No to zaczynamy: w skrócie o zabawie.
Temat musi być ważny, skoro New York Times
umieszcza go na okładce z niedzielnego wydania z 17. lutego o zabawie.
Pod spodem napisane jest: "Sięga głębiej niż różnice płci.
Poważna, choć niebezpiecznie przyjemna.
Wylęgarnia nowych pomysłów na temat ewolucji."
Całkiem nieźle, ale jeśli spojrzeć na okładkę: czego tu brakuje?
Widzicie jakichś dorosłych?
Cofnijmy się na chwilę do XV wieku.
Tutaj widzimy europejski dziedziniec,
i mieszankę 124 różnych rodzajów zabawy.
Ludzie w różnym wieku, gra w pojedynkę, gra ciałem, zabawy wspólne, kpiny.
Wszystko jak na dłoni. Myślę, że to typowy widok
tego co mogło się dziać wówczas na dziedzińcach.
Myślę, że w naszej kulturze mogliśmy coś utracić.
Pokażę Wam teraz coś,
co uważam za niesamowite zdarzenie.
Na północ od Churchill w prowincji Manitoba, w październiku i listopadzie,
w Zatoce Hudsona nie ma lodu.
Niedźwiedź polarny, którego tu widać, to przeszło półtonowy samiec,
dziki i dość głodny.
Norbert Rosing, niemiecki fotograf,
jest na miejscu, i robi zdjęcia tym dwóm husky, które są uwiązane.
I wtedy z lewej strony w kadr wchodzi dziki samiec niedźwiedzia polarnego,
ze spojrzeniem drapieżnika.
Jeśli ktokolwiek z Was był w Afryce, albo był goniony przez bezdomnego psa,
wiecie jak wygląda takie spojrzenie,
które mówi, że jesteś w tarapatach.
Po drugiej stronie tego spojrzenia
jest samica husky'ego w ukłonie, gotowa do zabawy, merda ogonem.
W tej chwili dzieje się coś bardzo niezwykłego.
To z góry ustalone zachowanie -- stałe i stereotypowe,
które kończy się posiłkiem -- zmienia się.
Niedźwiedź polarny
staje nad husky.
Pazury schowane, kły nadal w paszczy,
i razem z psem zaczynają niewiarygodny taniec.
Taniec w zabawie.
To jest w środowisku naturalnym: przezwycięża naturę mięsożercy
i to, co w innej sytuacji byłoby krótką walką na śmierć i życie.
Jeśli przyjrzycie się bliżej tej husky, która odsłania przed niedźwiedziem gardło,
zauważycie, że znajdują się oni w odmiennym stanie.
Działają w trybie zabawy.
To ów stan
umożliwia tym dwóm istotom odkryć wspólne możliwości.
Robią coś, czego żadne z nich by nie zrobiło
bez rozpoznania oznak zabawy.
I jest to cudowny przykład
jak różnice w sile
można znieść, dzięki zachowaniu, które znajduje się w każdym z nas.
W jaki sposób się w to zaangażowałem?
John wspomniał, że pracowałem z mordercami - to prawda.
Morderca z Texas Tower otworzył mi oczy --
patrząc wstecz, kiedy badaliśmy tragedię jego morderstw --
na ważność zabawy,
w tym sensie, że poprzez badania stwierdziliśmy u niego,
zdecydowany niedobór zabawy w dzieciństwie.
Ten człowiek nazywał się Charles Whitman.
Nasza komisja, składająca się z wielu konkretnych naukowców,
pod koniec badań doszła do wniosku,
że brak zabawy oraz postępujący niedobór normalnej w rozwoju człowieka zabawy
zwiększyły prawdopodobieństwo spowodowania przez niego późniejszych nieszczęść.
To odkrycie przetrwało próbę czasu --
niestety, aż do bardziej współczesnych wydarzeń na Virginia Tech.
Inne badania zagrożonych społeczności
wyczuliły mnie na ważność zabawy,
choć nie rozumiałem jeszcze o co dokładnie chodziło.
Wiele lat zajęło mi zbieranie historii zabaw ludzi,
zanim doszło do mnie, że nie rozumiem do końca samej istoty zabawy.
Tak naprawdę, myślę, że nikt z nas nie rozumie go do końca.
Ale są sposoby patrzenia na nią,
z których powstanie dla nas wszystkich taksonomię, sposób myślenia o niej.
Taki widok jest dla ludzi początkiem zabawy w życiu.
