-
Moi drodzy, przepraszam was,
że Zaprawa pojawia się dopiero teraz,
-
a nie w sobotę o 21:00.
-
Miałem trochę problemów z cukrem we krwi
-
i też trochę problemów
ze zrozumieniem tego tekstu.
-
Ale lepiej późno niż wcale, więc czytajmy.
-
Ewangelia św. Łukasza.
-
„Po tych naukach wziął z sobą
Piotra, Jana i Jakuba
-
i wyszedł na górę, aby się modlić.
-
Gdy się modlił,
wygląd Jego twarzy się odmienił,
-
a Jego odzienie stało się lśniąco białe.
-
A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim.
Byli to Mojżesz i Eliasz.
-
Ukazali się oni w chwale
i mówili o Jego odejściu,
-
którego miał dopełnić w Jeruzalem.
-
Tymczasem Piotr i towarzysze
snem byli zmorzeni.
-
Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę
i obydwu mężów, stojących przy Nim.
-
Gdy oni się z Nim rozstawali,
Piotr rzekł do Jezusa:
-
«Mistrzu, dobrze, że tu jesteśmy.
Postawimy trzy namioty:
-
jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza
i jeden dla Eliasza».
-
Nie wiedział bowiem, co mówi.
-
Gdy jeszcze to mówił, pojawił się obłok
i osłonił ich;
-
zlękli się, gdy weszli w obłok.
A z obłoku odezwał się głos:
-
«To jest Syn mój, Wybrany,
Jego słuchajcie!».
-
W chwili gdy odezwał się ten głos,
okazało się, że Jezus jest sam.
-
A oni zachowali milczenie
i w owym czasie
-
nikomu nic nie opowiedzieli o tym,
co zobaczyli”.
-
Moim zdaniem to jest Ewangelia
o kryzysie Jezusa i tym, jak go przeżywa.
-
To jest moje prywatne zdanie.
Dlaczego tak uważam?
-
Jezus wychodzi na pustynię
(pustynia to symbol spotkania z Bogiem)
-
w takich momentach w Ewangelii,
kiedy ma się dziać coś ważnego.
-
Na przykład przed wyborem Dwunastu,
po chrzcie, przed ważnymi momentami.
-
Tam dzieje się coś ważnego,
czyli Jego spotkanie z Bogiem Ojcem.
-
W tym wypadku zabiera ze sobą 3 uczniów,
-
czyli tak jak by chciał powiedzieć:
„Towarzyszcie mi przy tym”.
-
Bardzo to przypomina scenę z Ogrójca,
gdzie Jezus też zaprosił uczniów,
-
żeby byli z Nim, i też oni posnęli,
tak samo jak tutaj.
-
Wtedy jest wprost powiedziane,
że Jezus cierpiał.
-
Mnie jakoś się wydaje,
że Jezus też coś tutaj przeżywał,
-
co było dla Niego trudne.
-
Być może było dla Jezusa trudne
to samo, co w Ogrójcu,
-
czyli to, że ma podjąć coś,
czego tak naprawdę nie chce.
-
Jakaś życiowa konieczność
przychodzi na coś,
-
czego bym sobie w ogóle nie życzył.
-
Ciekawa rzecz się tutaj dzieje.
-
Okazuje się,
że wygląd twarzy Jezusa zmienia się
-
w czasie Jego spotkania na tej górze.
-
Te osoby, które do Niego przychodzą,
mówią z Nim o czymś trudnym
-
i wygląd Jego twarzy zmienia się.
-
Jego szata stała się biała.
-
Można założyć,
że Jego wygląd twarzy zmienia się
-
na bardziej uśmiechnięty,
przyjęty, pogodny,
-
bo Jego szata nie zamienia się
na czarną, tylko lśniąco białą,
-
pokazującą coś
bardziej radosnego, wzniosłego.
-
W jakim momencie to się dzieje?
-
Kiedy oni z Nim rozmawiają
o Jego odejściu, czyli o Jego misji.
-
Rozmawiają z Nim o tym,
co jest Jego miejscem w świecie,
-
o powinności.
-
Czyli, mówiąc innym obrazem,
Jezus wchodzi w modlitwę
-
i tam spotyka się z tym,
co jest Jego miejscem w życiu,
-
co jest Jego koniecznością.
-
W Q&A opowiadałem ostatnio
o dezintegracji pozytywnej,
-
o tym, że czasami się rozsypujemy.
-
Taki proces jest konieczny.
-
Czasami jest tak, że ktoś jest rozsypany,
a rozsypuje się, aby się przebudować,
-
to poza tym, że musi minąć czas,
bywa, że niektórzy się zatrzymują
-
i w tej dezintegracji trwają,
w długim rozsypaniu.
