-
To nie jest zwyczajny sen,
Wasza Wysokość.
-
Trucizna na ostrzu skrytobójcy, przeznaczona dla ciebie,
spowodowała letarg, z którego nie może się wybudzić.
-
Czy to potrwa długo? Bo ta kobieta liczy za...
-
O rany.
-
Tak cicha.
-
Tak spokojna.
-
Zupełnie jak nie ona...
Zajmę się tym.
-
(wciąga powietrze)
-
Potężne dłonie ukuły ten czar,
Wasza Wysokość.
-
Dłonie, które wkrótce zacisną się
na twoim gardle.
-
Królowie.
-
W istocie.
-
Złamanie tej klątwy nie leży w mojej mocy...
-
...aczkolwiek leży w w twojej. Magia ginie
wraz z magiem. Zabij Królów, a twoja żona się obudzi.
-
Jednak jak długo żyją,
jej stan się nie zmieni.
-
W porządku, jasnowidzu. By ocalić moją
królową, zdobędę ten miecz.
-
Należało to zrobić wcześniej.
A gdy będzie po wszystkim
-
a Królowie martwi, będę mógł dokonać zemsty.
-
Tak, tak. Kiedy będą martwi, będziesz mieć
szansę zabić Vierisa!
-
(złowrogi śmiech)
-
(zachłyśnięcie)
-
[Niegodziwi Królowie]: Ojej, nie chcieliśmy
tego zrobić.
-
(niegodziwy śmiech)
-
Ponieważ widzisz, zrobiliśmy.
-
Poprzez wszelkie próby
-
Zabiliśmy Czerwia.
-
Zostało trochę serca.
-
Chyba, że Grelnock zjadł całe.
-
Nie rozumiem cię.
-
To moja wina, że zabrał ci książkę.
-
Nie powinienem był przychodzić.
-
Czemu tu w ogóle jesteś.
-
Wiedziałem, że nic ci nie grozi.
-
Wszystko potoczyło się inaczej,
niż się spodziewałam.
-
Nie znalazłem lepszej wymówki,
żeby cię znów zobaczyć.
-
Pewnie masz mnie za jakiegoś
paskudnego potwora.
-
Chcę cię zaciągnąć na najbliższy stóg siana
odkąd pierwszy raz cię ujrzałam.
-
Nawet nie masz pojęcia.
-
Nigdy bym tego nie powiedział,
gdybyś mogła mnie zrozumieć.
-
Nie wierzę, że właśnie to powiedziałam.
-
Nie, żebyś coś zrozumiał w każdym razie.
-
Możemy cię eskortować
do najbliższej placówki handlowej.
-
Przestań... Wystarczy na dzisiaj.
-
Odejdź ode mnie.
-
Kosztowałeś mnie poemat.
nie możesz tego zrozumieć?
-
Mogę zapewnić bezpieczną podróż.
-
Właśnie okazał się czymś prawdziwym,
czymś ważnym.
-
Czymś całkowicie MOIM.
-
A teraz przepadł.
-
Nie rozumiem cię.
-
To była moja szansa na zaistnienie w
ludzkiej pamięci poza moją rodziną.
-
A ty mi to odebrałeś.
-
Ty niezdarny, wścibski...
-
Naprawdę musisz odejść?
-
Mógłbym się tyle nauczyć od ciebie.
-
Bez wątpienia, ale Miecza dobyto.
Dzieją się doniosłe rzeczy.
-
Muszę odszukać kolegów, oni
znają potrzebne mi odpowiedzi.
-
Co ja mam robić?
-
Znaczy... z tym. I ze sobą.
-
Wpadłeś w tryby proroctwa, Wybrańcze.
-
Jesteś niesiony na fali historii.
Cokolwiek się stanie, miało się stać.
-
Odnajdziesz swoje odpowiedzi.
-
Gdybyś kiedykolwiek potrzebował azylu
-
przybądź do Sekty Żółwiej Rzeki
w Klanie Roześmianego Niedźwiedzia.
-
I powiedz im, że przysyła cię Silny-Jak-Byk.
