-
Witam was bardzo serdecznie na Zaprawie,
wprowadzeniu do medytacji,
-
którą robimy następnego dnia o 21.15
na kanale Pogłębiarka.
-
Dzisiaj Zaprawa trochę później,
żeby wszyscy mogli być po transmisji,
-
bo transmisje Liturgii Paschalnej
są w różnych godzinach.
-
Przejdźmy do tekstu,
który będziemy medytować.
-
W tym roku to Mk 16, 1-7 według czytań,
-
ale będzie do wersetu 8.,
zaraz wytłumaczę dlaczego.
-
Tekst brzmi tak:
-
[Mk 16, 1-8]
-
Tego ostatniego zdania nie ma,
to się kończy w liturgii:
-
„Teraz idźcie i powiedzcie
Jego uczniom i Piotrowi,
-
bo wyprzedzi was do Galilei,
tam Go spotkacie".
-
Liturgia sobotnia - wielka, wspaniała,
Zawsze lubiłem tę liturgię.
-
Myślę, że każdy z was,
kto w niej uczestniczył,
-
ma poczucie, że jest tam
ciekawa atmosfera, taka doniosłość.
-
Na początku jest czarno, ognisko,
wprowadzane światło, które to rozświetla,
-
i potem te długie czytania,
każde wnosi coś głębokiego.
-
Można w tym uczestniczyć wiele godzin.
-
Ja to bardzo lubiłem do momentu, kiedy...
-
Ta zaduma trwa i w pewnym momencie
bach, Alleluja
-
i wszyscy teraz powinni być zadowoleni.
-
Atmosfera się nagle zmienia.
-
Zawsze miałem takie poczucie...
-
nie rezonowałem z tym,
co było tam powiedziane.
-
Wydaje mi się, że ta Ewangelia
jest bardzo fajna,
-
że to, co jest w tym wersecie 8.,
jest najważniejsze.
-
One się przestraszyły, uciekły stamtąd
i nikomu nic nie powiedziały,
-
bo to, co się tam stało, było zbyt nagłe,
nieprzystające do rzeczywistości.
-
Sam mam trochę wrażenie,
że jak się mówi o zmartwychwstaniu,
-
o tej radości,
to ona trochę do życia nie przystaje.
-
Często ktoś opowiada, że powinieneś
cieszyć się ze zmartwychwstania Jezusa,
-
ale dla nas - dla mnie też -
to cały czas coś z innej planety,
-
a nie coś takiego, co daje jakąś radość.
-
Można powiedzieć,
że jesteśmy słaby katolicy itd.,
-
że w to nie wierzymy
- można tak powiedzieć.
-
Ale można na to popatrzeć
z trochę innej strony.
-
Kojarzy mi się ze świętem zmartwychwstania
fragment, który medytowałem,
-
gdy pierwszy raz byłem
na rekolekcjach w milczeniu.
-
Wprowadzenie do tej medytacji robił
człowiek, który dziś już nie jest jezuitą,
-
ale jak uczył nas medytacji, mówił,
-
żeby wyobrazić sobie Marię Magdalenę,
która siedzi koło grobu i płacze.
-
I narysował tak przepiękny obraz:
-
mówił: „Wyobraźcie sobie
taką Żydówkę w czarnych włosach.
-
Siedzi, jest zapłakana, lecą jej łzy,
te czarne włosy się jej tu przylepiają.
-
katar ma z tego płaczu, widać wielkie łzy,
które jej zasłaniają rzeczywistość.
-
Może taka trochę histeryczna jest,
ale płacze taka prawdziwa, całą sobą".
-
Ten obraz zrobił na mnie
tak piorunujące wrażenie,
-
że to takie życiowe jest,
że go do dziś pamiętam, po 14 latach.
-
Wydaje mi się, że ta Maria Magdalena
i te babeczki, które uciekły spod grobu,
-
dobrze obrazują to, co się dzieje
- że jest mowa o zmartwychwstaniu,
-
ale my mentalnie potrzebujemy
zrobić trochę kroków
-
pomiędzy tym całym dramatem,
który był wcześniej, a zmartwychwstaniem,
-
że nie da się tak jak w liturgii,
że bam, przeskakujemy
-
i nagle się wszystko zmienia,
że potrzebujemy czasu na otarcie łez.
-
Żeby Maria Magdalena zobaczyła
tego człowieka, który jest obok,
-
i jej się wydawało, że jest ogrodnikiem,
-
- wydawało jej się, że rzeczywistość wokół
jest taka, jak jej się wydaje -
-
to musiała te łzy otrzeć.
