-
Witam was bardzo serdecznie na Zaprawie,
-
czyli wprowadzeniu
do jutrzejszej medytacji.
-
Dzisiaj będzie o najważniejszej
potrzebie człowieka,
-
najważniejszej w życiu
-
i o tym jak można
tę najważniejszą potrzebę zrealizować.
-
Z Ewangelii według Świętego Łukasza.
-
[Łk 10,1-9].
-
To dzisiejsza Ewangelia,
ale najpierw opowiem wam historię.
-
Kiedyś prowadziłem rekolekcje w milczeniu
dla młodzieży i przyjechała tam dziewczyna
-
- siedemnastoletnia, ładna, spokojna,
normalna dziewczyna.
-
Przychodziła do mnie na rozmowy
-
i z dnia na dzień robiła się
coraz bardziej smutna,
-
coraz bardziej było widać
w niej, że umiera.
-
Twarz robiła się coraz bardziej pochylona,
coraz ciemniejsza,
-
i wokół niej na rozmowach
były coraz ciemniejsze tematy, smutek.
-
Aż w pewnym momencie
powiedziała mi na rozmowie,
-
że ona przyjechała na rekolekcje,
aby podjąć już ostateczna decyzję,
-
bo mimo że wcale nie chce,
to wydaje jej się,
-
że powinna pójść do zakonu.
-
Bo siostra zakonna jej zasugerowała,
że nadawałaby się,
-
w rodzinie mówili, że może by tam poszła,
na konferencji coś usłyszała,
-
i stwierdziła: „No tak, chyba muszę
iść do tego zakonu".
-
Pamiętam, że w czasie tej rozmowy
miałem przekonanie, że coś jest nie tak,
-
i powiedziałem jej: „Ale ty nie wyglądasz
na osobę, która ma powołanie".
-
Zacząłem z nią rozmawiać i pokazywać,
że to było zasugerowanie się, wmówienie.
-
W ciągu piętnastu sekund
z takiej przyciemnionej dziewczyny,
-
głowa w dół, z podkrążonymi oczami,
-
zrobiła się osoba radosna,
żywa, jasna twarz.
-
To był moment,
którego nie zapomnę do końca życia,
-
że w czasie jednej rozmowy
komuś tak bardzo mogło wrócić życie.
-
To spotkanie
bardzo mi w głowie zapadło.
-
Później kiedy rozmawiałem
z różnymi osobami,
-
czasami wydarzało się coś takiego,
że kiedy rozmawialiśmy,
-
dotykaliśmy miejsc, które blokują je
na życie, na swoje życie.
-
Pamiętam, że niesłychaną przyjemność
miałem z takich spotkań, rozmów.
-
To jest nie do porównania
z czymkolwiek
-
widzieć, że ktoś łapie życie,
odzyskuje swoje życie, wraca mu życie.
-
Rozmawiamy i udaje się powiedzieć
coś takiego, aby komuś pomóc żyć,
-
aby komuś pomóc
złapać swoje życie.
-
Niewiele robiłem,
czasami zadałem pytanie,
-
coś zasugerowałem,
skomentowałem z boku,
-
ale było to doświadczenie,
że komuś wraca życie.
-
Miałem wrażenie, że uczestniczę
w dawaniu komuś życia.
-
Później jeden z jezuitów,
którego bardzo cenię,
-
powiedział, że dawanie życia innym osobom
to jest najważniejsza potrzeba,
-
jaką człowiek ma, najważniejsza.
-
Są różne ważne potrzeby,
ale najważniejsza, gdzieś na szczycie
-
to dać komuś innemu życie.
-
Pamiętam, że po tych rozmowach,
-
czasem to była jedna rozmowa,
czasem szeregu spotkań,
-
jak komuś wracało życie,
to mi odpadały wszelkie wątpliwości.
-
Myślałem: „jestem na swoim miejscu,
po to jestem w tym zakonie,
-
aby pomóc ludziom
łapać życie z powrotem.
-
Życzę wam wszystkim,
żebyście czegoś takiego doświadczyli.
-
Dlaczego o tym mówię?
-
Dlatego, że w dzisiejszej Ewangelii
Jezus wysyła uczniów
-
i nie mówi im „Głoście Ewangelię",
-
Jezus nie mówi im,
co oni mają tam robić.
