju, desperacji.
-
Wszystkich tych ogromnych przeciwieństw. Od rana do zmierzchu.
-
Tego bólu, który odczuwasz całe swoje życie. Nie chcesz się tego wszystkiego pozbyć? Wszystkiego od razu…
-
Kto by tego nie chciał, Ezel?
-
Kto nie chce pozbyć się bólu? Trosk…?
-
Zaprzedałem swoją duszę. Uważasz, że jest ktoś kto by się nie zgodził?
-
Każdy, Ezel. Każdy człowiek zrobiłby to samo.
-
Jeśli pewnego dnia pojawiłby się tak hojny diabeł, każdy z nas bez wyjątku sprzedałby swoją duszę. My wszyscy.
-
A Eysan? Byłeś gotów zrobić dla niej wszystko. Kochałeś ją.
-
Nie powiedziałem, że obyło się bez kosztów. Eysan i tak zresztą straciłem. Uważasz mnie za idiotę?
-
Nie sprzedałem Kenanowi jedynie swojej duszy. Sprzedałem też szatanowi Eysan.
-
Nie możesz.
-
To nie ja zrobiłem. On to zrobił.
-
Panie Ezel?
-
Ja także mam słaby punkt. Tak jak ty i Cengiz. Ja także zacząłem się interesować Eysan.
-
Nie będę kłamał. Ona mi się podoba.
-
Zobaczymy gdzie was doprowadził Cengiz.
-
Jeśli nie dostarczysz mi Ramiza, nie będę w stanie uwolnić się od się swojego słabego punktu.
-
- Co mam zrobić?
- Zaproś Ramiza na wycieczkę.
-
Na ulicy Leblebici zostaw go w samochodzie.
-
Dam ci dokładnie znać, w którym miejscu na tej ulicy zostawić auto.
-
Ty pójdziesz do Eysan. Będzie na ciebie czekała w kawiarni.
-
Dziwne. Biedna kobieta będzie myślała, że to ty ją zaprosiłeś.
-
Będzie miała nadzieję, że powiesz jej coś ważnego.
-
Coś o szczęśliwej rodzinie, czy coś takiego.
-
- A jeśli tego nie zrobię?
- Dobrze wiesz co się stanie.
-
Krótce na ciele Eysan pojawi się mała, czerwona kropka.
-
Ta mała, czerwona kropka może zniknąć, a ty odzyskasz swoją księżniczkę. Osiągniemy swoje cele i…
-
Chcę cię o coś zapytać.
-
- Twój przyjaciel Celail jest godny zaufania?
- Bardzo.
-
No proszę. Twoi krwiopijcy wrócili. To było do przewidzenia. I wrócą jeszcze raz. Po ciebie, Ramiz.
-
Jeśli tu przyjdą, będą mieli na co popatrzeć.
-
Czuję się odpowiedzialny za to, co ci się przytrafiło.
-
Moi ludzie nie mieli wystarczająco trafnych informacji. Skąd mogłem wiedzieć, zgadzacie się?
-
Oczywiście. Skąd mogłeś wiedzieć…
-
Mamy problem. Selma… Selma została uprowadzona.
-
- Kto?! Kto uprowadził Selmę?!
- Przysięgam, ja nic nie wiem.
-
Ja widziałam niewiele tamtej nocy. Sprzedaję klientom kwiaty przy wejściu.
-
Przyjechało dwóch mężczyzn. Podjechało autem i zabrali Selmę.
-
I nikt więcej jej nie widział. Zamieniła się w ptaka i odleciała, tak?!
-
Musimy coś zrobić. Jedźmy na policję, sprawdźmy szpitale. Zróbmy cokolwiek.
-
Nikt nigdzie nie pojedzie.
-
Co to jest? Z Selmą wszystko w porządku?
-
Uspokój się, dzieciaku. To kasyno, do którego pracownicy są sprowadzani niekoniecznie dobrowolnie.
-
Kto…? Kto jest właścicielem tego kasyna?
-
Kim są ci, którzy uprowadzili moją wokalistkę?! Kim oni są?! Kim?!
