-
„Wstyd”
-
Ja dokonałem rabunku, zabiłem człowieka, uciekłem z więzienia. Co się stało, że ty się tu znalazłeś?
-
Prowadziłem po pijanemu. Ale wypuszczą mnie jutro rano.
-
- Jak się trzymasz?
- Okropnie.
-
Przekazaliście Alemu nagranie?
-
Ali tu przyjdzie.
-
Wuj wszystkim się zajął, ale jeszcze nie ma rezultatów.
-
A jeśli to nie pójdzie tak, jak zaplanowałeś?
-
On przyjdzie. Nie martw się, Tevfik. Ali przyjdzie.
-
Mam nadzieję, ale jeśli nie stanie się tak jak zaplanowałeś…
-
- Poproś o herbatę. On przyniesie ci narzędzia.
- I co ja miałbym z nimi zrobić? Zostać piratem?
-
Lepsze to niż zostać w więzieniu.
-
On przyjdzie. Ali którego znam przyjdzie tu z własnej woli.
-
A jeśli nie?
-
Został aresztowany.
-
Skłamałam w sądzie. Powiedziałam, że jest winny.
-
Potem się przestraszyłam.
-
- Zrozumiałam, że nadal mnie kochał.
- Dlaczego mi o tym mówisz?
-
Miał tam zostać do końca życia. On poszedł do więzienia, a ja wyszłam za jego przyjaciela.
-
Po latach poszłam go odwiedzić. Było mi tak wstyd, że nie mogłam na niego spojrzeć. Ale się do tego zmusiłam.
-
On nadal mnie kochał.
-
Potem uciekł z więzienia i jako Ezel chciał się na mnie zemścić. Moja siostra się w nim zakochała.
-
Ona była aniołem. Nie było na świecie osoby, która by jej nie kochała.
-
Nie zauważyła jak patrzę na Ezela.
-
Zdradziłam go, wsadziłam do więzienia, uciekłam z jego przyjacielem, odseparowałam go od jego syna, zniszczyłam go.
-
Ale widziałam, że on nadal…
-
A teraz nadeszła twoja kolej.
-
Prosta dziewczyna…
To dlatego Ezel ze mnie zrezygnował.
-
- Nie zrobi tego.
- Nie zrezygnuje.
-
Wczoraj znowu do mnie przyszedł.
-
Wyszedł stąd i pobiegł prosto do mnie.
-
- Wziął moją dłoń, a ja spojrzałam mu w oczy.
- Dosyć!
-
Zrozumiałam. On nadal cię kocha.
-
Ale co to za miłość?!
-
Ja można kochać kogoś, kto tak bardzo krzywdzi?
-
On mnie nie kocha.
-
Spojrzałam mu w oczy. On mnie już nie kocha. On tylko nie potrafi zapomnieć.
-
Chciał się ze mną ożenić. Bylibyśmy razem szczęśliwi, ale te marzenia zostały zniszczone.
-
Ezel nie może tego zapomnieć. Marzył. Wszystko powinno wyglądać inaczej, ale tak się nie stało.
-
Te wspomnienia nie dadzą mu spokoju. A mogliśmy być tacy szczęśliwi.
-
Znasz to uczucie? Rozumiesz o czym mówię? To uczucie pali bardziej niż miłość.
-
Nie byłam jedynie jego pierwszą miłością, Bade. Ja złamałam mu serce. To dlatego nie może o mnie zapomnieć.
-
On cię nie kocha?
-
Znam jego spojrzenie, kiedy jest zakochany. On już na mnie tak nie patrzy.
-
Dlaczego mi o tym mówisz?
-
Bo Ezel cię potrzebuje.
-
Witaj, mamo.
-
- Mamo?
- Powinnam włączyć piecyk?
-
- Nie, mamo.
- Jesteś głodny?
-
- Powoli, synu. Podrzesz to.
- Tato, z jakiego morza to przywiozłeś?
-
- To nie z morza. Z Rosji.
- O, z Rosji.
-
- Ali, uderzyłeś brata?
- Jakiego brata? On ryczy jak dziewczyna!
-
Nie rób już tego. Inaczej zabiorę cię ze sobą na statek. Ali? Słyszałeś mnie?
-
Synu, przestań! Powiedziałem, przestań!
-
Co ci powiedziałem? Nie dostaniesz prezentu.
-
Siadaj.
-
Wy też.
-
Emine! Chodź tutaj. Herbatę możesz zrobić później. Chodź i zobacz co ci przywiozłem.
-
- A więc znalazłeś statek. Podoba ci się?
- Tato! Mój najlepszy kapitanie!
-
Cicho. Pobudzimy wszystkich.
-
W takim razie będę mówił cicho. Przecież dostałem karę.
-
Dobry chłopak. Mój mądry chłopak. Mój najdroższy.
-
Tato…
-
Może powinieneś przyjąć ofertę Eysan?
-
Wierz mi, Tevfik. Bez Eysan będzie znacznie prościej.
-
Nie ma innego wyjścia?
-
Może uda jej się ciebie wyciągnąć z więzienia? Może coś zrobi?
-
Tevfik, z byłej kochanki nie może być szpieg. A ze szpiega - kochanka. Czy nie przerabialiśmy już tej lekcji?
-
Pan Selcuk, Tevfik Zaim – wychodzicie.
-
Tym razem nie jesteś sam. Nie zostawimy cię tu.
-
Wstań. Idziesz do inspektora Engin.
-
Jeżeli interesuje cię stan komisarze Serkana, to ci powiem…
-
że ma złamany nos, pęknięte żebra, wewnętrzny krwotok i złamany palec.
-
Ale się nie poskarżył. Dobry byłeś. Powiedział, żebyś był cicho i byłeś cicho.
-
Co mu powiedziałeś?
-
Podałem mu nazwiska osób, które przynosiły mu koperty. Nazwiska tych, których z tego powodu zrobił inwalidów.
-
Wymieniłem je wszystkie i powiedziałem mu: oni na pewno cię znajdą.
-
- Groziłeś mu? Przyznajesz się do tego?
- Ludzie tacy jak on nikogo się nie boją.
-
Ludzie boją się pisnąć choć słowo, bo są słabi. Tylko mi nie mów, że o tym nie wiesz.
-
Kiedy komisarz Serkan wszedł do pomieszczenia, sprzęt nagrywający został wyłączony.
