DATES S01E04 Hej, tutaj! Kate? Przepraszam, ¿e tak z³apa³am. Erica, racja? Fajne miejsce, nie? Jest... Tak. - Drinki? - Pewnie. - Zwariowane miejsce. - Jest. ChodŸ. Koktajle s¹ œwietne. By³aœ kiedyœ w barze molekularnej miksologii? Jest œwietne, u¿ywaj¹ chemii, piany, suchy lód i tak dalej. Pewnie. I suszony ³osoœ? - Maj¹ wyobraŸniê. - Dam sobie z tym radê. Co podaæ paniom? Zwykle biorê Odwrócone Bellini. A ty? Wezmê suszon¹ rybê. Czemu nie? Œwietnie. Rozgoœæmy siê. - Gdzie usi¹dziemy? - Mo¿na gdziekolwiek. - Pasuje tutaj? - Jasne. - Co? - Proszê. Jeden suszony ³osoœ i Bellini. - Mi³ego. - Dziêkujê. - I oto menu. - Chcesz coœ zjeœæ? - Mamy jeœæ? - Mogê wróciæ. Nie trzeba. Zaczniemy od talerza z wêdlinami... Potem s³odkie anchois, appelbeignet z groszkiem, burakami i frytki. - Œwietnie. - Chcesz frytki? - Pewnie. - ¯aden problem. Lubisz, gdy ci mówi¹, co masz robiæ? Wtedy jest ³atwiej. £atwiej? Dla mnie. Dla wszystkich. Niech bêdzie ³atwo. Coœ jeszcze? Tak, zabierz ten drink rybny. Tylko siê skrzywia. - Przepraszam. - ¯aden problem. Bellini? - Tak. - Bawcie siê dobrze. Uroczy. Jest w porz¹dku. Pewnie wiele dziewczynom przedstawi³aœ Odwrócone Bellini. - Pewnie mniej ni¿ myœlisz. - Nie wiem, raczej parê. Przepraszam. W porz¹dku. Odbierz. To tylko mój brat. PóŸniej oddzwoniê. Jest dupkiem, jak zawsze. Jesteœcie blisko? Ty i brat? Wiesz, jak to jest. Rodzina. - Potrafi¹ byæ intensywni. - Musi byæ mi³e. Ja siê widujê z rodzicami dwa razy na rok, jak chc¹, a nie chc¹. Dlaczego? Zadzwoñ do brata. Mówi³am, jest dupkiem. Na czym skoñczy³yœmy? Nie wiem. - le robiê? - Nie, jest dobrze. Podoba mi siê. Co to? Kupi³am w Toskanii zesz³ego lata. - Czêsto nosze. - £adne. Nie chcia³am kupiæ. By³am w Arezzo, szuka³am g³upiego sklepu serowego i... Spotka³am ma³¹ dziewczynkê, siedem lub osiem lat, sprzedawa³a je na ulicy. Tylko ona i jej ojciec, siedz¹cy na plastikowych skrzyniach, razem je robili. Wiecznoœæ na nich patrzy³am, a nawet nie mrugnêli na mnie. Urocze. Wiem, ¿e to nic wyj¹tkowego, ale... Mia³a taki piêkny uœmiech, ta dziewczynka. - Pewnie uwa¿asz mnie za idiotkê. - W ogóle. Jestem, jestem. Nie wiem, czemu o tym mówiê. Randki lec¹ bardzo szybko. Wiem. Za szybko? Nie. W³aœciwie, to nie. Powiedz coœ. Rumienie siê. Dobra. Toskania musia³a byæ piêkna. Tak. To by³y dziwne wakacje. Zerwa³am z by³ym w samolocie powrotnym. Przepraszam, mówienie o by³ych. Niegrzeczna ja. Myœla³, ¿e zostaniemy razem. Ale... Niewa¿ne. Nie zostaliœmy. - On? - Tak. Tak myœla³am, ¿e powiedzia³aœ. Tak. To jest... Chodzisz z ch³opakami? Mo¿emy o tym nie mówiæ? Nic nie robiê. To ty siê umawiasz z dziewczynami i pieprzysz facetów. To skomplikowane. Mam doœæ kobiet, które robi¹ to jako kaprys. Nie jest skomplikowane. Jest wkurzaj¹ce i nieszczere. Kto tak mówi? Tak, widujê siê czasami z mê¿czyznami. Przykro mi, ale dziewczyny, które chodz¹ z facetami nie s¹ dla mnie. Jestem teraz z tob¹. Dobrze siê bawimy. Mo¿esz jesteœ hetero i znudzona. To co? Tak czy inaczej to nie twój jebany interes. - Co robisz? - Podaj proszê torebkê. Idziesz, ot tak? Tylko mi potwierdzasz. Nie mogê byæ pierwsz¹, która ci to wypomina. Jesteœ chamska. Nawet mnie nie znasz. - Poczekaj. - Dlaczego? Poniewa¿ coœ tu jest. Prawda? Proszê. Wêdliny, anchois, appelbeignet z oliwkami, groszkiem i burakami, frytki zaraz bêd¹. Jest majonez, dip, chili, sos pomidorowy... I pani Bellini. Proszê. - Wszystko pasuje? - Tak, dziêki. Smacznego. Upijmy siê. Mia³aœ racjê co do koktajli. Potrafi¹ uderzyæ. Wypij wody. Nic mi nie jest. Naprawdê. Bêdê pi³a, dopóki.... Co jest? Nie mogê teraz rozmawiaæ. Wybacz. - Czêsto dzwoni. - Tak. Chce, ¿ebym by³a szczêœliwa. Nie