-
- To nikt z naszych ludzi, ale jeśli zapytasz gdzie to znalazłem…
- Gdzie?!
-
- Znalazłem to przy pewnym przyjacielu.
- Czyjego przyjaciela, Ramiz?! Czyjego?
-
Twojego przyjaciela, Kara Celaila.
-
Wiedziałem. Wiedziałem, że coś takiego może się stać.
-
Celail porwał Selmę…? Czy tak?
-
Tamci z kasyna to jego przyjaciele. Są teraz w hotelu w Bursie.
-
Usiądźcie. Zjemy coś.
-
Jak to? Nic nie zrobimy?!
-
Może powinniśmy tam kogoś wysłać.
-
Siadaj Ramiz! Jedz! Nigdzie nie pojedziemy o pustych żołądkach.
-
Tato?
-
Witaj, chłopcze.
-
A więc znalazłeś zdrajcę.
-
Dobra robota, dobra robota.
-
Mamy zaczynać od razu? Skąd ten pośpiech?
-
No tak. Dobrze. Jedziemy.
-
Ali, do ciebie.
-
Dokąd chcesz jechać?
-
Nie martw się. Niedługo wrócę.
-
Ale jest już bardzo późno. Może pojedziesz rano?
-
- Jakieś wątpliwości?
- Nie…
-
Ostatnio za często wychodzisz, tato.
-
Nie martw się.
-
- Szybko się z tym uporam.
- Ezel będzie z tobą?
-
Bez wątpienia. Będzie tam, będzie.
-
Dziękuję.
-
W hotelowej sali balowej jest dzisiaj przyjęcie. Peter i Margo tam poszli.
-
Napijmy się czegoś. Zamów jakieś wino.
-
- To cena za butelkę??
- Nie, za kieliszek.
-
Rozum żeście postradali?
-
- Tevfik, co ty robisz?
- Co JA robię…?
-
Wino zamówimy nieco później.
-
- Dlaczego na niego krzyczysz?
- Nie krzyczałem. Wyrażałem niezadowolenie.
-
Krzyknąłeś na niego, Tevfik. Co się z tobą dzieje? Ktoś do ciebie dzwoni, a ty natychmiast zaczynasz dziwnie się zachowywać.
-
Nie, wszystko w porządku.
-
- To dobrze. No to jedz.
- Jem, już dobrze.
-
- Ale ciągle bawisz się widelcem.
- Na Boga!
-
Skąd mam wiedzieć, którym jeść? Przynieśli ich z pięćdziesiąt! Którego użyć?!
-
Jakby próbowali obsłużyć całą armię. A ja jestem tylko jeden!
-
Dlaczego po całym stole walają się te wszystkie noże i widelce?! Mam ich używać wszystkich na raz?!
Tak ma wyglądać moje życie?! W ten sposób?!
-
Chcesz ze mną zerwać, Tevfik?
-
Ja nie wiem jak się nimi posługiwać, Sebnem. Znam się na broni. Cholera, to właśnie w tym jestem dobry. Sam siebie oszukuję.
-
Myślami zawsze jestem gdzie indziej! Nie jestem tego rodzaju człowiekiem. Nie mogę tak żyć.
-
Zrozumiałam. W porządku.
-
Jakiego życia oczekujesz? Przyznaj. Chcesz się ze mną rozstać.
-
A ty tego chcesz?
-
A jest jakieś inne wyjście?
-
Jest.
-
Zatrzymaj się tutaj.
-
- Ty wyjdź. Ja poprowadzę.
- W porządku.
-
Witaj, chłopcze.
-
Wkrótce będzie po wszystkim. Wszystko będzie dobrze.
-
Gdzie chcesz porozmawiać?
-
Ludzie Kenana są wszędzie. Nie możemy ryzykować.
-
Poszukamy jakieś odludnego miejsca, tak?
-
Nigdy mi tego nie powiedziałeś, Wuju. Co się wydarzyło pomiędzy tobą a Kenanem?
-
Mówisz o wszystkim tylko nie o tym.
