< Return to Video

The Virgin Spring (1960) [MultiSub] [Film] - (Ingmar Bergman)

  • 0:15 - 2:53
    ŹRÓDŁO
  • 2:53 - 3:17
    Przybądź, bogu Odynie!
  • 3:17 - 3:20
    Chcę skorzystać z twojej mocy.
  • 3:20 - 3:25
    Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty
    i wszyscy aniołowie
  • 3:25 - 3:30
    niech strzegą nas teraz
    i na wieki przed Szatanem.
  • 3:30 - 3:44
    I niech nas zachowają od wszelkiego złego,
    od wstydu, brzemienia i uszczerbku jakiego.
  • 3:44 - 4:10
    Dziś piątek,
    dzień męki Pana Naszego.
  • 4:10 - 4:16
    Maleństwa, jeszcze was kto
    tam zadepcze w tej ciemności.
  • 4:16 - 4:22
    Mój ty biedaku,
    żyj sobie tu teraz..
  • 4:22 - 4:34
    I ciesz się z tego,
    co zsyła nam Nasz Pan.
  • 4:34 - 4:42
    Gdzie ty się właściwie podziewałaś
    w nocy?
  • 4:42 - 4:48
    Mogłabyś przynajmniej dopilnować dojenia,
    skoro wreszcie wygramoliłaś się z łóżka.
  • 4:48 - 4:51
    A nie, żebym ja się męczyła
    na moich starych nogach
  • 4:51 - 4:55
    Co ci jest?
  • 4:55 - 5:00
    Nic szczególnego, to co zawsze,
    bękart nosi bękarta
  • 5:00 - 5:04
    Wstydziłabyś się tak zachowywać.
  • 5:04 - 5:07
    Tylko warczysz
    i syczysz jak wściekły kot.
  • 5:07 - 5:13
    A powinnaś Bogu na kolanach
    dziękować za jego miłosierdzie...
  • 5:13 - 5:18
    Ci dobrzy ludzie,
    przygarnęli cię jak własną,
    chociaż jesteś i zostaniesz obcym bachorem.
  • 5:18 - 5:59
    Mleko stoi w sieni.
  • 5:59 - 6:02
    Pojedziesz do kościoła z maryjnymi świecami.
  • 6:02 - 6:06
    - Ja mam jechać?
    - Tak.
  • 6:06 - 6:08
    - Przecież Karin miała jechać rano.
    - Karin źle się czuje.
  • 6:08 - 6:12
    Prześpi ranne nabożeństwo
    i szybko wyzdrowieje.
  • 6:12 - 6:15
    Chyba ma gorączkę,
    jest cała rozpalona.
  • 6:15 - 6:20
    Wczoraj, na tańcach,
    też wyglądała na rozgrzaną.
  • 6:20 - 6:26
    Nie martw się,
    na pewno nie pójdzie w twoje ślady!
  • 6:26 - 6:30
    Zawsze było z tobą utrapienie...
  • 6:30 - 7:26
    Jak ci nie wstud,
    dawno powinniśmy pokazać ci drzwi.
  • 7:26 - 7:35
    Pobłogosław Panie nasz posiłek.
    Amen.
  • 7:35 - 7:39
    A gdzie Karin?
    Czy nie miała jechać na nabożeństwo?
  • 7:39 - 7:42
    Nie czuje się dziś dobrze.
  • 7:42 - 7:46
    Wieczorem nic jej nie było.
    Stanowczo za długo siedzi rano w łóżku.
  • 7:46 - 7:49
    Źle się poczuła.
  • 7:49 - 7:52
    Chyba nie jest aż tak chora,
    żeby nie pojechać do kościoła?
  • 7:52 - 7:55
    Frida pojedzie ze świecami.
  • 7:55 - 7:59
    Wiesz przecież, że zwyczaj nakazuje,
    żeby uczyniła to dziewica.
  • 7:59 - 8:03
    Zawsze ci tak zależy
    na rygorze i obowiązku
    jeśli chodzi o Karin.
  • 8:03 - 8:08
    A ty zawsze chętnie jej ustępujesz.
  • 8:08 - 8:12
    Tylko ją dane mi było zachować.
  • 8:12 - 8:15
    To nieznaczy,
    że można zaniedbać jej wychowanie.
  • 8:15 - 8:21
    Miałam dziś złe sny.
  • 8:21 - 8:27
    Nie powinnaś była
    tak bardzo umartwiać się wieczorem.
  • 8:27 - 8:30
    Niech Ingeri obudzi Karen.
  • 8:30 - 8:35
    Sama ją obudzę.
  • 8:35 - 8:39
    Idź i powiedz,
    żeby śpioch ruszył się z łóżka.
  • 8:39 - 8:41
    Ingeri, przygotuj Karin jedzenie na drogę.