-
Jezus trochę mówi, czego nie robić:
-
„nie bierzcie trzosa,
zostawajcie w tym miejscu" itd.
-
Natomiast Jezus wysyła ich tam,
dokąd sam chciał przyjść.
-
Oni byli takimi osobami,
które szły, zanim przyszedł tam Bóg.
-
Oni mieli mówić:
„Królestwo Boże przybliżyło się do was"
-
i uzdrawiać - to było zadanie,
które Jezus im zostawił.
-
Wydaje mi się, że ta Ewangelia mówi,
co my możemy zrobić jako uczniowie Jezusa,
-
ludzie, dla których Bóg jest ważny:
-
być kimś, kto zapowiada
przyjście Pana Boga.
-
Moje słowa, moje podejście
do drugiej osoby
-
zapowiada przyjście Pana Boga.
-
Jak to można zrobić?
-
Zawsze tak jest,
że jak ktoś zbliża się do innych ludzi,
-
łapie swoje życie bardziej,
jest bardziej w zgodzie ze sobą i innymi,
-
to zbliża się do Pana Boga.
-
Zawsze tak jest.
-
Nawet jeśli tego Pana Boga nie nazywa
Panem Bogiem - taka jest zależność.
-
I w drugą stronę też to działa.
-
jeśli ktoś wchodzi coraz bardziej
w destruktywne mechanizmy w życiu,
-
które go zabijają,
odsuwają od innych osób,
-
ktoś żyje w niezgodzie,
w pogłębiających się konfliktach
-
i coraz bardziej w dół wpada,
to sprawia, że od Pana Boga się oddziela.
-
Nawet jeśli jest bardzo pobożny
i mówi setki modlitw,
-
to efekt tego jest taki,
że jego relacja z Bogiem jest zaburzona
-
i życie się rujnuje.
-
Co my możemy zrobić?
-
Możemy pomóc złapać życie
innym osobom.
-
Zrobić coś takiego,
żeby oni byli uwolnieni do własnego życia.
-
To nie jest łatwa sztuka,
to jest popatrzenie na osobę,
-
trochę jej oczami, trochę z boku,
-
ale takie zainteresowanie się tą osobą,
aby pomóc jej odzyskać życie.
-
Możemy to zrobić i wtedy jesteśmy,
moim zdaniem, takimi uczniami,
-
którzy idą, głoszą,
że Bóg się może zbliżyć, błogosławią
-
i zbliżają inne osoby do łapania życia.
-
I potem Bóg przychodzi,
-
Bóg przychodzi,
jak ktoś komuś pomoże odzyskać życie.
-
Dziewczyna, o której wam opowiadałem...
to było coś niesłychanego,
-
bo ja miałem takie poczucie:
„Czy ja dobrze robię?
-
Ona by poszła do zakonu,
dogmatycznie fajnie by się zgadzało".
-
Ale miałem też taką intuicję,
że wcale nie o to chodzi.
-
Rewelacyjna rzecz stała się później,
bo ona przeżywała te rekolekcje jako tako,
-
ale od tego momentu:
„Wcale nie musisz iść do zakonu",
-
kiedy ona odżyła, wróciło do niej życie
w jednym momencie,
-
to później rekolekcje to były perełki,
ona zakochała się w Panu Bogu.
-
Bóg był związany
z doświadczeniem powrotu życia w niej.
-
U każdego z nas tak jest,
-
że za każdym razem,
kiedy powraca do nas życie,
-
bo pozbyliśmy się jakichś mechanizmów,
jakichś głupich przekonań,
-
kłótnie się skończyły, konflikty,
to wraca do nas Bóg.
-
Ona się zakochała w Panu Bogu,
to były przepiękne rekolekcje.
-
Potem na następne przyjechała.
-
Tak działa władza, którą my mamy,
-
że my możemy innym dać
i zabrać życie tym, co robimy.
-
Możemy mieć dobre intencje,
komuś dobrze radzić,
-
ale radzić w taki sposób,
że to zabiera komuś życie,
-
i wtedy nie jesteśmy zainteresowani
życiem tej drugiej osoby.
-
My dobrze radzimy:
gdybym był tobą, to bym tak zrobił.
