-
[muzyka]
-
A może to będzie
nasza sympatyczna tradycja,
-
że Zaprawy będziemy zaczynali
refleksyjnymi motywami natury?
-
Kto wie?
-
[muzyka]
-
Na początku chciałbym
przywitać wszystkie osoby,
-
które są tutaj przy okazji
kursu medytacji „Odkryj w sobie Ducha".
-
Mam nadzieję, że zaprzyjaźnicie się
z Pogłębiarką i zostaniecie tu na dłużej.
-
Zaprawa to jest wprowadzenie do medytacji,
którą robimy w niedzielę
-
i tylko w sobotę wieczorem
będą te Zaprawy.
-
Natomiast codziennie będziecie mieli
materiał, który wam pomoże w medytacji,
-
który was wprowadzi do medytacji,
będziecie go dostawać na maila.
-
Zaprawa jest tylko w sobotę
i przygotowuje do medytacji w niedzielę.
-
To wprowadzenie w temat,
żebyśmy mniej więcej wiedzieli,
-
co tam będzie się działo.
-
Więc, zaczynajmy!
-
Tekst, który będziemy medytować,
to Ewangelia św. Jana 14,15-21.
-
Posłuchajmy.
-
[J 14, 15-21]
-
Nie ma co ukrywać,
tekst jest wyjątkowo trudny
-
i Zaprawa też będzie wyjątkowo
trudna i skomplikowana
-
ale mam nadzieję,
że będzie klarowna.
-
Usiądźcie sobie wygodnie w fotelach
i wsłuchajmy się w to,
-
co Danielowi do głowy przyszło.
-
Na co zwróciłem uwagę w tym tekście?
-
Na początku Jezus mówi,
„nie pozostawię was sierotami",
-
a z drugiej strony Jezus mówi,
że chce wysłać wam Ducha prawdy,
-
którego świat nie jest w stanie przyjąć
ponieważ go nie zna i go nie widzi.
-
Już wam wyjaśniam,
co jest ciekawego w tym,
-
chociaż będę musiał zrobić
duży wstęp do tego.
-
O tym duchu sieroctwa mówi się
coraz częściej w różnych konferencjach,
-
mówi się o nim bardzo ciekawie.
-
Duch sieroctwa, proszę nie mylić
z demonami, które gdzieś latają
-
i teraz mi do głowy
jakiś demon wchodzi.
-
Duch sieroctwa to jest postawa życiowa,
sposób widzenia rzeczywistości,
-
widzenia siebie w ten sposób,
wejścia w jakąś rolę, jakieś buty.
-
Duch sieroctwa polega na tym,
że ma się wrażenie,
-
że ja tu nigdzie nie pasuję,
ciągle jestem obcy,
-
nigdzie nie jestem u siebie.
-
Dużo lęku, wieczne obawy,
czy mnie ludzie przyjmą czy nie,
-
o wszystko muszę prosić, żebrać,
-
nigdy nie mam poczucia, że coś mogę
po prostu od życia, od innych osób wziąć,
-
że to jest naturalne,
-
tylko takie „przepraszam, że żyję",
„a czy na pewno mogę?",
-
„nie będę nikomu robił problemów"
-
- wycofywanie się
i ciągle gdzieś na uboczu.
-
Relacje z ludźmi są jakieś niedostępne,
mimo że jest się ich bardzo głodnym
-
- jakby ludzie byli za jakąś mgłą, szybą.
-
W moim świecie wewnętrznym
jestem tylko ja,
-
bo tylko ze sobą mogę mieć jakiś kontakt,
-
a inni niby są,
ale tak poza możliwościami.
-
To jest duch sieroctwa,
taki sposób myślenia,
-
który z różnych powodów
w nas się utrwala.
-
Jezus mówi, że On nie chce,
abyśmy w takim stanie byli,
-
nie chce, abyśmy byli
zawładnięci duchem sieroctwa.
-
Ten temat skojarzył mi się
(będzie trochę po psychologicznemu)
-
z taką koncepcją przeżywania żałoby,
chyba w nurcie psychodynamicznym to jest.
-
Przeżywanie żałoby jest bardzo istotnym
elementem w rozwoju człowieka.
-
Tak po prostu jest, że pewne rzeczy
i pewnych ludzi tracimy
-
i oni nigdy do nas nie wrócą,
-
niektórzy po prostu umierają,
inni odchodzą.