  • 8:41 - 10:52
    Weź chleb pszeniczny,
    i przełóż go serem i mięsem
    z baraniego udźca.
  • 10:52 - 10:59
    - Jesteś chora?
    - Nie, tylko spać mi się chce.
  • 10:59 - 11:02
    Mogę dostać jedzenie do łóżka?
  • 11:02 - 11:09
    Ojciec chce, żebyś zaraz
    pojechała z maryjnymi świecami.
  • 11:09 - 11:13
    - Jeśli jesteś chora, to pojedzie Frida.
    - Nie jestem chora.
  • 11:13 - 11:15
    Więc musisz jechać.
  • 11:15 - 11:20
    - Ale założę żółtą jedwabną halkę.
    - Dziecko, przecież to dzień powszedni.
  • 11:20 - 11:23
    To nie jadę.
  • 11:23 - 11:30
    Zachowujesz się jak niesforny maluch.
  • 11:30 - 11:34
    Gdybym ja w twoim wieku,
    takim tonem mówiła do swoich rodziców...
  • 11:34 - 11:37
    to pościłabym i klęczała na grochu.
  • 11:37 - 11:44
    To każ mi pościć i klęczeć na grochu.
    A zamiast masła, będę jeść chleb z jagodami.
  • 11:44 - 11:48
    Dobrze wiesz,
    że nie umiem być sroga dla ciebie,
    chociaż powinnam.
  • 11:48 - 11:54
    Teraz się śmiejesz, ale ojciec jest zły.
  • 11:54 - 11:59
    Wyjmij żółtą halkę,
    niedzielne spódnice i niebieski płaszcz.
  • 11:59 - 12:04
    Mnie będzie wesoło,
    tobie i tato też się ucieszy.
  • 12:04 - 12:07
    Zobaczysz, jak godnie wkroczę do kościoła.
  • 12:07 - 12:12
    Śniady będzie trzymał głowę tak dumnie,
    jakby kroczył w pielgrzymce...
  • 12:12 - 12:17
    A ja nie będę patrzyła na boki,
    tylko prosto przed siebie...
  • 12:17 - 12:28
    I będę rozmyślała o świecah
    i świętej Dziewicy Maryji.
  • 12:28 - 12:30
    I nie zapomnij
    o białych rajtuzach, mamo...
  • 12:30 - 12:52
    I o niebieskich pantoflach
    z perełkami.
  • 12:52 - 12:57
    Nie jest to strój na zwykły dzień.
  • 12:57 - 13:14
    Szyło go piętnaście panien.
  • 13:14 - 13:24
    Naprawdę, aż piętnaście panien?
  • 13:24 - 13:48
    Usiądź, uczeszę cię.
  • 13:48 - 13:53
    Nie, chcę żeby były rozpuszczone,
    tak będzie ładniej do sukni.
  • 13:53 - 13:58
    Jeśli zawsze będziesz stawiać na swoim,
    to diabeł się będzie cieszył...
  • 13:58 - 14:01
    A święci pokarają cię za to bólem zęba.
  • 14:01 - 14:06
    Mamo, dlaczego tak często mówisz o diable?
    Ojciec tak nigdy nie mówi.
  • 14:06 - 14:10
    Bo diabeł jest wrogiem niewinności.
  • 14:10 - 14:14
    Zawsze stara się zniszczyć dobro.
  • 14:14 - 14:19
    Zawsze odmawiam modlitwy, mamo.
  • 14:19 - 14:23
    Z kim wczoraj tańczyłaś?
  • 14:23 - 14:30
    Tańczyłam z tym...
    I z tym...
  • 14:30 - 14:35
    - Dlaczego pytasz?
    - Miałam taki straszny sen.
  • 14:35 - 14:40
    Jaki sen?
  • 14:40 - 14:47
    Też chciałabym śnić o wielkich,
    wspaniałych rzeczach.
  • 14:47 - 14:53
    Ale nigdy nie śnię.
  • 14:53 - 15:24
    A teraz spódnice, tę niebieską
    i jasną ze złotymi nitkami.
  • 15:24 - 15:29
    Mocniej, bo nie będzie się
    układać jak trzeba.
  • 15:29 - 15:31
    Jeszcze spinka.
  • 15:31 - 15:39
    Spinka na niedzielę,
    już wystarczy.
  • 15:39 - 15:42
    Zasłaniasz mi światło.
  • 15:42 - 15:49
    To ojciec, teraz będzie zły
  • 15:49 - 15:55
    Jesteś chora?
    Mama mówiła...
  • 15:55 - 16:01
    Wyglądam jak chora,
    szara, zmęczona i taka blada?
  • 16:01 - 16:04
    Ładnie to, tak długo spać?
  • 16:04 - 16:07
    Gdy przyjadę do kościoła, to ucałuję rękę mistrza Erika.