-
My też często jesteśmy
w różnych dramatycznych sytuacjach
-
i chciałbym powiedzieć,
że dramat jest dramatem,
-
trudna sytuacja jest trudną sytuacją,
nie chodzi o to, żeby udawać, że nie jest,
-
ale mimo trudnej sytuacji,
-
mimo tego, że Maria Magdalena
straciła kogoś bardzo ważnego,
-
w pewnym momencie pozwoliła sobie
podnieść oczy i otrzeć łzy.
-
I wtedy widzi, że to nie jest ogrodnik.
-
Może i ja, i ty potrzebujemy takiego
podnoszenia wzroku przez jakiś czas,
-
może trzeba sobie jeszcze
posiedzieć i popłakać,
-
ale nie myślcie, że jak nie macie
takiego „hop”, nagłej, wielkiej radości,
-
to odstajecie od chrześcijaństwa
- nie, one też uciekły,
-
one też się przestraszyły,
im też się to w głowie nie mieściło,
-
im też to do życia nie pasowało.
-
Natomiast to podnoszenie wzroku
jest o tyle istotne,
-
że dzięki temu, że ona podniosła wzrok,
-
zobaczyła, że mimo trudnej sytuacji,
która jest w jej życiu, mimo dramatu,
-
łzy nie stały się jedyną rzeczą,
którą widziała,
-
że ona zobaczyła coś więcej,
trochę głębszą rzeczywistość
-
- że poza tym, że kogoś straciła,
dzieje się też coś niezwykłego.
-
To jest właściwie taka uważność na życie,
otwarte oczy tu i teraz.
-
Chciałbym, żeby każdy z was
trochę się tego nauczył,
-
bo to coś niesamowitego.
-
Ja od jakiegoś czasu
bardzo staram się tak robić,
-
żeby obok rzeczy,
które są trudne i przybijające,
-
widzieć też rzeczy,
które są realnie dobre.
-
To tak jakby rozciąga głowę,
że widzę i to, i to.
-
Ale naprawdę trzeba czasu,
żeby się tego nauczyć.
-
Jutro w medytacji chciałbym
zaproponować wam ten kierunek
-
- obok łez, trudu, jakichś sytuacji,
gdzie jestem niezadowolony z życia,
-
starać się podnieść wzrok i zobaczyć,
co realnie jest też innego w moim życiu.
-
Nie po to, żeby negować trud,
ale zobaczyć, że widzę i to, i to,
-
i to mi się w głowie mieści.
-
Doświadczenie zbawienia zaczęło się
właśnie od takiego rozciągania mózgu.
-
Ona opłakiwała, a jednocześnie
tu stoi ktoś, kto mówi:
-
„Słuchaj, jest coś super fajnego”.
-
Jakby nie podniosła oczu,
to by nie zobaczyła.
-
A te kobietki... gdyby nie poszły tam,
-
gdyby nie miały jakiejś nadziei
mówiącej „idźcie”,
-
nie usłyszałyby, że tu jest
coś tak wspaniałego,
-
że wyobrażam sobie,
że nawet nie dopuściły tego do głowy,
-
bo uciekły i nikomu nic nie powiedziały,
-
może nawet między sobą
bały się o tym mówić.
-
Wchodzenie w rzeczywistość,
że mnie się to w głowie nie mieści,
-
nie rozumiem tego,
ale podnoszę oczy i patrzę:
-
„tu jest dobro, moje dziecko żyje”,
„tu jest obok jakaś trudna sytuacja”
-
- podnoszenie wzroku i widzenie dobra,
to nie jest negowanie,
-
to widzenie rzeczywistości taką, jaka jest
-
- i w takiej rzeczywistości,
z dobrym i złym, ale i z dobrym,
-
działa Bóg, zmienia twoje życie.
-
Chodzi o to, żeby skierować wzrok
także na to, co dobre,
-
podnieść oczy zapłakane,
przetrzeć łzy.
-
To się da zrobić.
-
Zapraszam was na medytację o 21.15.
Dajcie suba.
-
Spokojnego wchodzenia w zmartwychwstanie,
-
żeby to było głębokie i prawdziwe,
nie udawane.
-
Więc bądźcie w procesie,
wchodźcie w głębię
-
i wtedy to będzie prawdziwe
zmartwychwstanie w waszym życiu,
-
wtedy, kiedy to ma nastąpić.
-
Do usłyszenia.