-
Niech chociaż ta historia pozostanie nieopowiedziana.
-
To z powodu Selmy?
-
Zdradziłeś Kenana z jej powodu?
-
Mam rację, Wuju? To był powód twojej zdrady Kenana.
-
Posłuchaj, chłopcze... Istnieją rzeczy ważniejsze niż kłamstwa i prawda.
-
Powiedzieć ci coś?
-
Każdy dzień, cenię każdą minutę, chłopcze. I każdą sekundę. To jedyna moja prawda.
-
Nie dokończyłem porannej historii. Chcesz jej posłuchać?
-
Słucham, Wuju. Opowiadaj.
-
- I jak?
- To prawda. Celail tam jest.
-
- Co ty dla mnie masz?
- Właściciel hotelu przesyła ci pozdrowienia.
-
Wynajął Celailemu pokój.
-
- Które piętro?
- No… To z apartamentem królewskim.
-
Selma też jest w tym apartamencie.
-
Apartament królewski… Z Selmą…
-
- Zaczekaj chwilę. Czegoś tu nie rozumiem.
- Co takiego?
-
- Twoje przyjacielskie stosunki z Celailem się właśnie skończyły.
- Dlaczego on z tobą zadziera? Z własnym przyjacielem.
-
- Chwileczkę, jeszcze jedno. Dlaczego Selma?
- Dlaczego nie Nermin? Ona jest przecież bardziej popularna.
-
Młoda wokalistka. Ona tu nie wystąpiła, a więc on chce ją tylko dla siebie.
-
Które drzwi…?
-
- Będę tu zamknięta?
- A co? Nudzisz się?
-
- No bo… Said powiedział…
- Tak?
-
- Said...
- Said, pomóż mi.
-
- Co się dzieje, Said?
- Porwałeś tę kobietę.
-
- Popełniłeś błąd wielki.
- Porwałem? Ona sama tego chciała.
-
Uprowadziłem…? Sama chciała ze mną uciec.
-
- Nie było tak?
- To kłamstwo!
-
Zabrał mnie tu wbrew mojej woli. Porwał mnie!
-
- Dziewczyno, o czym ty mówisz…?
- Stój. Cofnij się.
-
Do tyłu!
-
Chciałeś zrobić z Selmy gwiazdę?
-
Dlatego porwałeś ją z mego lokalu, aż do hotelu w Bursie?
-
Ty dwulicowy zdrajco!
-
Miałem cię za przyjaciela, sukinsynu…
-
Za kogo ty się uważasz? Za kogo?
-
Mówię prawdę, Said. Nikogo bym nie porywał. Nie jestem typem mężczyzny, który tak zdobywa kobietę.
-
- Spójrz na…
- Nie ruszaj się!
-
- Niedługo wrócę, Wuju.
- A ja? Powinienem pójść z tobą?
-
Nie, Wuju.
-
Tylko ja jestem w stanie stawić czoło tej ostatniej sprawie.
-
Dobrze. Niech i tak będzie.
-
Pojechałam dzisiaj do Cana.
-
Nie, nic złego się nie dzieje.
-
Powinien tam zostać dopóki wszystko się nie skończy. Z najwspanialszą z możliwych rodzin.
-
Moja matka…
-
Nie jest z nią dobrze, Eysan.
-
A potem wyszłam. I wiesz co zrobiłam?
-
Nie płakałam.
-
Pojechałam kupić sukienkę. Chcesz ją zobaczyć?
-
- I jak?
- Bardzo ładna.
-
- Chcesz, żebym się teraz przebrała i się w niej pokazał?
- Nie, nie. Siadaj. Nigdzie nie idź.
-
- Może powinnam do niej nosić pasek.
- Jutro rano pojedziemy go kupić.
-
- Naprawdę?
- Oczywiście. Może pójdziemy też do kina.
-
Mamy wystarczająco pieniędzy?
-
- Wślizgniemy się niezauważeni.
- Dobrze.
-
Zdradzę ci pewien sekret.
-
Mam już dość sekretów.