  • 16:07 - 16:11
    I będę prosić o wybaczenie za to,
    że nie przyszłam na modlitwę
  • 16:11 - 16:14
    Powiem, mama była chora, ojciec był chory...
  • 16:14 - 16:17
    Frida była chora
    i mnie nie obudziła.
  • 16:17 - 16:28
    A świece nie były gotowe
    i śniady był nieosiodłany.
  • 16:28 - 16:33
    Wywiozę w góry tego uparciucha...
  • 16:33 - 16:38
    I powiem, że nie chcę
    mieć takiej córki.
  • 16:38 - 16:42
    Niech siedzi w górach
    przez siedem lat.
  • 16:42 - 16:52
    Wtedy będzie potulna,
    wtedy ją zabiorę, może.
  • 16:52 - 16:54
    Pozwól Ingeri jechać do kościoła.
  • 16:54 - 17:00
    Teraz już prawie
    nigdzie nie jeździ.
  • 17:00 - 17:04
    Wstyd, żeby do kościoła
    trzeba było jechać tak daleko.
  • 17:04 - 17:09
    Ty to rzeczywiście powinnaś mieć
    spowiednika pod ręką.
  • 17:09 - 17:14
    I kto to mówi! Ten co uciekł
    z kraju i ledwo uszedł z życiem.
  • 17:14 - 17:17
    Znam ja twoją historię,
    panie nauczycielu.
  • 17:17 - 17:22
    Ptak, który lata, zawsze coś wylata.
    A jak będzie siedział, to czeka go śmierć.
  • 17:22 - 17:25
    Widziałem ja już wiele kobiet
    i kościołów.
  • 17:25 - 17:27
    A kościoły, jakie były?
  • 17:27 - 17:34
    Wysokie do nieba i wielkie,
    nie z drewna, ale z kamienia i wapna.
  • 17:34 - 17:39
    A okna miały we wszystkich
    kolorach tęczy.
  • 17:39 - 17:46
    Możesz jechać do kościoła, Ingeri,
    tata pozwolił.
  • 17:46 - 17:52
    Ruszaj się, do licha,
    bo nie zajedziecie do wieczora.
  • 17:52 - 17:56
    Pospiesz się Ingeri.
  • 17:56 - 17:58
    Napij się ciepłego piwa.
  • 17:58 - 18:00
    Przed wami długa droga,
    a nic nie zjadłaś.
  • 18:00 - 18:04
    Nie chcę, ale daj Ingeri,
    ona też jedzie.
  • 18:04 - 18:10
    - A kto tak powiedział?
    - Ojciec pozwolił.
  • 18:10 - 18:24
    Chyba pocałujesz matkę na pożegnanie?
  • 18:24 - 18:35
    Niech Pan ma cię w opiece.
  • 18:35 - 18:38
    To zawiniątko z serowymi ciastami
    i grubymi świecami...
  • 18:38 - 18:42
    jest ode mnie dla mistrza Erika
  • 18:42 - 18:47
    Pozdrów go i powiedz,
    że to na intencję... będzie wiedział.
  • 18:47 - 19:30
    I żeby odmówił pięć "Ojcze nasz"
    i pięć zdrowasiek.
  • 19:30 - 19:35
    Znam pewnien piękny dom na wzgórzu.
  • 19:35 - 19:39
    I pannę cnotliwą wielce.
  • 19:39 - 19:44
    Oczy modre jak niebo ma.
  • 19:44 - 19:49
    Włos złoty i szczere serce.
  • 19:49 - 19:53
    Nieście ptaszenta o tym wieść.
  • 19:53 - 19:58
    Wiosenną pieśń.
  • 19:58 - 20:45
    Wśród łąk ją wznieś.
  • 20:45 - 20:49
    Mały ptaszek pofrunął hen.
  • 20:49 - 20:53
    Wysoko wiatr wieje ponury.
  • 20:53 - 20:57
    Nie tak łatwo małemu
    jest zdobywać wysokie góry.
  • 20:57 - 21:01
    Nieście ptaszenta o tym wieść.
  • 21:01 - 21:04
    Wiosenną pieśń.
  • 21:04 - 21:30
    Wśród łąk ją wznieś.
  • 21:30 - 21:35
    - Boli cię z powodu dziecka, jak to jest?
    - Sama się kiedyś przekonasz.
  • 21:35 - 21:40
    Wtedy będę żoną i wszystko będzie
    przypieczętowane zgodnie z cnotą i honorem
  • 21:40 - 21:42
    Przekonasz się, jak to jest z honorem,
  • 21:42 - 21:44
    gdy ktoś łapie cię wpół i trzyma za gardło.
  • 21:44 - 21:48
    Nikt mnie nie wciągnie
    do łóżka bez ożenku.
  • 21:48 - 21:51
    A jak go spotkasz wieczorem
    i zaciągnie cię w krzaki?