-
Czas takich ludzi przeminął. Ja nie jestem taki jak on.
-
Też tak uważam. Ale jesteś w ich rękach.
-
Zapomnij o mnie. Porozmawiajmy o tobie.
-
Porównaliśmy twoje odcinki palców i w 100% się one zgadzały.
-
Wiesz, że potrzebuję więcej dowodów i dlatego jesteś taki pewny siebie.
-
Nie jesteś żadnym Ezelem. Jesteś mordercą, Omer. Przyznaj się. Pokaż swoją prawdziwą twarz.
-
Przyjaciel z dzieciństwa Omera. Co za przypadek. Wy dwaj przez pewien czas byliście partnerami biznesowymi.
-
Ukochana Omera. Popatrz, kolejny przypadek. Znowu jesteście ze sobą blisko.
-
A teraz pracujesz z Alim „Obcęgi”.
-
Ten też z tobą pracował, ale został zamordowany.
-
Eren, syn strażnika zastrzelonego przez Omera. Popełnił samobójstwo.
-
Tę dziewczynę zastrzelono.
-
A tego chłopaka potrącił samochód.
-
Odłóż te zdjęcia.
-
Nie żyje zbyt wiele osób. I każda z nich była jakoś powiązana z Omerem. To też jest przypadek?
-
Pokaż mi swoją prawdziwą twarz, Omer!
-
Oni cię wykorzystują.
-
Jak te zdjęcia do ciebie dotarły?
-
Kto ci dał te dowody? Dlaczego ludzie na samej górze są tak bardzo zainteresowani tą sprawą?
-
Dlaczego zamknięta sprawa znów zostaje wznowiona?
-
Przyznaj się, Omer.
-
Wszystko wydaje się być oczywiste, prawda komisarzu?
-
Jesteś policjantem z krwi i kości. Zadaj sobie te pytania.
-
Spójrz na to zdjęcie. Patrz!
-
Przyznaj. Nie tylko to, że jesteś Omerem. Zmuszę cię do przyznania się do wszystkiego, co zrobiłeś.
-
Będę cię wszędzie śledził, Omer.
-
Jest sporo roboty, wiec przyszedłem odpocząć i napić się herbaty z komisarzem Engin.
-
Ależ prosze bardzo.
-
- Jakieś postępy w sprawie Ezela Bayraktar?
- Zajmuję się sprawą.
-
- Czy ten człowiek zapłaci za swoje zbrodnie?
- Muszę zebrać dowody.
-
W porządku, ale pospiesz się.
-
Zadzwoń do tego prokuratora i powiedz mu, że o to proszę.
-
Ale tą sprawą zajmuje się inny prokurator.
-
Zapomnij o tym. Ta sprawa powinna być niezwłocznie zamknięta.
-
Zadzwoń tam i dostaniesz na to pozwolenie, zrozumiałeś mnie?
-
- Zrozumiałem.
- Czy nie potrzebujesz pozwolenia prokuratora na postawienia zarzutów?
-
Masz rację. Potrzebuję. Potrzebuję zgody na ekshumację zwłok Omera Ucar.
-
Jak się ma nasz chłopak?
-
- Ciągle powtarza, że Ali przyjdzie.
- A przyjdzie?
-
Ty znasz Alego najlepiej, Tevfik. Uważasz, że przyjdzie?
-
Nie raz ryzykował swoje życie dla Ezela.
-
Dla niektórych ludzi prościej jest umrzeć niż pójść do więzienia, chłopcze.
-
- Azad? Mówił ci dokąd idzie?
- Nie.
-
To znaczy, że tam nie pójdzie. Zdradził 10 lat temu, zrobi to i tym razem.
-
Uważałem go za odważnego chłopaka. Myślałem, że jest do mnie podobny. Ale myliłem się.
-
Czy tylko Ali jest wszystkiemu winien? Bardzo prosto jest powiedzieć: idź i pozwól się aresztować.
-
Dlaczego Ezel dał Alemu nagranie? Dlaczego ty mu na to pozwoliłeś?
-
Dlaczego Ezel to zrobił? Ponieważ Ezel nie jest taki jak Ali.
-
Ezel prędzej umrze niż zdradzi swojego przyjaciela. Rozumiesz?
-
Dlaczego mu na to pozwoliłem? Bo w sądzie nagranie nie wystarczy.
-
Ezel znowu mógłby trafić za kratki. Pozwoliłem mu na to, bo nagranie i przyznanie się Alego pomogłyby Ezelowi.
-
Tato, 2 dni temu Ali był dla ciebie niczym syn. Dlaczego tak nagle z niego rezygnujesz?
-
Ezel nigdy więcej nie pójdzie do więzienia. To tyle.
-
A co się stanie z Alim? Kiedy go wyrzuciłeś ze swoich łask?
-
Co? Ty to powiedz! To twój najlepszy przyjaciel! Ty też z niego zrezygnujesz?
-
Alego kocham najbardziej. Kocham go bardziej niż Ezela i bardziej niż Wuja.
-
- Więc ja…?
- To Ali napadł. To Ali zamordował człowieka!
-
Na boga, czy ty mówisz poważnie? A ty nie zabijałeś, Tevfik? Co w tej sprawie?
-
Oni są złymi ludźmi, więc to w porządku tak ich traktować, tak?
-
A co innego możemy zrobić? Ezel ma trafić za kratki?! To byłoby w porządku?!
-
Zbierz ludzi i poszukajcie Alego. Gdziekolwiek się chowa, znajdź go i przyprowadź do mnie.
-
Chcę zarezerwować bilet do Zonguldak.
-
- Miłość mojego życia.
- O boże…
-
Byłaś z Kenanem?
-
Wyglądasz okropnie. Co się z tobą dzieje?
-
Bardzo ci dziękuję. Zjawiłeś się we właściwym momencie. To nic, odsuń się.
-
Dostałem kolejną szansę, a to nie było proste, Eysan. Więcej szans nie dostanę. To dlatego siedzę cicho.
-
Naprawdę?
-
- A co byś powiedział, jeśli nie byłbyś cicho?
- Wtedy bym powiedział:
-
Jestem szefem imperium. Mogę mieć wszystko, co zechcę. Mam swoją firmę, mnóstwo pieniędzy i nie mam ani jednego wolnego dnia
-
Nie jestem na miejscu Aira. Jak powiedział Kenan: teraz jestem na samym szczycie. Ale nie mogę ruszyć się z domu!