-
To twoje imię?
-
Takie otrzymałem.
-
Pasuje równie dobrze, jak twoje do ciebie.
-
Żegnaj, czarodzieju, który jest
daleki od bezużyteczności.
-
Żegnaj...
-
...prawdziwy przyjacielu.
-
I? Jak poszło?
-
Zmarnowaliśmy tu dość czasu.
-
Mamy świątynię do przeszukania.
-
Naprawdę?
-
Pod koniec sezonu
i bez Kurna...
-
Kim jesteście, orkami czy ludźmi?
-
Nasze zadanie nie uległo zmianie.
-
Zabijemy Mordercę Orków
albo on nas.
-
Zimujemy, gdzie nas zima zastanie.
-
Ze mną!
-
Sierżancie?
-
Pamiętałeś, by podać jej swoje imię?
-
(odgłos płynącej wody)
-
Hej, ork odszedł.
-
Nie, żeby cię to obchodziło.
-
Hej, widziałeś Naręęę...
-
O, rany! O, bogowie ponad i poniżej,
dziękujemy wam za hojne łaski.
-
Ach! Wy, hedoniści! Odwrócić się!
-
Opowiadaj wszystko.
-
Kolor, jędrność, krzywizna, sprężystość.
-
Co?
-
Wszystko, co widzisz?
-
Najwspanialsze rzeczy, jakie
kiedykolwiek mnie nie obchodziły.
-
Hej, przepraszam. Prawdę rzekłszy,
nie wiedziałem, że to ty.
-
Odejdź ode mnie!
-
Masz naprawdę ładna skórę.
-
Spadaj, człeniu.
-
To nie umniejsza twojej
gorliwości?
-
Zaszedłeś dalej, niż sądziłam.
-
Byłeś wspaniały walcząc z aniołem.
-
A to, jak się uwolniłeś - bardzo sprytne.
-
Widzę, że zachowałeś trofeum.
-
Ależ byłby z ciebie czempion!
-
Doceniam, że nie spróbowałeś znów mnie spalić.
-
Straciłem swój święty symbol.
-
Powinieneś znaleźć inny.
-
Moja wiara nie wymaga ikonografii.
-
Taka pobożność, takie oddanie.
-
To jest próba. Vieris jest miłosierdziem,
jego przebaczenie trwa po wieki.
-
Czego dowiódł jego anioł.
-
Och, Carrow, tak się tobą cieszę.
-
Nie potrafię wyrazić, jakie to orzeźwienie
rozmawiać z wolnym umysłem, nie związanym
ze mną od urodzenia.
-
Jak nieuprzejmie!
-
Najbliższe... miasto portowe...
-
Dawaj ubranie!
-
Och, cudownie. To ty. I do tego naga.
-
Ubrania. Oddawaj.
-
Immunitet Bar...
-
Zabrał moją odznakę...
-
Ten cholerny cholernik zabrał moja odznakę
a ty zabierasz moje ubranie.
-
Getry, bluzkę, wszystko.
-
Tylko nie bluzkę, to upominek
Z Miasta Róży...
-
(krzyk)
-
Dobrze, dobrze. Bierz.
-
Bierz wszystko.
-
Gruba I w brodawkach!
-
Nie wiedziałem, co robiłaś.
-
W porządku, nie wspominajmy o tym.
-
Okej, Ja naprawdę nie próbowałem...
-
Kurczę! "Nie wspominajmy"
znaczy nie wspominajmy. Przestań wspominać.
-
(ciężkie westchnienia)
-
Napar z plecikory.
Pomoże na ból głowy po toksynie.
-
(kaszel)
-
Smakuje okropnie...
Powinienem był wspomnieć.
-
I jest dość mocne.
-
Pomaga... nieco.
-
Jak i kąpiel.
-
Dziękuję.
-
Cóż, wiesz, staram się pomóc, jeśli potrafię.
-
To niewiele...
-
I, ech, dzięki że...
-
(odchrząknięcie)
-
dzięki, że wróciłeś.
-
Um, nie musisz dziękować.