wygl¹dasz na szczêœliw¹, gdy dzwoni. Chcê wiedzieæ, dlaczego jesteœ z³a. Nie jestem z³a. Bez obrazy, Kate, ale wydajesz siê wœciek³a lesbijk¹ z kompleksem fiuta. To nie mnie fiut obchodzi. Powiedz mi, z iloma dziewczynami spa³aœ? Co to ma z tym wspólnego? By³y jakieœ? Spa³aœ kiedyœ z kobiet¹? Znowu jesteœ chamska. Próbujê zrozumieæ, dlaczego tu jesteœ. Nie zamówi³yœmy tego. To od tamtych panów. Zabierz. Mo¿emy kupiæ w³asne. Nie wyg³upiaj siê. Zostaw, dziêkujê. - ¯yj chwil¹. - Dziêki. Wyluzuj. Nie trzeba byæ niegrzecznym. Przestañ. To tylko ch³opaki na wyjœciu, b¹dŸ wdziêczna. - Dobra. - Co robisz? Bêdê wdziêczna. Kurwa. Czeœæ, co u was? Ja jestem Kate, a to jest Erica. Fajnie. Christopher. Richard. Wygl¹da³yœcie samotnie. Przysz³yœmy podziêkowaæ za drinki. ¯aden problem. Za³atwione. Bawcie siê dobrze. - Zaraz. - Moment, to tyle? Mo¿emy coœ dla was robiæ? Nie wiem... Mo¿e taniec? Tobie szczególnie by siê pewnie taniec przyda³. Pewnie. Tañczmy. Czeœæ. Chris. ChodŸ. D³ugo na mnie patrzysz? Tylko trochê. Wygl¹da³aœ, jakbyœ potrzebowa³a odpoczynku. Potrzebowa³am. Wymeldowanie siê jest za dwie godziny, jak chcesz jeszcze spaæ. Fajnie. Dobrze siê bawi³yœmy, prawda? Tak, tylko... Muszê nied³ugo iœæ. Co zwykle robisz? Zwykle idê do domu. Teraz te¿ tak zrobisz? Najpewniej. Jak chcesz siê mnie pozbyæ, to idzie ci to idealnie. ChodŸ tu. Zapytaj o cokolwiek. Zapytaj o coœ, a odpowiem. Dalej. Co najbardziej nienawidzisz w sobie? Dobrze k³amiê. Tak? Kogo ok³amujesz? G³ównie to sobie. Ale te¿.... Praktycznie wszystkich innych. To czemu mia³abym o coœ pytaæ, skoro nie mo¿esz powiedzieæ prawdy? Bo ciê lubiê. Z tob¹ mo¿e byæ inaczej. Zapytaj o coœ innego. Co twoja rodzina myœli o tym? O tym kim jesteœ? Nie wiedz¹, prawda? Kate, nie rozumiesz. Moja rodzina naprawdê mnie kocha. Naprawdê. Nie widzisz, jak to jest wa¿ne? Œlicznie. Tak robisz? Rozpoczynasz k³ótniê i uciekasz? Daj mi powód, ¿ebym zosta³a. Bo nie wiem, kiedy znowu bêdê mog³a to zrobiæ. Erica, mo¿esz robiæ, co chcesz. Nie rozumiesz tego? Œwiat siê nie zatrzyma. Trzy. Co? Chcia³aœ wiedzieæ, z iloma dziewczynami by³am. Trzy. Jedna by³a szeœæ lat temu. Mia³am fio³a na jej punkcie. Potem rok temu by³a dziewczyna z si³owni. Czy to prawda? Bo to... Tak. Wiem. Mo¿emy tu trochê zostaæ? Potem mo¿esz iœæ. Obiecujê. A trzecia. Jaka by³a? Nie wiem. Nie wiadomo. Jeszcze siê zastanawiam. Nie, ignoruj. - Hej, co jest? - Gdzie jesteœ? Nic mi nie jest. Siedzia³am do póŸna. Czemu nie zadzwoni³aœ, gdzie jesteœ? Nie mog³am dzwoniæ. - Dlaczego? - Zwyczajnie nie mog³am. Nie zapomnia³aœ o spotkaniu z mam¹ o trzeciej? Powiedz mamie, ¿e bêdê na trzeci¹. Jebaæ to. - Kto to? - To nikt. - Erica, musisz tu byæ. - Dobrze. Muszê koñczyæ. Tak, dobrze. Nie mogê tak, wybacz. Ja zostajê. Jestem tutaj. Rozumiem, ale idê, bo mam ¿ycie, gdzie ludzie wiedz¹, kim jestem. Twoja rodzina z tob¹ nie rozmawia. Wiêc nie mów mi, ¿e nie rozumiesz. Kate, proszê. Powiedz, czego chcesz i to zrobiê. Powiedz, co musisz. To nic. Tylko s³owa. Powiedz prawdê, kurwa maæ! - Chcê, ¿ebyœ zosta³a. - To nie to. Jezu! Chcê w tym pokoju. - Jestem gejem. - Tak, wielkie co! I? Widuje siê z facetami, ¿eby uszczêœliwiæ rodzinê. ¯eby myœleli, ¿e nie jestem hañb¹. ¯eby myœleli, ¿e nie kocham kobiet. Coœ jeszcze? Próbujê to zracjonalizowaæ. I czuje siê okropnie. Dziêki Bogu. Ubierz siê, to pójdziemy na jebany brunch. - Brunch? - Tak. Erica. Erica? Halo? Erica, kocham ciê, ale nie rób tego. Nie mo¿esz tego zrobiæ. Rozumiesz? Nie mo¿esz. Przykro mi, ale nie mo¿esz. T³umaczenie: Orlando - Co jest z tob¹ nie tak? - Nic ze mn¹ nie jest. Jest jakaœ specjalna kategoria, w której znajdujecie takich jak ja?