-
Co mi przyniosło bycie na samym szczycie? Nawet nie mam pojęcia co się dzieje na zewnątrz! Mogłabyś coś powiedzieć, Eysan!
-
Cengiz, jesteś na właściwej drodze. Nie masz innego wyjścia. Więc siedź cicho i rób co ci karzą.
-
Ale może ja źle zrobiłam przychodząc tutaj.
-
Ma pan gościa.
-
- To Ali Kirgiz? Ali przyszedł?
- Nie. To kobieta.
-
Proszę.
-
Jak długo mogę tu zostać? Nie każą mi zaraz wyjść?
-
- Jak… Skąd się tu wzięłaś?
- To nie było łatwe. Musiałam rozmawiać z tyloma ludźmi…
-
Musiałam kłamać, żeby się do ciebie dostać.
-
Teraz rozmawiają z jakimś alkoholikiem. Powinieneś widzieć co się tam dzieje.
-
Nie czujesz się komfortowo, że tu jestem? Pierwszy raz jestem w areszcie. Błagałam policjantów.
-
- Stałam obok dziwnych ludzi. Dwa razy próbowałam się tu dostać.
- Ty nie masz pojęcia.
-
Wiem wszystko. Eysan mi powiedziała.
-
- Co ci powiedziała?
- Wiele.
-
Ale pamiętam tylko to, co powiedziała na końcu. Powiedziała, że mnie potrzebujesz.
-
Przyszłam, żeby powiedzieć…
-
Co?
-
Jeśli to prawda… Jeśli mnie naprawdę potrzebujesz… Jestem, Ezel.
-
- Bade, ja mogę zostać w więzieniu na zawsze.
- Wiem.
-
Czekam na kogoś. Jeśli on się nie pojawi, nawet nie wiem co zrobię. Spędzę tu resztę życia.
-
- Rozumiem.
- Będę tu siedział za napad i morderstwo.
-
To też rozumiem.
-
Jestem w więzieniu, Bade. Cztery ściany i żadnej życzliwej duszy. Jeśli…
-
Jeśli złapiesz mnie za rękę, postaram się stąd wydostać.
-
Wydostanę się stąd dla ciebie.
-
Ale, jeśli puścisz mą dłoń, ja...
-
Zrobiłam co było w mojej mocy. Teraz twoja kolej.
-
Jaka wspaniała niespodzianka.
-
No i? Co się dzieje? Martwiłam się.
-
W sprawie Ezela?
-
Ezel mógł zacząć mówić, Kenan. Tylko dlatego pytam.
-
Nic ciekawego. Nie przyznał się. I nic nie powiedział o pozostałych. Niecierpliwie czekamy.
-
Cały Ezel… On znajdzie sposób, żeby się stamtąd wydostać.
-
Istnieje jakiś sposób, prawda? Żeby się stamtąd wydostać.
-
Jest na to pewna nadzieja. Na jego miejscu znalazłbym sposób.
-
Pytanie tylko, czy Ezel jest wystarczająco mądry.
-
To mi wystarczy. Dobranoc.
-
Pomyślałem, że mogłabyś tu… Wydawało mi się, że nie chcesz wracać do domu, do Cengiza.
-
Nie mam dokąd indziej pójść.
-
Jeśli chcesz, możesz zostać tutaj. Dostaniesz swój poprzedni pokój.
-
A jeśli będziesz chciała porozmawiać, będę tu dla ciebie aż do rana.
-
Możemy coś zjeść, obejrzeć film, pograć w karty. Nauczę cię kilku gier.
-
Jeśli tylko nie chcesz wracać do domu.Jeśli tylko nie chcesz...
-
Zrób to, jeśli nie chcesz tam iść.
-
Nie zbliżę się do ciebie. Obiecuję.
Po prostu zostań.
-
Zostaniesz?
-
Tato? Przyszedłem, tato. Twój najukochańszy syn.
-
Mój tata…
-
Oni cię szukają, Ali.
-
Mój tata cię szuka. Tevfik też. On cię znajdzie i zmusi, żebyś oddał się w ręce policji.
-
- Nie, nie… Powiedziałaś im gdzie jestem?
- Oczywiście, że nie.
-
Ale oni i tak mnie znajdą. Wuj na pewno mnie znajdzie.
-
Oni są zaślepieni, Ali. Mówią wyłącznie o Ezelu.
-
„Ezel nie pójdzie znowu do więzienia. Ezel jest niewinny. Ezel jest dzielny.” Ezel to, Ezel tamto. Ezel, Ezel, Ezel. Dosyć. Dostaję szału.
-
- Kto pomyśli o Alim?
- Może ty?
-
Tak, ja. Ja o tobie pomyślę. Wesprę cię. Bo cię kocham.
-
Widzisz, tato? Jednak zrobiłem w życiu coś dobrego. Sprawiłem, że wspaniała dziewczyna zakochała się ze mnie.
-
Tak. Jestem w tobie zakochana. I dlatego proszę, żebyś zgłosił się na policję.
-
Nie chodzi mi o Ezela. Kocham ciebie. Zdradziłeś swojego najlepszego przyjaciela, ale ja i tak cię kocham.
-
Kochasz inną kobietę, a ja i tak jestem w tobie zakochana. Zrobiłeś coś głupiego, a ja i tak cię kocham.
-
Ale jeżeli drugi raz doprowadzisz do tego, że twój najlepszy przyjaciel znajdzie się w więzieniu, jak będę mogła nadal cię kochać, ufać ci?
-
Nie chcę cię stracić. Ale mam świadomość, że jeśli tego nie zrobisz, żadne z nas i tak nie będzie szczęśliwe.
-
Proszę, oddaj się w ręce policji. Znajdziemy jakieś wyjście. Nie rób znowu tego samego błędu.
-
Popełniam błąd, prawda tato? Znowu popełniam błąd.
-
Popełniłem ich wiele, Azad. Gdybym tylko mógł cofnąć czas…
-
Żeby być dokładnym - do pewnego dnia. Gdybym mógł cofnąć czas do tamtego dnia. Gdyby…
-
Mam cię zabić? Jak śmiesz sprzedawać to świństwo na moim terenie?