-
Sztuka jest inna, popatrzeć,
wczuć się w tę osobę
-
i zrobić coś takiego,
aby pomóc jej odzyskać życie.
-
Różne rzeczy to mogą być.
-
Ale pomóc odzyskać życie
tej drugiej osobie, która ze mną gada.
-
To może być czasami coś bardzo prostego,
że powiem, że jesteś dobrym człowiekiem.
-
Możecie pomyśleć,
jak długo się nosi w głowie,
-
jak ktoś na mnie popatrzy
i tak szczerze, ze skupieniem powie:
-
„Ty jesteś dobrym człowiekiem, bo..."
-
To się pamięta dniami.
-
Osoby, które we właściwym momencie
mi coś takiego powiedziały,
-
zwróciły uwagę,
że coś dobrego zauważyły,
-
to ja do dziś pamiętam.
-
A tak rzadko to sobie mówimy.
-
Czasami można komuś pomóc
odzyskać życie,
-
jak ktoś jest pogrążony w niepotrzebnych,
nieprawdziwych wyrzutach sumienia
-
albo ciągle się obwinia za coś,
co nie było jego winą.
-
Powiedzieć mu, że to nie było tak,
zabrać coś, co przeszkadza mu w życiu.
-
Wtedy jesteśmy jak uczniowie,
którzy poszli,
-
i głosili zbliżające się Królestwo Boże,
bo Bóg chce przyjść.
-
Przed medytacją chciałbym,
abyście zrobili taki eksperyment:
-
pójdźcie do kogoś
i zainteresujcie się jego życiem,
-
które może jest już w nim,
a może czeka aby je odkryć.
-
Żyj sam i pomóż żyć innym.
-
Pomóż innym odnaleźć to życie,
które jest w nich,
-
pokochaj to życie,
które oni mają.
-
Ono nie musi być takie
jak tobie się wydaje, że być powinno.
-
Pomóż tej osobie znaleźć życie,
- nie musisz iść do zakonu.
-
I nagle ktoś kwitnie, to znaczy,
że tam żadnego powołania nie było.
-
Powołanie jest tam, gdzie wraca życie,
rodzi się życie - bo miłość rodzi,
-
a jak coś zabiera życie,
to tam nie ma miłości, nie ma powołania.
-
Popatrzcie na jakieś osoby blisko was
i spróbujcie wejść w taką sytuację:
-
jak ja mogę pomóc tej osobie żyć?
-
Pomóc odzyskać życie,
niekoniecznie radzić,
-
ale zrobić coś, aby ta osoba ożyła,
dać jej coś, zrobić jej coś, pomóc.
-
Miałem kilka takich sytuacji,
że byłem w totalnej rozsypce,
-
głównie przed prowadzeniem medytacji.
-
Jak pojawiała się osoba, która mówiła,
ja pomogę ci to zrobić, przygotować,
-
to ja myślałem: zbawiciel,
wracało życie.
-
To jest coś, co my możemy zrobić
- pomóc komuś odzyskać życie.
-
I wtedy Bóg przychodzi.
-
Tutaj Jezus nie kazał głosić Ewangelii.
-
A takim osobom, którym wraca życie,
w ogóle nie trzeba głosić Ewangelii,
-
bo one same się zwracają do Pana Boga
z wdzięcznością: „Dzięki, Panie Boże".
-
To jest nasze zadanie uczniów,
nie jesteśmy Bogiem, jesteśmy uczniami,
-
którzy mogą pomóc innym
odzyskiwać życie, które Bóg im dał.
-
To jest zadanie, aby znaleźć taką osobę,
całą niedzielę macie na to.
-
W medytacji pójdziemy w inną stronę
- co w codzienności sprawia,
-
że my tego życia innym nie dajemy
czy je zabieramy.
-
Jakie mamy przekonania:
„a nie powiem, że ktoś jest dobry".
-
Są takie elementy w nas,
które blokują to misyjne posłanie nas,
-
z jakichś przyczyn nie dajemy innym życia,
nie pomagamy,
-
nie robimy tego dobrego czegoś,
co możemy zrobić.
-
To będzie na medytacji,
ale wcześniej: żyj i pomóż żyć innym.
-
Dziękuję i do zobaczenia.