Kiedy matka i niemowlę spojrzą sobie wzajemnie w oczy,
a dziecko umie się już uśmiechnąć się do innych,
co się dzieje -- spontanicznie -- następuje wybuch radości po stronie matki,
zaczyna dziecinnie bełkotać, robi miny, uśmiecha się, a dziecko odpowiada tym samym.
Gdybyśmy podłączyli ich do EEG,
widać by było, jak ich prawe półkule mózgów dostrajają się.
Ów napływ radości podczas tych pierwszych zabaw
i fizjologia z nią związana są czymś, co zaczynamy pojmować.
Chciałbym, żeby tak to było postrzegane: każda bardziej złożona forma zabawy
dla nas, ludzi, bazuje na tej zasadzie znaków i reakcji.
Teraz pokażę Wam parę sposobów patrzenia na zabawę,
choć nie zawsze jest to to samo.
Spójrzymy na grę ciałem,
która jest spontaniczną chęcią przeciwstawienia się grawitacji.
To jest kozioł śnieżny.
Jeśli masz zły dzień - spróbuj tego:
poskacz trochę, poruszaj się -- od razu będzie Ci lepiej.
Możliwe że poczujesz się jak ten osobnik,
który robi to tylko dla czystej przyjemności.
Nie ma to szczególnego celu, i to jest samo sedno zabawy.
Jeśli cel jest ważniejszy
niż sama czynność -- to prawdopodobnie nie jest to zabawa.
Kolejnym typem aktywności, jest zabawa z przedmiotami.
Ten japoński makak zrobił śnieżkę,
i właśnie idzie stoczyć ją z górki.
Nie rzucają śnieżkami w siebie, ale to jest podstawa bawienia się:
ludzka dłoń manipulująca przedmiotem,
to dłoń szukająca umysłu.
Umysł szuka dłoni,
a zabawa jest medium, które łączy je w najlepszy sposób.
Laboratorium Napędu Odrzutowego -- słyszeliśmy rano, JPL jest niesamowitym miejscem --
Znaleźli dwóch konsultantów:
Franka Wilsona i Nate'a Johnsona,
Frank Wilson jest neurologiem a Nate Johnson mechanikiem.
Uczył mechaniki w liceum w Long Beach,
i zauważył, że jego uczniowie nie są już w stanie rozwiązywać problemów.
Starał się dowiedzieć dlaczego. Doszedł do takiego wniosku, całkiem sam:
uczniowie, którzy nie umieli rozwiązywać problemów, np. naprawić samochodów,
nie pracowali w przeszłości przy pomocy rąk.
Frank Wilson napisał książkę pt.: "The Hand"
Spotkali się -- JPL ich zatrudniło.
Obecnie JPL, NASA i Boeing,
zanim zatrudnią problem solvera do działu badań i rozwoju --
nawet jeśli ukończył Harvard lub Cal Tech z wyróżnieniem --
a nie naprawiał aut, nie używał rąk wcześniej w życiu,
nie bawił się rękami, nie będzie potrafił rozwiązywać problemów.
Zabawa jest użyteczna i bardzo ważna.
O zabawie trzeba wiedzieć, że rodzi się z ciekawości i odkrywania. (śmiech)
Ale musi to być bezpieczne odkrywanie.
Ta sytuacja jest akurat w porządku -- chłopiec jest zainteresowany anatomią,
a to jego mama. W innej sytuacji nie byłoby to tak niewinne.
Tak więc ciekawość, eksploracja, są częścią zjawiska zabawy.
Jeśli chcesz przynależeć, musisz bawić się z innymi.
Zabawa w grupie jest m.in. powodem, dla którego tu dziś jesteśmy,
jest wynikiem samego istnienia zabawy.
Ostra gra.
Te lwice, oglądane z daleka, wyglądają jakby walczyły.
Ale jeśli przyjrzeć się bliżej, są prawie jak niedźwiedź i husky:
bez pazurów, futro po sobie, miękkie spojrzenie,
pyski otwarte bez kłów, skoczne ruchy,
płynne ruchy -- wszystko charakterystyczne dla zabawy.
Ostra gra jest dla wszystkich świetnym sposobem na uczenie się.
Przedszkolakom np. powinno być wolno nurkować, uderzać, gwizdać,
krzyczeć, być nieokiełznanymi, a przez to nauczyć się wielu emocjonalnych reakcji
i innych potrzebnych społecznie zachowań -- poznawczych, emocjonalnych, oraz fizycznych --
które są naturalne dla ostrej gry.