-
Ale to ważne. Jeśli mamy zacząć wszystko od nowa, musisz znać prawdę.
-
Dobrze.
-
Prawda jest taka…
-
…że ja nie potrafię gotować.
-
Ale zawsze sprawiałaś wrażenie, że to potrafisz.
-
Parę przepisów z książek. Sama starłam się czegoś nauczyć.
-
- Cóż mogę powiedzieć… Będziemy musieli jadać na mieście.
- Dobrze. Wspaniale.
-
Chodźmy więc. I zamówmy coś do domu.
-
No wstawaj.
-
Chodź.
-
Jak się domyśliłeś?
-
Bo bycie przy tobie jest niepowtarzalnym uczuciem.
-
Jeśli Kenan ma na twoim punkcie obsesje, nie pozwoli ci odejść.
-
- Nienawidzę cię, Ezel.
- Bardzo dobrze znam to uczucie.
-
Pogrywałam z wami od samego początku. Z tobą, Kenanem…
-
Z Cengizem… Z każdym. To dzięki tobie wkradł się w łaski Kenana, prawda?
-
Cengiz jest tam dzięki tobie. To przez ciebie mnie zdradził.
-
Miał tylko jeden warunek.
-
Powiedział, że się zgodzi, jeśli przekonają mnie do współpracy.
-
Kenan mu powiedział, że to ja wybrałam mu dom. Pewne rzeczy nie powinny być powierzane mężczyznom.
-
Celowo wtedy w hotelu wystawiłaś Kenana.
-
Chciałaś mu pokazać jaka jesteś silna?
-
Biedaczek… Po tym do niego poszłam, a on płakał jak dziecko.
-
Nie chciał przegrać. Powiedziałam mu wtedy, że nie przegrał. Wręcz przeciwnie. Wygrał szpiega doskonałego.
-
A Can?
-
Nie mam serca z kamienia, Ezel.
Pozostanie daleko od tego wszystkiego. Obiecuję.
-
Nieważne jak bardzo jestem zła. Ale jestem przecież matką.
-
No i oczywiście siostrą.
-
Byłaś ze mną tylko po to, żebym wystawił Ramiza? Zgadza się?
-
- To nie było proste.
- A Mert?
-
Zamordowano Merta, Eysan! Jak mogłaś do tego dopuścić?!
-
Nie miałam z tym nic wspólnego. Nawet nie wiem, czy naprawdę go zamordowano.
-
Nie sądzę, że Kenan miał coś z tym wspólnego.
-
Ale z drugiej strony wtedy bylibyśmy kwita.
-
Jeśli jeszcze raz cokolwiek piśniesz słowem o moim bracie, tym razem…
-
- Tym razem…
- Powiedz to! Powiedz! Co wtedy zrobisz?
-
Powiedz: to by zabiłaś mojego brata! Powiedz to!
-
Natychmiast się stąd wynoś! Wyjdź! Won!
-
Odebrałeś Wuja?
-
- Wszystko z nim w porządku
- Wszystko dobrze.
-
A ty? Co z nią? Uciekła?
Nie zatrzymujesz jej?
-
Dobrze, już jedziemy.
-
Wuju, co mu powiedziałeś, że się domyślił?
-
Opowiedziałem mu historię, chłopcze. Po prostu opowiedziałem mu pewną historię.
-
Uwierz mi, nie ma w tym mojej winy. On mnie porwał. Tak bardzo się bałam.
-
Nie płacz, już dobrze. Nie płacz dziewczyno.
-
Widzisz? Nie potrafimy się tobą dzielić.
-
Nasz dziewczynka dorasta, staje się coraz bardziej popularna…
-
Dwa razy w tygodniu.
-
Nie mogę od razu pozbyć się Nerminy.
-
- Dwa wieczory w tygodniu scena będzie należała do ciebie.
- Naprawdę?
-
Dziękuję. Dziękuję…
-
No dobrze, puść. Nie płacz już dziewczyno. Mam sporo pracy.
-
No dobrze, już nie płacz Selma.
-
No już. On poszedł.