-
Pozostajemy z brakiem.
-
Konieczną umiejętnością jest
poradzenie sobie jakoś z tym brakiem,
-
który nie zostanie
niczym zastąpiony.
-
Dramat polega na tym czasami,
-
że niektóre braki są dla nas
tak trudne do przeżycia,
-
że ciągle wierzymy, że jednak coś,
czego mi w życiu brakowało,
-
da się jakoś naprawić,
-
że osoba, której brakło w moim życiu
i dziury emocjonalne pozostały...
-
że to jeszcze wróci.
-
Albo niewykorzystane szanse,
które miałem w życiu
-
- ciągle pojawia się nadzieja,
że kiedyś to mi się uda.
-
Ktoś na studia nie poszedł,
a ciągle myśli o tym,
-
że może na emeryturze pójdzie
na studia podyplomowe.
-
I nie chodzi o to, aby zająć czas,
tylko że odrobi tamtą lekcję,
-
z tamtego czasu, kiedy miał
te dwadzieścia parę lat.
-
Czyjejś miłości brakło,
czyjejś obecności w życiu
-
i ciągle mam nadzieję, że ta osoba
naprawi to, czego tam brakło,
-
albo inna osoba naprawi to,
czego mi brakło.
-
Ludzie tak w związki wchodzą,
w sposób nieświadomy najczęściej,
-
że brakowało mi
ojca, matki, kogokolwiek
-
i staram się, aby ta druga osoba
mi to jakoś wypełniła.
-
Cały problem polega
na tym takim przenoszeniu,
-
że staram się, aby coś, co powinno
zdarzyć się w jakimś okresie życia,
-
a się nie stało...
żeby teraz to zrobić.
-
Problem polega na tym,
że się tak nie da tego zrobić.
-
Tego, czego brakowało wtedy,
brakowało wtedy.
-
Nie mogę się nakarmić teraz
za coś, czego mi wtedy brakowało.
-
Teraz nie mogę wykorzystać szansy,
której kiedyś nie wykorzystałem.
-
To, co było kiedyś, było kiedyś,
co jest teraz jest teraz.
-
Teraz jest zupełnie inna sytuacja,
inni ludzie, nie da się tego odpracować.
-
Jedyna droga to powiedzieć sobie:
-
wtedy powinno coś się stać,
a się nie stało,
-
i powolne oswajanie się w sobie,
że to się nie odstanie,
-
że to se ne vrati...
-
Uświadamianie sobie powolne,
że tak naprawdę będzie,
-
że tego nie da się cofnąć,
-
że tych braków, tych błędnych decyzji,
braków osób nie da się wycofać,
-
to już tak pozostanie.
-
Taka będzie historia mojego życia,
-
że tam tego brakło
i będzie dziura w życiorysie.
-
Bardzo trudne do uniesienia
są te emocje.
-
Zazwyczaj, większości osób
to się udaje z czasem przejść.
-
dlatego żałoba - przeżywanie straty
po osobie, niewykorzystanej szansie
-
po czymś, co było ważne, a się nie stało
w moim życiu, po moich marzeniach -
-
to przeżywanie straty trwa długo,
ten proces jest delikatny.
-
Zazwyczaj są to dla nas super istotne,
ważne, delikatne sprawy
-
i nie można tak porzucić
czegoś ważnego w sobie nagle,
-
można się oswajać powoli z brakiem,
że to, co faktycznie powinno być,
-
co powinno się zdarzyć,
to się nie zdarzyło,
-
i tego nie było,
i tego się nie cofnie i nie naprawi.
-
Dlaczego ważne jest aby pozwolić sobie
na wejście w coś takiego, w ten proces?
-
Dlatego, że jeśli nie zrobimy tego,
to po pierwsze:
-
będziemy przerzucać swoje potrzeby
na inne osoby, na inne sytuacje,
-
ale przede wszystkim będziemy mentalnie
ciągle w tym samym momencie życia,
-
gdzie nie przeżyliśmy tej żałoby, straty
-
i ciągle będziemy wracać
te kilka, czasami kilkanaście lat do tyłu,
-
a dramat jest
jeśli to się dzieje przez pół życia,
-
gdzie ktoś ciągle wraca do tej sytuacji
z tęsknotą, niepogodzeniem,
-
że coś się wydarzyło,
że nie wykorzystałem szansy,
-
że nie postawiłem na swoim,
że ktoś odszedł, że ktoś mnie zostawił.