  • 21:51 - 21:54
    Wywinę się.
  • 21:54 - 22:08
    Ale on jest silniejszy.
  • 22:08 - 22:13
    Lepiej zrobi ci słońce,
    niż ciemne kościelne mury.
  • 22:13 - 22:15
    Jadę zawieźć maryjne świece.
  • 22:15 - 22:20
    Więc to na cześć Matki Bożej
    się wystroiłaś jak panna młoda.
  • 22:20 - 22:24
    Wystroiłam się, bo pogoda
    jest piękna i na przekór matce.
  • 22:24 - 22:27
    Nie myśl, że dla ciebie.
    Nie wiedziałam, że cię spotkam
  • 22:27 - 22:31
    - Dziękuję za wczorajsze miłe chwile.
    - Nie było żadnych miłych chwil.
  • 22:31 - 22:46
    - Na pewno.
    - Nie, i dobrze o tym wiesz.
  • 22:46 - 22:50
    - Co się stało?
    - Widziałam was wczoraj.
  • 22:50 - 22:52
    Chciałam z nim porozmawiać o tobie.
  • 22:52 - 22:55
    Dowiedzieć się, czy jest jakaś
    szansa dla ciebie i dziecka.
  • 22:55 - 23:04
    A on pewnie powiedział,
    że jest jak mu dasz całusa.
  • 23:04 - 23:09
    Uśmiechałaś się do niego.
    Tańczyłaś za rękę.
  • 23:09 - 23:15
    Z wieloma tańczyłam za rękę.
  • 23:15 - 23:18
    Wybacz, że cię uderzyłam.
  • 23:18 - 24:19
    Ty mnie o przebaczenie prosić nie będziesz.
  • 24:19 - 24:23
    - Wracajmy do domu.
    - Musimy jechać do kościoła.
  • 24:23 - 24:25
    Sama pojadę.
    Wszystko wytłumaczę.
  • 24:25 - 24:28
    Ale dlaczego?
    Rodzicom by się to niepodobało.
  • 24:28 - 24:33
    Las taki czarny.
    Ja już nie mogę.
  • 24:33 - 24:38
    Nie rozpaczaj,
    jeszcze dziecku coś się stanie.
  • 24:38 - 24:40
    Panny boją się lasu?
  • 24:40 - 24:44
    Ja nie.
    Jadę do kościoła.
  • 24:44 - 24:47
    Czy ona mogłaby tu zaczekać,
    aż wrócę?
  • 24:47 - 24:53
    Ingeri, możesz tu zaczekać.
  • 24:53 - 25:07
    Chyba nie sądziłaś,
    że chciałam cię uderzyć?
  • 25:07 - 25:11
    Cierpisz z powodu dziecka?
  • 25:11 - 25:16
    Gorzej.
  • 25:16 - 25:54
    Chodź, mam na to radę.
  • 25:54 - 26:11
    Usiądź. Od dawna nikt
    u mnie nie siedział.
  • 26:11 - 26:19
    - Jak się nazywasz?
    - Teraz akurat nie mam imienia.
  • 26:19 - 26:25
    Cicho tu i pusto.
    Do sąsiadów chyba masz daleko?
  • 26:25 - 26:30
    Słyszę, co chcę słyszeć,
    a widzę, co chcę widzieć.
  • 26:30 - 26:34
    Słyszę, co człowiek szepce skrycie...
  • 26:34 - 26:38
    I widzę, to co ukrywa.
  • 26:38 - 26:47
    Możesz sama posłuchać,
    jeśli chcesz.
  • 26:47 - 26:50
    Co tak dudni?
  • 26:50 - 27:02
    Trzech zabitych cwałuje na północ.
  • 27:02 - 27:22
    Już od dawna niewiasta
    nie dzieliła tu ze mną miejsca.
  • 27:22 - 27:30
    Tu masz lek na twe katusze.
  • 27:30 - 27:38
    Tu masz lek na twą dolę.
  • 27:38 - 27:47
    Zatrzyma płynącą krew.
  • 27:47 - 27:53
    Zatrzyma rybę w strumieniu.
  • 27:53 - 28:02
    Orła na niebie.
  • 28:02 - 28:10
    Tu jest siła.
  • 28:10 - 28:18
    Złożyłeś ofiarę Odynowi.
  • 28:18 - 28:21
    Rozpoznałem cię natychmiast,
    jeszcze na drodze.
  • 28:21 - 28:26
    Rozpoznałem cię po oczach,
    po ustach, po rękach.
  • 28:26 - 28:31
    Ale ty się boisz.
    Nie bój się.
  • 28:31 - 31:05
    Ja dam ci siłę.
  • 31:05 - 31:07
    Ale śmieszny instrument.
  • 31:07 - 31:19
    Odziedziczyłem go po ojcu.