-
Rozsypanie powoduje,
że nie jestem ani tu, ani tu.
-
Ani nie wierzę, ani wierzę,
ciągle jestem taki porujnowany.
-
Wydaje mi się,
że odpowiedzią jest dzisiejsza Ewangelia.
-
Zmienia się twarz Jezusa,
czyli On przyjmuje misję,
-
która Mu została zlecona.
-
Uznaje: „To jest moje miejsce”.
-
Wyznacza granice swojemu życiu.
-
To są rzeczy, które robię,
a to są rzeczy, których nie robię.
-
Jestem tym, a tym nie jestem.
-
Ustawianie granic i tego,
co się z nimi wiąże.
-
Pewne rzeczy są moje, dla mnie,
pewne są nie moje i nie dla mnie.
-
Jasne powiedzenie: „To jest moja misja,
a to moją misją nie jest”,
-
naprawdę bardzo porządkuje wiele rzeczy.
-
To jest trochę psychologizacja Jezusa,
ale kto wie, czy u Jezusa nie było tak,
-
że On bardzo nie chciał,
liczył, że może to się nie stanie.
-
Wchodzi na górę, wchodzi w modlitwę
i zaczyna rozumieć:
-
„Tak, to jest moje miejsce.
To jest moja misja, którą Bóg mi dał”.
-
On ją przyjmuje za swoją.
-
Wtedy wygląd Jego twarzy się zmienia.
Szata się zmienia na białą.
-
Po przyjęciu granic tego,
że coś jest moje, coś jest nie moje.
-
To trochę jak z regułą Ignacego,
który mówi,
-
że żeby wejść bardziej w pocieszenie,
trzeba spełniać obowiązki swojego stanu.
-
Jak nie wiem, co jest obowiązkiem
mojego stanu, a co nie jest,
-
czyli wszystko jest płynne i rozlazłe,
to wtedy gubię się wewnętrznie
-
i mam nieogarnięcie.
-
Trudno to nazwać,
bo to właściwie żadnych granic nie ma.
-
Ogólnie jest rozlazłe.
-
Jak jasno sobie określam, wybieram,
decyduję się, że to jest trudne,
-
ale to jest moje miejsce w życiu,
to jest moja droga do zrobienia,
-
nie chcę jej, ale jest moja,
jest konieczne, ten kawałek drogi idę,
-
to to sprawia,
że przyjęcie nawet trudnej rzeczy
-
staje się czymś, co mnie zaczyna karmić,
i daje jakąś radość.
-
Co się później dzieje?
-
Pojawia się obłok.
-
Obłok to jest
biblijny symbol obecności Boga.
-
Kilka razy miałem takie doświadczenie,
że jak się spotykałem z jakimiś ludźmi,
-
to wokół nich była taka atmosfera dobroci,
obecności Boga.
-
Taki obłok się unosił.
-
Oczywiście to się działo w mojej głowie,
ale miałem przekonanie ciekawej atmosfery
-
wokół tych osób, którą one tworzyły.
-
Tak sobie pomyślałem,
-
czy to nie jest tak,
że te osoby są na swoim miejscu,
-
że realizują swoją misję.
-
Są w tych granicach,
w których powinny być.
-
Wtedy wokół nich
taki obłok obecności Bożej się dzieje,
-
że wtedy zaczynam
siebie trochę bardziej rozumieć.
-
Jakoś mi tak lepiej.
To wprowadza jakąś taką atmosferę.
-
Coś w tym jest, prawda?
-
Teraz, żeby pójść śladami Chrystusa
i tych osób, które spotykamy albo nie,
-
ale które są, mamy być Chrystusami,
-
czyli dobrze,
jak każdy z nas jasno sobie zaznaczy:
-
To jest moja droga.
-
Różne rzeczy są przebudowane,
ale tu ustawiam granicę.
-
To robię, tego nie robię.
To jest moje, to nie moje.
-
To moja odpowiedzialność,
to nie moja odpowiedzialność.
-
To moja misja,
to nie moja misja.
-
Wyznaczam sobie granice tego,
co jest moim miejscem w życiu,
-
co jest moją częścią życia, a co nie jest.
-
Angażuję się w to, co jest moje.
-
Wtedy wokół nas może będzie
taka atmosfera Bożego przebywania, obłok.
-
Może komuś pomoże to ustalenie
swojego miejsca, swojej ścieżki, granic.
-
Taka dzisiaj będzie medytacja.
-
Jeszcze raz przepraszam was
za takie znaczące spóźnienie.
-
Do zobaczenia o 21:15.
-
Jak uważacie,
że te Zaprawy mają jakiś sens,
-
to je lajkujcie,
subskrybujcie Pogłębiarkę.
-
Widzimy się wieczorem. Bye.