-
Ciągle jestem mentalnie
osobą uwstecznioną, gdzieś z tyłu.
-
I teraz, wszystkie te potrzeby,
które były związane z tą osobą
-
przerzucam na inne osoby,
licząc, że te osoby mi to dadzą,
-
i przeżywam frustrację,
bo te osoby mi tego nie dają,
-
bo nie da się naprawić tego,
co tam było stracone.
-
Trzeba przyjąć,
że tego po prostu nie było.
-
Potem wiele kontaktów
jest niesatysfakcjonujących,
-
takich, w których mamy ciągle poczucie,
że ktoś mi nie daje tego, co powinien dać,
-
albo nie daje mi czegoś,
czego oczekuję od niego,
-
a czasami dzieje się tak,
że wiadro pomyj ląduje na takiej osobie,
-
bo ktoś przeżywa duże frustracje dlatego,
-
że ma oczekiwania,
które są nieadekwatne,
-
albo są oczekiwaniami do innej osoby
z przeszłości, które się tutaj pojawiły.
-
Moi Drodzy, nie inaczej
my traktujemy Pana Boga.
-
Często nam się wydaje, że Pan Bóg
to jest taka persona, osoba,
-
taka statua w naszej głowie,
na którą możemy przerzucić
-
wszystkie rzeczy,
w których nie przeżyliśmy straty.
-
Brak miłości, brak zrozumienia,
brak akceptacji, które mam w sobie,
-
bo mi ludzie nie dali,
przerzucam na Pana Boga
-
i liczę, że Ty mi Panie Boże
to dasz w końcu. Prawda?
-
Albo mam błędy, które w życiu popełniłem,
boję się przyjąć konsekwencje tych błędów.
-
Niewykorzystane sytuacje,
swój niewykorzystany potencjał
-
przerzucam na Boga i mówię,
-
że w końcu to się kiedyś
zrealizuje przy tym Panu Bogu.
-
To powoduje, że my...
-
Nie wiem, czy mamy wtedy kontakt
z realnym Panem Bogiem
-
i z tą realną obietnicą Ducha,
którą nam dał.
-
Nam się wydaje, że Duch będzie,
kiedy nie będę musiał
-
przeżywać tej żałoby, straty,
bólu, że czegoś brakuje.
-
A tego Jezus nie obiecał.
-
Wydaje się, że kiedy przyjmujemy
taką opcję, to się zatrzymujemy.
-
Mimo że jesteśmy w grupach religijnych,
-
mimo że się modlimy bardzo żywiołowo
do Pana Jezusa i Ducha Świętego
-
to zostajemy w jakimś momencie życiowym
i jesteśmy uwstecznieni.
-
A wydaje się, że nie tego Bóg chce,
On chce nam dać ducha prawdy.
-
Zdaję sobie sprawę, że to co mówię,
jest niejasne, skomplikowane, trudne.
-
Mówię o bardzo trudnym
i delikatnym procesie,
-
który - nie nadużyję niczego tutaj,
jeśli powiem, że musi się jakoś zadziać
-
czy jest jakąś normalną drogą,
często nieuświadomioną,
-
i dzieje się to naturalnie.
-
My się boimy czasami wejść
w przeżywanie straty, żałoby
-
bo to się wiąże nieuchronnie ze smutkiem.
-
Smutek ten jest dla nas uciążliwy
albo mamy przekonanie, że jest zły,
-
że jego nie powinno być.
-
A to jest smutek, który prowadzi do życia,
smutek, który jest konieczną drogą,
-
którą musimy przejść,
koniecznym kawałkiem drogi.
-
Nie jest wcale tak,
że jeśli ja w ten smutek wejdę
-
to on pozostanie we mnie
na całe życie.
-
On jest towarzyszem mojej drogi
przez jakiś kawałek.
-
Warto się z nim porozumieć,
zaprzyjaźnić, zrobić mu miejsce
-
bo jeśli ja tego nie zrobię
to on ciągle będzie pod drzwiami czekał
-
i szkoda, aby tak przez całe życie czekał,
bo i tak mnie nie opuści.