    On także odziedziczył go po ojcu.
  • 31:19 - 31:20
    Coście za jedni?
  • 31:20 - 31:25
    Jesteśmy braćmi,
    którzy przedwcześnie stali się sierotami.
  • 31:25 - 31:27
    Więc gdzie się podziewacie?
  • 31:27 - 31:31
    Pasiemy w lesie,
    śpimy na trawie,
    pijemy ze strumienia, żywimy się korzonkami.
  • 31:31 - 31:37
    Mam trochę jedzenia na drogę, od matki.
  • 31:37 - 31:43
    - Jest niemy?
    - Źli ludzie obcięli mu język.
  • 31:43 - 31:46
    Mówi, że taki dar możemy przyjąć,
  • 31:46 - 31:50
    tylko wtedy, gdy i panienka z nami usiądzie.
  • 31:50 - 31:54
    Muszę jechać do kościoła
    z maryjnymi świecami.
  • 31:54 - 31:56
    Na poranne nabożeństwo?
  • 31:56 - 31:59
    Na nie już nie zdążę.
    Za długo spałam.
  • 31:59 - 32:02
    Skoro tak,
    to nie ma pośpiechu.
  • 32:02 - 32:08
    A jeśli matka przygotowała jedzenie,
    to pewnie chciała, żeby panienka się posiliła.
  • 32:08 - 32:11
    Brat mówi, że na pagórku
    jest ładna, słoneczna polana.
  • 32:11 - 33:28
    Gdyby panienka zechciała pojechać.
  • 33:28 - 33:31
    Bądź błogosławiony Chryste,
    dajesz nam co trzeba.
  • 33:31 - 33:40
    Jesteś prawdziwym chlebem,
    który zstąpił z Nieba.
  • 33:40 - 33:43
    Uczyń mnie godnym chleba powszedniego.
  • 33:43 - 34:05
    I zachowaj mą duszę
    dla życia wiecznego.
  • 34:05 - 34:09
    Brat jest bardzo ciekawy,
    gdzie jest rodzinny dom panienki.
  • 34:09 - 34:13
    Nasza zagroda jest na wschód od góry
    i na zachód od lasu...
  • 34:13 - 34:18
    Jest tak duża,
    że ten tylko może zajrzeć,
    który porządnie wyciągnie szyję.
  • 34:18 - 34:21
    A może z panienki królewska córka?
  • 34:21 - 34:24
    Ojciec na codzień nosi
    koszulę z jedwabiu i złoty hełm...
  • 34:24 - 34:28
    A jego oszczep lśni
    w słońcu jak złoto.
  • 34:28 - 34:32
    A matka ma taki ciężki pęk kluczy,
    że nie może go sama unieść...
  • 34:32 - 34:37
    Do pomocy ma służącą,
    która chodzi za nią cały dzień
    z kluczami na poduszce.
  • 34:37 - 34:39
    A może wy jesteście zaczarowanymi
    królewskimi synami...
  • 34:39 - 34:42
    na których urok rzuciła leśna nimfa.
  • 34:42 - 35:08
    A te kozy, to może zaczarowane
    przez nią wilki i niedźwiedzie...
  • 35:08 - 35:12
    Brat mówi, że panienka
    ma takie białe dłonie.
  • 35:12 - 35:23
    Bo córki królewskie nie muszą
    ani prać, ani rozpalać ognia.
  • 35:23 - 35:27
    Brat mówi, że panienka
    ma taką piękną szyję.
  • 35:27 - 35:37
    Jak wszystkie królewskie córki,
    żeby złoto na nich pięknie jaśniało.
  • 35:37 - 35:45
    Brat mówi, że panienka
    ma taką szczupła kibić.
  • 35:45 - 35:49
    Weź jeszcze,
    zjemy do końca.
  • 35:49 - 36:03
    Ale chyba nie masz noża.
  • 36:03 - 36:41
    Ta jest podobna
    do naszego Simona.
  • 36:41 - 41:23
    Muszę jechać do kościoła
    z maryjnymi świecami.
  • 41:23 - 41:26
    Zostań tu i pilnuj kóż
    i żebyś się nie ważył zrobić inaczej...
  • 41:26 - 43:35
    bo wiesz co będzie.
  • 43:35 - 43:38
    Chcecie coś rzec,
    to rzeknijcie?
  • 43:38 - 43:44
    Tylko tyle, że wieczór zimny,
    a droga daleka.
  • 43:44 - 43:46
    Skąd przybywacie?
  • 43:46 - 43:51
    Z północy, z Vasternol.
  • 43:51 - 43:53
    Jaka była zima
    w tamtych stonach?
  • 43:53 - 43:57
    Ciężka, panie,
    a chorób wiele.
  • 43:57 - 44:00
    Ludzie są tak wygłodniali,
    że nie mają siły wyjść z chat.