-
Ono należy do mnie! Ja tu jestem szefem! Spieprzaj zanim ci przyłożę!
-
Zapomnij o nim.
-
Nie wiem. Ale jemu na tobie bardzo zależy. Chce, żebyś miał dobrą pracę.
-
Co powiedziałeś? Powinienem zabić ciebie? Powinienem?!
-
Wchodź. Jaja sobie robię.
-
Jestem Ali.
-
Nie za dobry tekst, nie?
-
Jak się więc powinienem nazwać? Jestem w końcu synem kapitana Riza. Jaką powinienem mieć ksywkę?
-
- To twoja mama.
- Nie, to nie ona. Reszta rodziny wróci późno.
-
Tato, wyjdź. Tato…
-
Tato, wybacz mi. Proszę, tato. Wybacz.
-
Wujek dał mi broń. Oddam mu ją.
-
Tato, kiedy ciebie tutaj nie było, zacząłem pracować w warsztacie samochodowym, żeby zarobić pieniądze. Wracam do szkoły.
-
Wyrzucili mnie, ale będę się uczył, żeby wrócić. Zrobię wszystko. Tato, jeszcze będziesz ze mnie dumny.
-
Otwórz. Proszę, otwórz drzwi. Bądź wściekły, uderz mnie, ale proszę, otwórz.
-
Czy nie jestem twój mądrym, ukochanym synem? Tato, wybacz mi.
-
Tato. Tato, otwórz. Błagam. Otwieraj!
-
Wybacz, tato. Wybacz, tato.
-
Wybacz, tato.
-
Ali, nie rób tego. Proszę, nie odchodź.
-
Tevfik, śledziłeś mnie?
-
Ali, nie rób tego.
-
Jesteście tam?
-
Zrób dokładnie to co ci powiedziałem.
-
Usiądź wreszcie. W głowie mi się kręci.
-
Tak, szukam go. Ukrywa się gdzieś w mieście. Gdzieś u wybrzeży Morza Czarnego, Tevfik. Widzisz Alego? Poszedłem za nim.
-
Wyciągnął broń. Powiedziałem, żeby ze mną poszedł. Ale on nie chciał. Cokolwiek byś mu nie powiedział, on z własnej woli nie przyjdzie.
-
Strażniku!
-
Chcę się zobaczyć z komisarzem Engin. Teraz. Chcę z nim porozmawiać teraz.
-
Mógłbyś mi przynieść herbaty do pokoju komisarza Engin?
-
Ciociu Meliha!
-
- Wujku Mumtaz!
- Co tu się stało?
-
Pamiętasz Omera? Syna Melihy. Otwierają teraz jego grób.
-
- Powiem, jeśli zostaniemy sami.
- To jest zabronione.
-
- Mów co masz do powiedzenia.
- Powiem tylko tobie.
-
Nie ufasz mi? To załóż mi kajdanki.
-
Możecie wyjść.
-
Widzisz? Nic się nie stało.
-
A teraz pisz.
-
Co się dzieje? Dajcie mojemu synowi odpoczywać w spokoju.
-
Wujku Mumtaz?
-
Co jeszcze? Co jeszcze mogą nam zrobić?
-
Gdzie jest mój syn, dziecko? Ten policjant…
-
- Gdzie są nasze dzieci, Mumtaz?
- Wszystko z nimi w porządku, Meliha.
-
- Nie martw się.
- To dobrze.
-
Ona nie jest sobą. Nie wie kto żyje, a kto odszedł.
-
- Mówi do siebie.
- Nie martw się. Wydobrzeje.
-
Moja żona też odchodzi. Moja Meliha.
-
- A jeśli i ona odejdzie…
- Może powinniśmy wrócić do domu, wujku? Ciociu, może już wrócimy?
-
Mert i Omer są już w domu?
-
Tak ja mówiłam. Chodźmy.
-
- Biedna Meliha. Z tego żalu postradała zmysły.
- Ja nie oszalałam!
-
Odejdź. Ty też myślisz, że oszalałam. Nie jestem szalona!
-
Nie jestem szalona! Moi synowie ciągle żyją! Obaj! Oni nie umarli!
-
Odejdźcie! Otwórzcie je wszystkie! Mój syn Omer nie umarł!
-
Nie słyszysz co do ciebie mówię?! Mój syn żyje! On nie umarł!
-
Mój Mert też nie umarł! Jego grób też otwórzcie! Wróć, Mert…
-
Mumtaz, powiedz im. Niech otworzą jego grób. Niech wypuszczą mojego syna. On żyje. On nie umarł.
-
Pomóż. Pomóż mi Mumtaz. Wypuśćmy naszego syna.
-
On żyje. On nie umarł. Mert, mój syn…
-
„Nie nazywam się Ezel Bayraktar…”
-
„Nie dokonałem rabunku w 1997 roku. Nie zabiłem strażnika.
-
Ale tamtej nocy umarłem w ramionach kobiety, którą kochałem. Nazywam się Omer Ucar.”
-
Nie przyznałeś się do zbrodni.
-
„Powiem co zaraz się wydarzy…”
-
Co to ma być?
-
„Najpierw stąd uciekam…”
-
Jak…?
-
Ciągle jesteś skuty kajdankami.
-
Daj mi kluczyk.
-
Chciałbyś zobaczyć moją prawdziwą twarz? Twarz, którą zobaczył inspektor Serkar.
-
Przemyśl to. Naprawdę chciałbyś ją teraz zobaczyć?
-
Jak zamierzasz stąd wyjść? Na posterunku jest pięćdziesięciu policjantów.
-
Jak myślisz, dlaczego tu przyszedłem? Tutaj w oknach nie ma krat.
-
Moi ludzie czekają na mnie na zewnątrz. To nieładnie kazać im czekać.
-
- Złapię cię, Omer.
- Wiem.
-
Przeczytaj co napisałem.
-
Dziadku?
-
Już wróciłeś?
-
- Zdejmij kurtkę.
- Dlaczego przed domem stoi policja? Gdzie jest ciocia Meliha?
-
Ciocia nie czuje się najlepiej.
-
- Może mogłabym ci pomóc przy odrabianiu lekcji.
- Nie. Pójdę do cioci Meliha.
-
Ona teraz śpi. Zaczekaj tutaj z Bade. Ja też nie czuję się dobrze.
-
- Jestem głodny.