-
Przyciągnęła mnie z powrotem,
byłem wówczas nieprzytomny.
-
Nie, miałam na myśli,
miałam na myśli przy...
-
Miałam na myśli przy ruinach.
Przyszedłeś.
-
I z cytrynami, coś kojarzę, Czerw...
-
Um, w każdym razie. To jedno jest jasne
-
wróciłeś.
-
Wiesz, nie możesz powiedzieć
-
"perfekcyjny" nie mówiąc wpierw
"Perf".
-
Chciałbym uporządkować moje przeprosiny
na kilku płaszczyznach.
-
(parksnięcie)
-
Najpierw...
-
Ja...
-
Aż tak źle?
-
To było fatalne! Perfekcyjny?
Tak masz zamiar podejść do sprawy?
-
Prawie wybrałem "perforowany".
-
Nie. "Perfekcyjny" brzmi lepiej.
-
Prosto przez gardło.
-
O, boże, pali!
-
(kaszel)
-
Hej, um...
-
(śmiech)
-
Mam dla ciebie coś jeszcze.
-
Blada Góra.
-
Co z nią?
-
Hej, czy dałbyś mi...
-
Wyrocznia?
-
Odpowie na trzy pytania każdemu,
kto ją odnajdzie.
-
Mogę zapytać, jak można mnie
uleczyć.
-
A ja mógłbym ją zapytać,
jak pozbyć się miecza!
-
Mam na myśli, że jestem chodzącym celem
z tą rzeczą przy pasie.
-
Ja mogłabym zapytać...
-
A zatem Blada Góra.
-
To niedaleko jeśli pójdziemy
ścieżką.
-
- Jeśli wyruszymy teraz, dotrzemy do podnóża
przed zmrokiem.
- Ekstra.
-
Mam dla ciebie coś jeszcze. To dla...
-
Za chwilę, Perf.
-
...dla ciebie.
-
Wiesz, ponieważ ty...
-
ty zgubiłaś swój.
-
Zrobiłem ten.
-
Właściwie uplotłem,
-
z wiciokrzewu.
-
Ale po co to?
-
Dla ciebie
-
do noszenia na głowie.
-
Ale w jakim CELU?
-
Jaki zamiar za nim stoi?
-
Żeby dać ci kwiaty?
-
Tak.
-
Ale DLACZEGO?
-
Zatem ci powiem.
-
A ty... wciśniesz mi to z powrotem
w rękę i odejdziesz.
-
Wiesz Perf, właściwie nie da się doprowadzić
mnie do wymiotów, ale przysięgam, jesteś blisko.
-
Poważnie, jesteś jak wróżka,
aż dziw, że nie kichasz tęczami.
-
(krzyki miecza)
-
Dźgnę cię w...
-
Ach, przestań!
-
(miecz kaszle)
-
(krzyki miecza)
-
Pożrę cię żywcem!
-
Tak, nareszcie!
-
Poprzez wszelkie próby i trudy, poprzez
niezliczonych wrogów - przetrwałem.
-
Teraz, odebrać moją...
-
Jak?
-
Smakuje porażką.
-
Perf!
-
PERF!!!
-
Kekart helaz ek haedart duwudz.
(Wyrżnąć elfy, oskórować krasnoludy)
-
Trogdart huadz ek iuluz malifuluz.
(Spalić ludzi i ich miasta.)
-
Possagas nubudz shagga, net praolop arwabdjagas nubudz.
(Możecie nas wszyscy zabijać, ale nie złamiecie naszej woli)
-
Orkulz aggax! Nodar heszax lordhul aka!
(Jesteśmy Orkami! Nasza krew to ogień!)
-
Orkulz aggax! Huarit ur drado bawaes!
(Jesteśmy Orkami! Kryjcie się za murami!)
-
Batmam nodar bennathesad aka.
(Sprawiedliwość to nasza siostra-włócznia.)
-
Katakaen gadz wuaraggek.
(Nie damy się znów zniewolić.)
-
Spodziewałem się tego...
-
(Chrząknięcia Gargulca)