-
Ale z ciebie numer. Powinnaś być aktorką, a nie piosenkarką.
-
Jak to zrobiłaś? Kiedy to zaplanowałaś? Jak przekonałaś Celaila?
-
Co? Co w tym złego?
-
„Zabierz mnie dzisiaj. Uciekniemy razem. Będę śpiewać tylko dla ciebie. Selma”
-
Skąd miałam wiedzieć, że go zabijesz. Tego nie było w planie.
-
Ja nie gram, Selma. Chcę dorwać Hairatli.
-
A, dzwonił Mesut, właściciel sklepu. Wie, że wyeliminowałeś Celaila.
-
Jest ci bardzo wdzięczny. Jego podopieczny zwrócił mu pieniądze. I powiedział, że więcej nie będzie go niepokoił.
-
Trzymaj. To twoja działka. Dziękuję.
-
Żałujesz?
-
Każdy dostał to, na czym mu zależało. A to znaczy, że nie ma problemu.
-
Zapamiętaj tę chwilę, mały. Kiedy masz do czynienia z kobietą, zastanów się dwa razy zanim cokolwiek zrobisz.
-
Ponieważ kobieta zawsze jest o krok przed tobą.
-
Dlaczego opowiadasz mi tę historię?
-
Selma nas za sobą pociągnęła. Zdaliśmy sobie z tego sprawę tamtego dnia, ale i tak nie przestaliśmy za nią podążać.
-
Ezel się nie podda. Na razie niczego nie zrobi, ale za jakiś czas będzie próbował udowodnić Eysan, że jest niewinny.
-
Chcesz się czegoś ode mnie nauczyć? „Chłopcze…”
-
- Tak.
- Na to przyjdzie czas.
-
Najpierw pokaż mi jak zamierzasz powstrzymać Ezela przed próbami podejść do Eysan.
-
Jak go na stałe oddzielisz od Eysan? Pokaż mi. Potem skupię się na twojej nauce.
-
- Partnerze?
- W końcu znalazłeś swoje miejsce, Cengiz.
-
Wy dwoje z całą pewnością na siebie zasługujecie.
-
Dzwonię właśnie w jej sprawie. Nie smuć się, przyjacielu.
-
Od kiedy ją zobaczyłem nie przestałem o niej myśleć.
-
Chcę ci powiedzieć, że ona nie jest odpowiednia dla ciebie. Jest idealna dla mnie.
-
Teraz znowu zdobędę Eysan.
Ty jesteś jedynie dodatkiem, Cengiz.
-
Ona teraz należy do Kenana. Zapomnij o niej.
-
Wiesz, Eysan kiedyś mnie zapytała kto zabił Bahar.
-
Uwierzyłaby ci, gdybym jej nie powiedział, że widziałem na własne oczy, że zabił ją Ezel.
-
Biedny Cengiz…
-
Byłeś przy mnie tylko z powodu kłamstwa. Wykorzystałeś cierpienie Eysan.
-
Ale bez obawy. Nasze rodzeństwo zabił Kenan. Dowiodę Eysan prawdy.
-
Naprawdę? Jesteś pewien? Po tym wszystkim co zrobiłem.
-
- Co takiego zrobiłeś?
- Coś, z czym nie można mnie powiązać.
-
Spójrz na swoją rodzinę. Jeszcze raz. Żal mi cię.
-
„Kto zabił Merta?”
-
Zbudowano dwa domy po przeciwnych stronach.
-
Właściciel jednego z nich otworzył drzwi.
-
Ludzie zaczęli przechodzić przez te drzwi.
-
Pomocnicy, zarządzający, przyboczni wojownicy i ci, którzy po drodze się zagubili – wszyscy wejdą do tego domu.
-
Dwa domu po przeciwnych stronach rwącej rzeki.
-
Jeden to solidna rezydencja na wzgórzu.
-
Drugi to chata na zboczu wzgórza.
-
Który z tych domów przetrwa zawieruchę?
-
Tłumaczenie: E. Kolbrycka/ Napisy: Tureckie Seriale