- Ugotuję ci coś.
-
- A może dziadek to zrobi? Zrobisz?
- Dobrze.
-
- Ciociu Meliha!
- Stój!
-
Nie martw się, zajmę się nim.
-
Położył się obok niej. Ona go przytuliła, nie wypuszcza go z ramion. Co powinnam zrobić?
-
Niech tam zostanie. Pójdę do nich.
-
Czy mogłabyś zadzwonić do Eysan?
-
Jeśli to nie kłopot. Tam jest zapisany jej numer. Powiedz jej, żeby zabrała Cana na kilka dni.
-
Dopiero co zasnęłaś. Nie chciałem cię budzić.
-
Z tej strony Bade.
-
- Co się stało? Coś z Canem?
- Nie, z Canem wszystko w porządku.
-
Wujek Mumtaz prosił, żebym zadzwoniła. Pyta, czy mogłabyś odebrać Cana.
-
- Ciebie… Ciebie o to poprosił?
- Tak.
-
On nie czuje się dobrze. Otworzyli dzisiaj grób Omera.
-
- Ciocia Meliha się zdenerwowała. Dlatego tutaj jestem.
- Dobrze, już jadę. Możesz już iść jeśli musisz coś zrobić.
-
Otworzono grób Omera. Jego rodzice nie czują się dobrze. Jadę po Cana.
-
Jeśli tak jak wczoraj będziesz potrzebowała pomocy…
-
- Nie wrócimy już tutaj?
- Oczywiście, że wrócimy.
-
Nie tęsknisz za swoją mamą? Nie chcesz ze mną mieszkać?
-
Chcę, ale ciocia Meliha nie czuje się dobrze. Kto się nią zajmie?
-
Wujek Ezel! Wujek się nią zajmie.
-
Wróciłeś.
-
Schowałeś tam złoto?
-
Nic z tych rzeczy.
-
- I co zamierzasz z tym zrobić? Wszystkich wystrzelać?
- Nie pójdę do więzienia, Tefo.
-
Więc pozwolisz Ezelowi tam zostać?
-
- Ali, ten człowiek ci wybaczył.
- Nie pójdę do więzienia, Tefo.
-
Wtedy nie poszedłem i teraz też tego nie zrobię.
-
- Nie zrobię tego nawet dla Omera.
- Dlaczego, Ali?
-
Obiecałem. Bo dałem słowo, Tefo.
-
Byłem na szczycie. Sam widziałeś. Wszyscy słuchali Alego „Obcęgi”.
-
Tak.
-
Co teraz powiesz, Tefo? Że jestem parszywym człowiekiem, zgadza się?
-
Nie za długo dobrze mi się żyło. Tylko przez kilka dni. Prawda, Tefo?
-
Prawda.
-
Wyjdź ze mną na zewnątrz.
-
Nawet jeśli to było tylko kilka dni, ja dotrzymałem słowa.
-
W takim razie… W takim razie, Tefo…
-
Aż do tego momentu staliśmy obok siebie.
-
Weź. Na pamiątkę.
-
Mamo?
-
-Jestem tu.
-Omer, oni próbują mi wmówić, że oszalałam.
-
- Przyszedłem, żeby cię odwiedzić, ale muszę już iść.
- Policja cię zabierze?
-
Nie. To z powodu pracy.
-
Powiedz im, że masz matkę. Jeśli oni cię zabiorą, to przez nich będzie kolejny świeży grób.
-
Jeśli znowu cię zabiorą, twoja matka umrze. Powiedz im to. Powiedz, synku.
-
Powiedz im: moja matka straciła dwóch synów. Nic już jej nie zostało! Powiedz im to!
-
Mamo, uspokój się. Nikt mnie nie zabierze. Obiecuję. Już dobrze, mamo?
-
Jak się ona czuje?
-
A ty jak się czujesz?
-
Co mogę dla ciebie zrobić?
-
Co było to było. Syn mojej matki nie żyje. Jej dziecko.
-
Jej drugi syn wrócił z zaświatów, a potem znowu trafił do więzienia.
-
Ona już więcej nie zniesie.
-
Pójdę już.
-
Od teraz będziemy patrzeć wyłącznie przed siebie. Powiedziałeś, że uciekłeś. Jak mogę pomóc?
-
Zrobiłam wujkowi obiad. Tobie też coś ugotować?
-
Can, pożegnaj się. Wychodzimy.
-
Przyniosę jego torbę.
-
Dziadku.
-
Chodź ze mną.
-
- Rozmawiałaś z Bade.
- Can! Chodź, synku!
-
Powiedziałaś jej, że już cię nie kocham.
-
Jestem zaskoczony. Jak mam to rozumieć? Dlaczego jej to powiedziałaś?
-
Bo bardzo cię kocham. Nawet jeśli ty mi nie wierzysz, ja bardzo cię kocham, Ezel.
-
- Can, zabiorę cię.
- To się zobaczy.
-
Do widzenia, wujku Mumtaz.
-
Bądź grzecznym chłopcem. Nie zapominaj odrabiać lekcji.
-
Jest pewne wyjście. Kenan tak powiedział.
-
Jest nadzieja.
-
Zaczekaj. Może to policja.
-
Słucham.
-
- Słucham.
- Znaleźliśmy Alego.
-
- Gdzie?
- W magazynie.
-
Zostańcie tam. Już jadę.
-
Na co sukinsyny czekacie?!
-
Wchodźcie!
-
Podejdź tu! No podejdźcie, skurwielu!
-
Jestem Ali „Obcęgi”! Widzisz?! Zrobiłem co obiecałem! Dotrzymałem obietnicy!
-
Nie gapcie się tak! Dotrzymałem słowa! Dotrzymałem!
-
Nie patrzcie na mnie!
-
Puśćcie go!
-
Wszyscy wyjść.
-
Nie pójdę… Nie pójdę do więzienia, Omer.
-
Ali, to twoja decyzja. Tylko ty możesz dokonać takiego wyboru.
-
Naprawdę?
-
- Powiedz prawdę, Omer.
- Jeśli tak nie zdecydujesz, nikt cię do tego nie zmusi.
-
Ale proszę wyjaśnij mi to, Ali. Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?
-
Dałem słowo. Bo obiecałem, przyjacielu.
-
Szlag.
-
Przynieś mi wody.