  • 44:00 - 44:04
    A krowy leżą na klęczkach
    w zagrodach
  • 44:04 - 44:11
    Słyszałem,
    że zima was doświadczyła.
  • 44:11 - 44:13
    Dokąd zmierzacie?
  • 44:13 - 44:16
    Na południe,
    za pracą.
  • 44:16 - 45:13
    Możecie spać w chacie.
    W nocy będzie mróz.
  • 45:13 - 45:16
    Gospodarz zaprosił nas do środka.
  • 45:16 - 45:47
    Usiądźcie więc
    i zaczekajcie aż przyjdzie.
  • 45:47 - 45:55
    Te buty to chyba
    wiele widziały.
  • 45:55 - 46:00
    Rzadko kiedy dzień zapowiada się
    tak dobrze, jak zapowiadał się dzisiaj.
  • 46:00 - 46:06
    Do wieczora zawsze już
    dopadnie człowieka jakaś zgryzota.
  • 46:06 - 46:14
    A dziś słońce świeciło tak pięknie,
    że można było zapomnieć o zimowych troskach.
  • 46:14 - 46:19
    Nogi same rwały się do tańca.
  • 46:19 - 46:23
    Ale nim zapadł wieczór,
    ona już nieżyła.
  • 46:23 - 47:50
    Widziałem umajoną panią
    cwałującą ku słońcu.
    Ale ona nie wróciła.
  • 47:50 - 47:56
    Bądź błogosławiony Chryste,
    dajesz nam co trzeba.
  • 47:56 - 47:59
    Jesteś prawdziwym chlebem,
    który zstąpił z Nieba.
  • 47:59 - 48:03
    Uczyń mnie godnym chleba powszedniego.
  • 48:03 - 49:31
    I zachowaj mą duszę
    dla życia wiecznego. Amen
  • 49:31 - 49:34
    Skończyliście robotę?
  • 49:34 - 49:38
    Tak, na północ od bramy
    wszystko nawiezione i zaorane.
  • 49:38 - 49:49
    Mój ojciec mawiał,
    że gliny ma być dużo, a piasku mało.
  • 49:49 - 49:51
    Proszę o wybaczenie
    za mojego brata, biedaka.
  • 49:51 - 49:53
    Często mu się to zdarza?
  • 49:53 - 49:57
    Tylko wtedy gdy długo głodował.
  • 49:57 - 50:00
    Wetrzyj mu w skronie
    i ręce ocet z solą
  • 50:00 - 50:03
    i połóż na brzuchu
    ciepły kawał drewna.
  • 50:03 - 50:05
    Dziękujemy uniżenie,
    ale nie trzeba.
  • 50:05 - 50:27
    Im mniej się człowiek tym przejmuje,
    tym szybciej przejdzie.
  • 50:27 - 50:37
    Tu, u nas, też znajdziecie pracę.
    Jutro możemy o tym pomówić.
  • 50:37 - 51:29
    Ognia możecie na noc niegasić.
    Będzie bardzo zimno.
  • 51:29 - 51:31
    A pamiętasz wieczorem o modlitwie?
  • 51:31 - 51:34
    Pewnie nikt cię nie przypilnuje, co?
  • 51:34 - 51:38
    Biedaczysko.
  • 51:38 - 51:40
    Pamiętaj, że Bóg jest miłosierny.
  • 51:40 - 51:44
    Bardziej niż możesz sobie wyobrazić.
  • 51:44 - 52:45
    Zmów dziś porządnie modlitwę,
    a i w przyszłości o tym nie zapominaj.
  • 52:45 - 52:51
    Widzisz jak dym wije się,
    uchodząc przez dziurę w dachu?
  • 52:51 - 52:56
    Jakby jęczał
    i wyrywał się ze strachu.
  • 52:56 - 52:59
    A przecież niedługo
    wydostałby się na zewnątrz...
  • 52:59 - 53:03
    I miałby dla siebie
    całą przestrzeń.
  • 53:03 - 53:06
    Ale on o tym nie wie.
  • 53:06 - 53:14
    To dlatego tak się rzuca
    na wszystkie strony pod powałą.
  • 53:14 - 53:18
    Tak samo jest z człowiekiem.
  • 53:18 - 53:22
    Drży jak liść na wietrze...
  • 53:22 - 53:32
    Z powodu tego, o czym wie
    i tego, o czym nie wie.
  • 53:32 - 53:36
    Masz przejść
    przez małą kładkę.
  • 53:36 - 53:42
    Tak małą, że nie wiesz
    jak postawić stopę, żeby nie spaść.
  • 53:42 - 53:45
    W dole huczy strumień.
  • 53:45 - 53:50
    Jest czarny
    i chciałby cię zabrać.
  • 53:50 - 53:54
    Ale ty przechodzisz bez szwanku.