-
A jeśli powie to, co ma mi powiedzieć,
to w pewnym momencie się rozstaniemy.
-
Bardzo jest ciekawe, że Jezus mówi
w Ewangelii: „w owym dniu poznacie,
-
że Ja jestem w moim Ojcu,
wy we Mnie a Ja w was".
-
Cała historia polega na tym,
że nie jest tak, że Jezus mówi,
-
że wy będziecie w Ojcu,
Ja będę w was,
-
tylko w owym dniu poznacie,
że wy jesteście.
-
Przyjdzie taki moment
w którym poznacie, że to już się stało.
-
To jest obietnica Ducha.
-
Sytuacja wygląda trochę tak,
-
łącząc te dwa wątki
- psychologiczny i duchowy,
-
Jezus mówi o Duchu
Pocieszycielu, Paraklecie.
-
Paraklet to jest adwokat, czyli ktoś,
kto mnie broni, ktoś rzeczowy,
-
ktoś, kto mówi, kiedy ja mówić nie mogę,
związany ze sprawczością życiową.
-
Takiego Ducha Bóg nam obiecuje.
-
Jezus mówi, że stanie się tak,
że zobaczycie to, co już jest.
-
Zobaczcie, jak kiedyś przyjmę,
że przerzucam na Pana Boga
-
niespełnione aspiracje życiowe,
braki, których ludzie mi nie dali,
-
i przestanę to robić, bo pozwolę sobie
na przeżycie straty, żałoby,
-
że coś się w moim życiu nie wydarzy
albo że coś się nie wydarzyło,
-
- że pewne rzeczy po prostu
były straconą szansą -
-
to zacznę iść dalej drogą życiową
- to jest jedno co się stanie.
-
Zacznę prowadzić swoje życie,
a nie ciągle tęsknić za tym,
-
że może coś mi się uda naprawić,
czego się nie da naprawić.
-
Zacznę wykorzystywać szanse,
które mam teraz,
-
a nie myśleć o tej, którą straciłem.
-
I przede wszystkim zacznę zauważać ludzi,
których mam teraz
-
i nie muszę liczyć na to, że dadzą mi coś
co mi ktoś inny nie dał.
-
Wtedy, jak się trochę pozbędę
takiego zniewolenia przeszłością
-
przez przeżycie żałoby,
że coś zostało stracone
-
wtedy zobaczę, że Duch Boga we mnie jest,
stanę się wewnętrznie wolnym człowiekiem.
-
To jest takie połączenie dwóch rzeczy,
które lubię łączyć, staram się znaleźć:
-
jedno to jest to, co Ewangelia opisuje,
czy Biblia o tym mówi
-
a drugie to jest pytanie:
jak to ma się stać, jak to zrobić?
-
Czy wszystko trzeba wziąć na bierność?
-
A może są rzeczy, które powinienem robić,
a innych powinienem unikać?
-
Może aby Ducha w sobie znaleźć,
trzeba sobie pozwolić na przeżycie tego,
-
że coś w życiu nam się nie zdarzy
albo się nie zdarzyło.
-
Albo że kogoś nie było,
albo nie będzie,
-
albo, że coś czego brakowało
muszę po prostu zapamiętać
-
jako coś, czego brakowało,
czego się nie dało odrobić.
-
Bardzo delikatnie trzeba
w siebie spoglądać
-
i delikatnie się oswajać...
„OK, tego nie było i nie będzie".
-
Nie bać się tego smutku,
on naprawdę prowadzi do życia,
-
które doprowadzi nas w końcu,
do zauważenia tego,
-
że to, że czegoś brakło w moim życiu,
nie znaczy, że jestem ułomnym człowiekiem
-
bo we mnie jest Duch,
we mnie jest tak duży potencjał,
-
że ja teraz mogę
z perspektywy obecności Ducha
-
być w świecie dwoma nogami
i z oczami skierowanymi w przyszłość
-
a nie do tyłu - we wspomnienia.
-
Bardzo wam życzę, żebyście wytrwali
w tym trudnym, niełatwym procesie.
-
Ale to jest proces Ducha.
-
Do zobaczenia na medytacji
w niedzielę o 21:15.
-
Jeśli jesteście zainteresowani,
subskrybujcie Pogłębiarkę. Bye.