W ostatnim odcinku wprowadziłem
pojęcie efektu zewnętrznego,
negatywnego efektu zewnętrznego
produkcji torebek foliowych,
które zaśmiecają środowisko
i mogą szkodzić zwierzętom.
W tamtym odcinku założyliśmy,
że umiemy obliczyć faktyczny koszt
efektu zewnętrznego 1 torebki.
Ustaliliśmy, że jej wpływ
na środowisko kosztuje nas 2 centy.
Potem okazało się,
że jeśli doliczyć ten koszt
do kosztów krańcowych
ponoszonych przez producentów…
że jeśli zsumować
koszt krańcowy i efekt zewnętrzny,
to otrzymamy krzywą łącznych kosztów
krańcowych producenta i środowiska,
która wskaże nam optymalną cenę i
wielkość produkcji torebek foliowych,
przy której nie grozi nam
redukcja nadwyżki
przez tę ujemną nadwyżkę,
gdzie łączny koszt kolejnych torebek
przewyższa łączną korzyść z nich.
W tamtym odcinku nie mówiłem
jednak o tym, co z tym zrobić.
Jeśli nie zrobimy nic
i zostawimy to tak;
zostawimy tę krzywą
kosztów krańcowych
i tę krzywą popytu konsumentów,
którymi są w tym przypadku sklepy,
to punkt równowagi rynkowej
pozostanie tutaj.
Bo chociaż teoretycznie wiemy,
że istnieje taki koszt ukryty,
nie robimy nic, aby rynek uwzględniał
ten koszt w swoich kalkulacjach.
Jeśli więc jesteśmy oświeconym
cesarzem tego społeczeństwa,
co powinniśmy zrobić,
aby wielkość produkcji
znalazła się bliżej tego punktu,
a nie tutaj, gdzie będzie,
jeśli nie wliczymy
tego dodatkowego kosztu.
Mamy kilka możliwości.
Możemy zabronić
produkcji torebek foliowych.
Zabronić produkcji
torebek foliowych.
Możemy wprowadzić
limit produkcji.
Limit produkcji…
limit czyli zakaz produkcji torebek
w ilości większej niż dozwolona.
Możemy też je opodatkować.
Opodatkować torebki foliowe.
Zastanówmy się,
które z tych rozwiązań przyniesie
największą nadwyżkę,
korzyść dla społeczeństwa.
Łączną korzyść.
Musimy przyjąć jedno założenie:
że ta liczba jest prawdziwa;
że to faktyczny koszt
efektu zewnętrznego torebki foliowej.
Co, jeśli zabronimy
produkować torebki
– skoro jesteśmy oświeconym cesarzem;
w każdym razie rzekomo oświeconym.
Co, jeśli zabronimy
produkcji torebek?
Cóż, wtedy ten rynek
przestanie istnieć.
Zniknie cała ta nadwyżka,
z której kraj mógłby skorzystać.
Spowodujemy więc
spadek dobrobytu.
Ktoś mówi: „Te torby
są okropne, powinny być zakazane.
Żadna korzyść nie usprawiedliwia
używania opakowań foliowych.”
Ale mówiąc tak podważa
prawdziwość tej liczby.
Ogłasza: „Torebka powoduje
nie 2 centy, a 10 centów
negatywnego efektu zewnętrznego.”
Wtedy ta krzywa
unosi się tak wysoko,
że żadna ilość nie daje nadwyżki.
Wtedy zakaz jest dobry.
Ale jeśli 2 centy to faktyczny koszt
tego negatywnego efektu,
a mimo to zabronimy produkcji,
to w rezultacie zabierzemy…
zabierzemy społeczeństwu
tę nadwyżkę.
Nie jest to więc dobre rozwiązanie.
A co z limitem produkcji?
Zamawiamy takie badanie rynku
i widzimy, że optymalna
wielkość produkcji
torebek foliowych
to 1,9 mln tygodniowo.
Zabraniamy zatem
produkować więcej niż tę ilość.
Zrobiliśmy to jednak zakładając,
że dokładnie znamy przebieg
tej krzywej popytu…
Narysowałem ją
jako prostą dla wygody.
…i że dokładnie znamy przebieg
krzywej kosztów krańcowych.
W dotychczasowych odcinkach
przyjmowaliśmy takie właśnie założenie,
ale w prawdziwym świecie
bardzo trudno jest określić
dokładny przebieg krzywej podaży
i podobnie trudno określić
dokładny przebieg krzywej popytu,
ponieważ ciągle się zmieniają.
Zmienia się liczba podmiotów,
zmieniają się produkty,
wprowadza się innowacje,
spada lub rośnie wydajność.
Z tego powodu bardzo trudno
jest określić optymalną ilość równowagi.
Limit wprowadza się trochę na ślepo,
nie mając pełnej wiedzy o rynku.
Podatek to ciekawa możliwość,
bo oznacza po prostu, że niezależnie
od przebiegu krzywej podaży
unosimy ją o 2 centy.
Mówiłem już o tym
w odcinku o podatkach.
Mówiłem wtedy również, że podatki
powodują zbędną stratę społeczną,
bo nie produkuje się takiej
ilości dobra, jaką by można…
jaką rynek mógłby skonsumować.
Tu jednak podatek może
zapobiec zbędnej stracie,
bo ten 2-centowy podatek
to w praktyce doliczenie negatywnego
efektu zewnętrznego w formie podatku
do kosztu krańcowego producenta.
Wobec tego spowoduje
ustalenie się równowagi
na ilości, która nie wiąże się
z powstaniem tej ujemnej nadwyżki.
To korzystny efekt uboczny…
Znów zakładamy,
że to prawdziwa liczba.
To korzystny efekt uboczny, bo podatek
przynosi też zysk skarbowi państwa.
W tej sytuacji podatek
to dobre rozwiązanie,
bo nie potrzeba znać
przebiegu krzywej podaży,
ani krzywej popytu.
Zakładając,
że to jest prawdziwa liczba,
podatek zawsze ustawi ilość
– bez względu na przebieg
krzywej podaży –
zawsze ustawi ją w dobrym miejscu…
na przecięciu z krzywą popytu,
jaka by ona nie była,
w tym punkcie równowagi;
na tej cenie i ilości równowagi.
Zatem: jeśli to prawdziwa liczba
i taki nałożymy podatek
– 2 centy za torebkę –
to będzie to najlepsze rozwiązanie
w sensie optymalizacji
łącznej nadwyżki.