  • 53:54 - 53:57
    I widzisz przed sobą dolinę.
  • 53:57 - 54:02
    Jest tak głęboka,
    że nie sięgasz wzrokiem.
  • 54:02 - 54:10
    I wyciągają się po ciebie ręce,
    ale nie dosięgają ciebie.
  • 54:10 - 54:16
    W końcu, stajesz przed górą,
    drżąc z przerażenia.
  • 54:16 - 54:19
    Tryska z niej ogień, jak z pieca.
  • 54:19 - 54:23
    A u jej stóp otwiera się
    wejście do straszliwej otchłani
  • 54:23 - 54:27
    Widać tam wszystkie kolory,
    rdzawy, fioletowy...
  • 54:27 - 54:31
    i żółty, jak siarka
  • 54:31 - 54:36
    Płomienie buchają zewsząd,
    paląc skały.
  • 54:36 - 54:43
    A wokół, jak małe mrówki,
    skaczą ludzie.
  • 54:43 - 54:45
    Bo to piec...
  • 54:45 - 54:53
    Do którego wtrącani są
    mordercy i gwałciciele.
  • 54:53 - 54:59
    Ale w tej samej chwili
    gdy czujesz, że jesteś zgubiony
  • 54:59 - 55:06
    chwyta cię jakaś ręka,
    otacza ramieniem i wyciąga hen daleko...
  • 55:06 - 55:26
    Tam gdzie zło
    nie ma już nad tobą mocy.
  • 55:26 - 55:37
    Jeśli nie przyjechała do tej pory,
    to na pewno przyjedzie w ciągu dnia.
  • 55:37 - 55:41
    Uspokój się, Mareta.
  • 55:41 - 55:47
    Ty mówisz o spokoju,
    jak zawsze.
  • 55:47 - 55:51
    Co by się z nami stało
    gdybym była taka jak ty...
  • 55:51 - 55:59
    Gdybym się nigdy nie martwiła,
    nie bała, nie wołała do Boga?
  • 55:59 - 56:10
    Rozłóż ręce.
  • 56:10 - 56:13
    Wiem, że się boisz o Karin.
  • 56:13 - 56:18
    Mam ją przecież tylko jedną.
  • 56:18 - 56:22
    Już się zdarzało,
    że zostawała we wsi bez pozwolenia.
  • 56:22 - 56:45
    Mam tylko ją.
  • 56:45 - 57:14
    Tylko ona mi została.
  • 57:14 - 57:35
    Biją chłopaka.
  • 57:35 - 57:38
    Czy to nie chłopiec krzyczał?
  • 57:38 - 58:40
    To sowa na skraju lasu,
    słychać ją cały czas.
  • 58:40 - 58:43
    Ta jedwabna halka...
  • 58:43 - 58:51
    i to co mamy w worku,
    to jedyne pamiątki po naszej
    zmarłej siostrze.
  • 58:51 - 58:54
    To dla nas drogie rzeczy...
  • 58:54 - 59:01
    Ale niedola ma swoje prawa,
    więc zdecydowaliśmy się to sprzedać.
  • 59:01 - 59:06
    Widzimy, że umiesz pani
    docenić piękną rzecz...
  • 59:06 - 59:16
    A ta halka należała
    do ulubionych rzeczy siostry.
  • 59:16 - 59:20
    Jest trochę zniszczona
    i zaplamiona...
  • 59:20 - 59:30
    Ale wystarczy spojrzeć na te hafty,
    to na pewno praca co najmniej 9 panien.
  • 59:30 - 59:40
    Sprawna ręka, taka jak pani,
    na pewno przywróci tym szatom świetność.
  • 59:40 - 59:44
    Naradzę się z mężem...
  • 59:44 - 59:56
    Jakiej zapłaty warta jest
    tak drogocenna suknia.
  • 59:56 - 61:38
    A teraz już,
    czas na spoczynek.
  • 61:38 - 61:43
    Pasterze chcą to sprzedać.
  • 61:43 - 61:49
    Należy do Karin.
  • 61:49 - 62:07
    Jest na niej krew.
  • 62:07 - 62:10
    Co chcesz zrobić?
  • 62:10 - 62:43
    - Najpierw zamknę chatę.
    - Już zamknęłam.
  • 62:43 - 62:57
    Chyba zawołasz do pomocy pachołków?
  • 62:57 - 63:35
    Bądź ostrożny.
  • 63:35 - 63:42
    - Mów co wiesz
    - Najpierw mnie zabij.
  • 63:42 - 63:47
    Moja wina jest większa niż ich.
    Chciałam tego.
  • 63:47 - 63:53
    Nienawidziłam jej od czasu,
    gdy zaczęłam nosić dziecko.
  • 63:53 - 63:57
    W dniu gdy o to poprosiłam,
    on to zrobił.