-
Powoli, dzieciaku. Powoli. To nie woda. Pij ostrożnie.
-
Widać, że jest w takim miejscu pierwszy raz.
-
Co to ma być? Gdzie jest jedzenie?
-
Nie zwracajcie na niego uwagi. Chłopak jest w złym nastroju. Niech pije w spokoju.
-
- Z czego się śmiejecie?!
- Zamknij się, synku.
-
- Nie jestem twoim synem, a ty moim ojcem! Za kogo ty się uważasz?!
- Ali? Co tu się dzieje?
-
- Co ty znowu zrobiłeś?
- Zabieraj go ze sobą. On jest pijany.
-
Co się dzieje, Ali? Dlaczego się tak zachowujesz?
-
Tata się dziwnie zachowuje. Jest milczący, nic nie mówi. Ali, znowu coś przeskrobałeś?
-
Czy nie powiedziałem do cholery, żebyście przestali się śmiać?!
-
- Przestań, albo ja…
- Co?! Co mi kurwa zrobisz?!
-
Powstrzymajcie tego dzieciaka!
-
Puśćcie mojego brata!
-
Puśćcie go!
-
Powiedziałem, że macie go puścić!
-
Schowaj to. Całe szczęście, że nikogo nie zastrzeliłeś. Kowboju…
-
Synku, już po wszystkim.
-
Synku?
-
Mój syn!
-
Co tu się dzieje?
-
To ja to zrobiłem, słyszycie? To ja strzelałem. Przyszedłem tutaj, upiłem się i zacząłem strzelać. Słyszycie? Nie powiecie nic innego.
-
Synu. Ali, tu nie przyszedłeś. Ciebie tu nie było, dobrze? Weź te pieniądze. Wyjedź. Wyjedź do Stambułu.
-
Nie waż się tu wracać. Porozmawiam z ojcem dziecka. Słyszysz mnie?
-
Ali, idź stąd. Ale obiecaj, że kiedy ja wyjdę z więzienia, ty wrócisz. Zgoda?
-
Wrócisz jako ważny człowiek. Musisz skończyć szkołę. Musisz ciężko pracować.
-
Potem kupisz sobie jacht.
-
Staniesz się porządnym człowiekiem.
-
Ali, obiecaj. Obiecaj.
-
Zapamiętaj co mi dzisiaj powiedziałeś.
-
To prawda, synu. Jesteś moim najukochańszym dzieckiem.
-
Obiecaj, że będziesz moją dumą.
-
- Obiecaj, synu. Obiecaj.
- Obiecuję! Tato, obiecuję!
-
Nie patrz. Nie patrz na mnie.
-
„Wstyd jest największym sekretem, jaki może ukrywać człowiek.
-
Ponieważ za każdym największym złem…
-
za każdą największą wściekłością…
-
za gniewem i za każdą zemstą nie kryje się egoizm.”
-
Eysan, co się stało?
-
„Za nimi kryją się złamane serca i wstyd.
-
Najpierw stąd ucieknę.
-
Potem ktoś do ciebie przyjdzie i powie: ‘Ja to zrobiłem’. To on powie prawdę.
-
Spojrzysz w jego oczy i natychmiast będziesz wiedział, że mówi prawdę.
-
Ale nikt ci nie pogratuluje. Zapytają: ‘A Ezel? On jest winny.’
-
Nie pozwolą ci nic powiedzieć. Ciągle będą mówić o winie Ezela. Wręczą ci nowe dowody.
-
Ponieważ oni nie szukają sprawiedliwości. Wszystko czego chcą to władza.
-
Powiedziałeś mi, że nie jesteś taki jak oni. Jednak ich pragnieniem jest, żebyś był do nich podobny.”
-
Już jadę.
-
- Ten człowiek na nagraniu to ty?
- Tak.
-
- 18 września 1997 roku razem z Cengizem Atay obrabowałeś kasyno.
- Tak.
-
- I do tego zabiłeś strażnika Sulejmana.
- Tak.
-
Jesteś tutaj, żeby przyznać się z własnej woli?
-
Tak.
-
W porządku.
-
Ali oddał się w ręce policji.
-
Słucham? Tak. Wysłałem dokumenty do prokuratora.
-
Tak, naturalnie. Ali Kirgiz i Cengiz Atay. Jeden z nich przyznał się do winy. Mamy dowody.
-
Nie, proszą pana. Możemy aresztować Omera Ucar jedynie za ucieczkę.
-
Ale w rękach mamy…
-
Dobrze, proszę pana.
-
Jak pan sobie życzy. Przygotuję dokumenty potrzebne do jego aresztowania. Zadzwonię do prokuratora.
-
Panie prokuratorze, osobiście przyniosę panu dokumenty.
-
Dobrze, proszą pana. Już idę.
-
Zrozumiałem.
-
- Ali się przyznał.
- Co się teraz stanie?
-
Teraz prokurator nieugięcie będzie twierdził, że Omer nie jest ofiarą, a współwinnym.
-
- Potem zapozna się z twoimi zeznaniami i oni wszyscy zostaną ukarani.
- A Cengiz?
-
Co do niego nie podjąłem jeszcze decyzji.
-
Ty jesteś niewinna, Eysan. Ali się przyznał. Jakie to dziwne, prawda? Nigdy był się tego nie spodziewał. Głupi chłopak.
-
Jeśli by nic nie powiedział, nie siedziałby w więzieniu.
-
Ale to zrobił. Domyślasz się dlaczego?
-
Idź i porozmawiaj z nim. Nie zgadza się. Myślisz, że ja nie znam Alego? On nigdy nie zdradzi Omera!
-
- Nie zdradzi?
- Prędzej umrze niż to zrobi.
-
To dlaczego jeszcze nie poszedł?
-
Na co tak czeka?
-
Zrobiłeś swoje, partnerze. Reszta należy do mnie.
-
- Mój ojciec wszystko zaplanował.
- Twój ojciec może spieprzać do diabła.
-
On ciebie wybrał. Najpierw się wszystkiego o tobie dowiedział.
-
- Niech spierdala.
- Nie mów tak, Ali.
-
Jeśli ci coś powiem, nie będziesz się złościł? Coś na temat kapitana Riza.
-
Mój ojciec pojechał do twojego rodzinnego miasta i rozmawiał z twoim bratem.
-
Okazało się, że twój brat w ogóle cię nie kocha. Mój ojciec ma swoje metody.