  • 63:57 - 64:02
    To był on i ja,
    a nie pasterze.
  • 64:02 - 64:10
    On ich opętał,
    a oni rzucili się na nią.
  • 64:10 - 64:12
    Przewrócili ją, trzymali,
    a potem shańbili
  • 64:12 - 64:15
    Widziałaś to?
  • 64:15 - 64:24
    Byłam w lesie,
    widziałam i chciałam tego.
  • 64:24 - 64:30
    Wzięłam kamień, żeby w nich rzucić,
    ale wypuściłam go z rąk.
  • 64:30 - 64:37
    A gdy było po wszystkim,
    zatłukli ją kijem.
  • 64:37 - 64:48
    To też widziałam.
  • 64:48 - 67:09
    Rozpal w łaźni..
    Ja pójdę po witki brzozowe.
  • 67:09 - 76:33
    Teraz przynieś mi rzeźniczy nóż.
  • 76:33 - 77:12
    Niech Bóg mi wybaczy
    to com zrobił.
  • 77:12 - 78:38
    Musimy znaleźć Karin.
  • 78:38 - 78:43
    Kochałam ją zbyt mocno,
    bardziej niż Boga.
  • 78:43 - 78:46
    Gdy zobaczyłam,
    że jest bardziej przywiązana do ciebie
  • 78:46 - 78:49
    zaczęłam cię nienawidzić.
    To mnie Bóg chciał tym ukarać.
  • 78:49 - 81:16
    Nie jesteś sama, Mareto.
    A Bóg wszechmocny zna winę.
  • 81:16 - 81:24
    Boże, widzisz to wszystko.
  • 81:24 - 81:30
    Śmierć niewinnego dziecka
    i moją zemstę.
  • 81:30 - 81:37
    Pozwoliłeś na to.
  • 81:37 - 81:45
    Nie rozumiem Cię.
  • 81:45 - 81:57
    Nie rozumiem Cię.
  • 81:57 - 82:04
    Mimo to, proszę Cię teraz
    o wybaczenie.
  • 82:04 - 82:11
    Nie znam innego sposobu,
    by móc pojednać się samym z sobą.
  • 82:11 - 82:29
    Nie znam innego sposobu by żyć.
  • 82:29 - 82:35
    Tu, przy ciele mojego jedynego
    dziecka przysięgam Ci Panie...
  • 82:35 - 82:41
    Na pokutę za mój grzech,
    zbuduję Ci kościół.
  • 82:41 - 82:50
    Zbuduję go tutaj,
    z kamienia i wapna.
  • 82:50 - 85:32
    Tymi rękami.
  • 85:32 - 85:36
    DKF Arse Production
    www.dkfarse.prv.pl
  • 85:36 - 85:40
    tekst: Dorota Nygren
  • 85:40 -
    >> Napisy pobrane z http://napisy.org <<
    >>>>>>>> nowa wizja napisów <<<<<<<<
Title:
The Virgin Spring (1960) [MultiSub] [Film] - (Ingmar Bergman)
Description:

Jungfrukällan, El manantial de la doncella, La source, Die Jungfrauenquelle, Genç kiz pinari, A Fonte da Donzela (1960). - After a group of men brutally attack a young woman they unknowingly ask for food and shelter from the girl's parents, setting the stage for chilling revenge.
-----------------------------------------------------
Suecia, siglo XIV. Como cada verano, una doncella debe hacer la ofrenda de las velas en el altar de la Virgen. El rey Töre envía a su hija Karin en compañía de Ingrid, una muchacha que odia a Karin en secreto. Antes de cruzar el bosque, Ingrid se detiene y abandona a la princesa, pero la muchacha prosigue su camino y se encuentra con unos pastores, aparentemente afables, que la invitan a compartir su comida. (FILMAFFINITY)

Premios
1960: Oscar: Mejor película de habla no inglesa. Nominada a Mejor vestuario en B&N.
1960: Globos de oro: Mejor película ext. en habla no inglesa (Premio Samuel Goldwyn)
1960: Festival de Cannes: Mención especial. Nominada a la Palma de Oro.
1961: Festival de Seminci: Espiga de Oro: Mejor película

Críticas

Otro magnífico ejemplo de cómo se pueden tratar los temás más serios del mundo -la religión, la muerte, la venganza, el amor- sin resultar pesado ni cargante, como si se contara un cuento a un niño. Revisar maravillas como esta película ayuda a deshacerse de falsos prejuicios sobre la obra de uno de los más originales y auténticos cineastas de todos los tiempos. Impresionante e inolvidable.

more » « less
Duration:
01:25:37
Amara Bot edited Polish subtitles for The Virgin Spring (1960) [MultiSub] [Film] - (Ingmar Bergman)
Amara Bot added a translation

Polish subtitles

Revisions