-
Złożyłeś swojemu ojcu obietnicę. Co teraz zrobisz? Twój ojciec wyszedł z więzienia, Ali. Twój ojciec jest wolny.
-
Nic nie mów. Przemyśl to. Twój ojciec wyszedł z więzienia, ale nic się nie zmieniło.
-
Kapitan Riza na darmo spędził w więzieniu te wszystkie lata. Jego marzenia się nie spełniły.
-
- Będzie znowu załamany.
- Milcz. Milcz!
-
Albo stanie się cud i na przykład odpowiesz nam: „Tak”.
-
Twój ojciec wyszedł z więzienia, a przed nim stanie syn, z którego będzie mógł być dumny. Jego syn będzie miał wszystko.
-
Nawet wymarzony jacht. A twój ojciec dziękując bogu powie: „A więc to wszystko nie było na próżno. Nie na darmo siedziałem w więzieniu.”
-
Masz wybór, Ali. Przemyśl to.
-
Co wybierzesz?
-
Wstań. Przewieziemy cię w bezpieczniejsze miejsce, żebyś nie mógł uciec.
-
Dzień dobry. Musi pan z nami pojechać.
-
- Niech pani nie podchodzi.
- Nie dotykaj jej. Tefo, zabierz ją stąd.
-
- Ali, spójrz na mnie.
- Nie.
-
Spójrz na mnie.
-
Nie zapomnij.
-
Nie zapomnij jak na ciebie teraz patrzę.
-
Ali, nie zapomnij!
-
- Przyjdziesz, prawda? Powiedz, że przyjdziesz.
- Oczywiście, że przyjdę. Jak dziecko…
-
Pomyśl lepiej gdzie przygotujemy obiad.
-
Zgoda?
-
Jestem nieuzbrojony.
-
No i? Nie ma nikogo? Nie masz dla kogo pracować?
-
Ufam panu.
-
Chciałem cię o czymś poinformować. Pozbywam się twoich chłopców.
-
Zostało nas tylko dwóch, Ramiz.
-
- Ale tak naprawdę nie dzwonię z tego powodu.
- W takim razie po co dzwonisz?
-
- Dzwonię, żeby ci podziękować.
- Za co?
-
Bezwiednie dałeś mi najwspanialszy prezent.
-
- Bardzo piękne, Kenan.
- Ale ich nie przyjmiesz, prawda?
-
- Ja się nigdy nie poddaję.
- W porządku.
-
- Rozpocząłem swoje życie od kłamstwa, Eysan.
- To znaczy, że jesteśmy do siebie podobni.
-
- Ale ciebie nigdy już nie okłamię.
- Ale ja okłamię ciebie.
-
W porządku. I tak we wszystko uwierzę. Nawet nie będę podejrzewał, że kłamiesz.
-
- Lituję się nad tobą.
- Litujesz się?
-
Po raz pierwszy od trzydziestu lat naprawdę patrzę w oczy kobiety. Nie zacznę cię podejrzewać.
-
- Wiesz jakie to wspaniałe uczucie?
- Nie wiem.
-
- Niczego nie będę ci obiecywał.
- Nie ukrywajmy tego, kim naprawdę jesteśmy, Kenan.
-
Dobrze. Jestem samolubnym, złym i bardzo przebiegłym człowiekiem, który zapomniał jak kochać.
-
Jestem kobietą, która straciła wszystko. I właśnie dlatego jesteś osobą zdolną do zła.
-
A więc jesteś we właściwym miejscu. Rób to chcesz, ale w wyrządzaniu zła nigdy mnie nie dościgniesz.
-
Jeszcze mnie nie znasz.
-
- Zniszczyłam życie osoby, która kochałam.
- Czy wiesz ile dusz odebrałem, żeby pokonać Ramiza? Wiele.
-
Młodego człowieka, którego wychowałem i który był dla mnie jak syn, wysłałem na śmierć.
-
- Tylko dlatego, że nie byłem w stanie zabić jego dziadka.
- „Ósemkę”…
-
Ja ukrywam przed Canem kto jest jego prawdziwym ojcem.
-
Eysan, proszę. Przy mnie nie musisz się wstydzić tego co zrobiłaś. Kazałem zabijać ludzi, których nawet nie znałem.
-
Twoja siostrę. Wiem… Ale to zrobiłem.
-
A ja zabiłam własnego ojca.
-
Mojego ojca…
-
Ramiz. On był kiedyś moim najlepszym przyjacielem. W jeden dzień zabiłem jego dzieci.
-
- Ty się mścisz. To, co robisz jest okropieństwem, ale masz rację.
- Mam rację…? Jaką rację?
-
Nie dbam o to, czy mam rację. Moim jedynym celem jest dopadnięcie Ramiza.
-
Dzisiaj będąc w domu i tylko jednym telefonem wysłałem Ezela, Alego i Cengiza do więzienia. Chcę dopaść Ramiza.
-
Wszyscy ci ludzie to jedynie kukiełki. Każdy z nich!
-
Oprócz mnie.
-
Oprócz ciebie.
-
Silny człowiek zapomniał o swojej sile i przychodzi do ciebie.
-
- A potrafisz?
- To samo się dzieje.
-
Co za cud…
-
- Co ja robię?
- Nie wstydź się, Eysan.
-
Proszę, nie wstydź się.
-
Dobrze.
-
- Dobrze.
- Dobrze.
-
Zaraz wracam.
-
Wystarczy?
-
Wystarczy już, Ezel?
-
Już wystarczy?
-
Czy już wystarczy, Ezel?
-
Decyzja należy do ciebie, komisarzu.
-
- Ja wiem tylko jedno. Ci ludzie nie są tacy jak ty.
- Co powinienem zrobić?
-
Wypuścić ludzi, którzy są winni? Czy po to noszę mundur?
-
Właśnie, komisarzu. Dlaczego go nosisz?
-
„Prokurator”
-
-Komisarzu Engin, dostałem dokumenty od pana.
-Tak. Prokuratorze.
-
- Tylko ja nie bardzo rozumiem. Mam tu jakieś papiery.
- Jakie papiery?
-
Dotyczą one szanowanego biznesmena.
-
- A, pana Ken…
- Tak, tak. O nim. Co to? Jakiś żart?
-
Śledztwo mnie do niego doprowadziło.
-
- A więc to jest…
- To jest nagrane.
-
- Nagrane?
- Dał pan zezwolenie na podsłuch.
-
- Jak śmiesz? To sam Kenan Birkan…
- Jeżeli na nowo otworzymy to śledztwo, doprowadzi nas ono do tego człowieka.
-
Co można zrobić? Powinienem aresztować ich wszystkich?
-
Co się stało?
-
Nic. Pozbywam się bezużytecznych papierów. Wyjdź. Wyjdź stąd! Nic się nie dzieje!
-
Myślałam, że cię już nigdy więcej nie zobaczę.
-
Nie rób z tego wielkiej sprawy. Odpocząłem sobie przez 2 dni i wyszedłem. Zmęczyłem się.
-
Jesteś dzielną kobietą.
-
Zapomniałeś tego.
-
Wiecie co ja zrobiłem dla tej torby?
-
Zabiłem człowieka. Człowieka! Wy tu sobie ciągle gadacie, a przeze mnie zginął człowiek!
-
- Dlaczego?
- Uspokój się.
-
Ty jesteś ostatnią osobą, która może mnie uspokajać! Wy wszyscy jesteś kurewsko parszywi!
-
Wszyscy tutaj!
-
Jeśli będziesz mnie potrzebował, znajdziesz mnie tutaj.
-
Nie zapomnijcie zamknąć drzwi, kiedy będziecie stąd wychodzić.
-
Jestem młodszym synem kapitana Raza, Ali „Obcęgi”.
-
Fajnie powiedziane – Ali „Obcęgi”
-
Mamo, to ja. Ali. Nie patrz, jakbyś mnie nigdy wcześniej nie widziała.
-
Właściwie to racja. Nie widziałaś mnie przez długi czas.
-
- Gdzie jest tata?
- Na górze.
-
Ten dom zawsze był taki mały? Kupię wam większy.
-
- Synu…
- Nie uznaję odmowy.
-
Bracie!
-
No i jak wyglądam? Tak jak chcieliście mnie widzieć?
-
Tato!
-
- On mnie nie słyszy?
- Wrócił w takim stanie.
-
- Jak to?
- Pobito go w więzieniu w głowę i nie wezwano do niego lekarza.
-
Tato?
-
Wróciłem. Zobacz.
-
- On cię nie słyszy. Jego stan pogarsza się z każdym dniem.
- Ale on jest już wolny.
-
Wyzdrowieje. Mama się nim zajmie. Prawda?
-
Tak będzie, prawda tato? Kapitalnie Riza?
-
Tato, patrz. To mój jacht. Tato, to moje.
-
Pamiętasz? Popłyniemy razem w morze. Pamiętasz, tato?
-
Jesteś przecież kapitanem.
-
Jesteś kapitanem!
-
Nie podchodź do mnie!
-
Tato, wróciłem Mam mnóstwo pieniędzy. Możesz być teraz ze mnie dumny.
-
Pamiętaj. Pamiętaj!
-
- Nie podchodź do mnie!
- Przestań, Ali.
-
Cicho, mamo. Cicho…
-
Nie baw się ze mną. Wróciłem, tato. Jestem tu. Dotrzymałem słowa.
-
Spójrz na mnie. Patrz! Dotrzymałem słowa!
-
Nie…
-
bij…
-
Nie… Nie…
-
Szczęśliwe zakończenie.
-
No więc już znasz całą prawdę o mnie.
-
- Nie przestraszyłaś się?
- Nie… Trochę.
-
Bardzo.
-
Ale jestem w stanie sobie z tym poradzić, jeśli Eysan pozostanie w przeszłości.
-
Ona jest przeszłością, prawda?
-
Więc chciałabym, żebyś mi coś obiecał.
-
- Że będziemy mieć własną opowieść, dobrze?
- Dobrze.
-
Najbardziej poważne momenty w naszym życiu będą zaledwie niewielkimi potknięciami.
-
Ale będziemy o nich mówić, jakby one były ogromnymi kłopotami, dobrze?
-
Od tej chwili będziemy mieć życie bez zbyt wielu problemów. I razem będziemy je przezwyciężać.
-
- Obiecujesz?
- Obiecuję.
-
- I nie będziemy w domu rozmawiać o pracy.
- Ale my razem pracujemy.
-
- Wróciłaś do pracy?
- Tylko po to, żeby robić koktajle.
-
Jak się czujesz?
-
U mnie też wszystko w porządku. On coś podejrzewa?
-
Nie. Obiecał mi, że nie będzie mnie o nic podejrzewał.
-
- Dzień dobry.
- Gdyby twój plan wypalił, siedziałbym teraz w więzieniu.
-
Od samego początku mam co do ciebie specjalny plan. Jesteś moim człowiekiem idealnym do pułapek.
-
Co chcesz zrobić?
-
Wykorzystasz mnie?
-
Nic się nie zmieniło. Nic w odniesieniu do relacji z tobą, czy z Bade. Między nami niczego nie będzie.
-
Ale to co zrobiłaś, to co mówiłaś… Postąpiłaś słusznie. Zaczynam na nowo ci ufać.
-
Kenan to bardzo niebezpieczny człowiek. Musimy znaleźć na niego coś jeszcze.
-
Pospiesz się, zbliża się do mnie.
-
Ailine, mówisz poważnie? Kiedy jest ten koncert?
-
- Żeby wygrać, potrzebujemy kogoś z jego zespołu.
- To znaczy?
-
- To znaczy, że od tej chwil tą osobą będziesz ty.
- Dobrze. Po prostu wspaniale.
-
Musisz dowiedzieć się o tym wszystkim, co Kenan stara się ukryć. Jego słabości. Dowiedz się tego, o czym jeszcze nie wiemy.
-
- Może coś z przeszłości.
- Da się zrobić.
-
- Eysan, Bade nie wie o twoim udziale i niech tak zostanie.
- Dobrze.
-
- Dlaczego się uśmiechasz?
- Bez powodu. Rozmawiałam z Ailine.
-
Ma bilety na koncert, na który chcę iść. Powiedziałam coś, czego wcześniej nigdy nie mówiłam, żeby zdobyć ten bilet. I udało się.
-
Tłumaczenie: E.Kolbrycka/ Napisy : Ts
-
https://www.facebook.com/Tureckie-seriale-796245967088179/