Zabawa przez obserwację, rytuały -- w tym też bierzemy udział.
Ci z Was, którzy są z Bostonu wiedzą, że to była chwila -- rzadka --
kiedy Red Sox wygrali World Series.
Spójrzcie teraz na twarze i język ciała wszystkich
na tym zdjęciu - można domyślić się, że się bawią.
Zabawa z wyobraźnią.
Uwielbiam to zdjęcie, bo jest na nim moja córka -- która teraz ma prawie 40 lat --
i przypomina mi ono o jej historyjkach i jej wyobraźni;
o tym jak snuła opowieści w tak młodym wieku -- w przedszkolu
Ważną częścią umiejętności uczestniczenia w zabawie
jest umiejętność grania w pojedynkę.
To zdjęcie również bardzo lubię, bo opowiada także o nas.
Każdy z nas ma swoją wewnętrzną narrację -- swoją własną historię.
Jednostką poznania i zrozumienia operującą w naszych mózgach jest fabuła.
Dziś opowiadam Wam o zabawie.
Ten buszmen, myślę, akurat opowiada o rybie, która mu uciekła, a która była taka wielka,
ale to jest podstawowa część samej zabawy.
Co zabawa daje mózgowi?
No cóż, wiele.
Nie wiemy wiele na temat tego, co daje mózgowi ludzkiemu,
ponieważ budżet przeznaczony na badania nad zabawą nie był przytłaczający.
Odwiedziłem Carnegie z prośbą o dotację.
Dostałem od nich duży fundusz, gdy byłem członkiem akademii
na badania nad przestępstwami pijanych kierowców, i wydawało mi się, że całkiem dobrze mi szło,
ale spędziwszy pół godziny opowiadając o ważności zabawy,
wydało mi się dość jasne, że nie uważali zabawy za poważny temat.
Myślę, że -- to było już parę lat temu -- myślę, że takie myślenie już minęło,
i że "zabawa" nabiera rozpędu,
ponieważ mamy poparcie w nauce.
Nic nie rozświetla umysłu jak zabawa.
Gra w trzech wymiarach angażuje móżdżek,
zwiększa aktywność płata czołowego --
część wykonawczą -- pomaga się rozwinąć pamięci kontekstowej,
i... itd. itp.
Więc -- dla mnie, było niezwykle rozwojową przygodą
widzieć neurologię towarzyszącą zabawie, oraz łączyć ze sobą ludzi
którzy we własnych dziedzinach tak naprawdę o niej nie myśleli.
I jest to jednym z powodów, dla których istnieje National Institute for Play.
Jednym ze sposobów na badanie procesu zabawy --
jest użycie 256-czujnikowego EEG.
-- przepraszam, że modelka nie wygląda, jakby się bawiła -- jest on dość przenośny,
brak mobilności ogranicza badanie zabawy.
Pracujemy w tej chwili nad schematem zabawy matki z dzieckiem
i mamy nadzieję niedługo go ukończyć.
Powodem, dla którego pokazuję Wam to jest przedstawienie
mojego spojrzenia na zobiektywizowanie tego jak działa zabawa.
Zwierzęta używają jej bardzo konkretnie.
W królestwie zwierząt: szczury,
które są naturalnie zaprogramowane, aby bawić się w pewnym okresie młodości --
jeśli nie da się im bawic -- piszczą, mocują się,
tarzają wzajemnie, tak wygląda ich zwykła zabawa.
Jeśli jednej grupie nie pozwoli się tego robić,
a drugiej grupie eksperymentu pozwoli się bawić,
następnie pokaże im się
obrożę pachnąć kotem,
zaprogramowane są, żeby uciec i ukryć się.
Dość mądrze -- nie chcą być zjedzone przez kota.
Co się dzieje dalej?
Obie grupy się chowają.
Myszy nie-gracze nigdy nie wychodzą --
umierają.
Myszy-gracze stopniowo zaczynają badać otoczenie,
i próbują na nowo starych rzeczy.
To mi mówi, przynajmniej na temat szczurów --
a myślę, że mamy takie same neuroprzekaźniki
i podobną strukturę kory mózgowej --
że zabawa ma całkiem ważny wpływ na nasze przetrwanie.
itd. itp. -- jest więcej badań na zwierzętach, o których mógłbym tu wspomnieć.
Oto jest konsekwencja pozbawienia zabawy. (śmiech)
To mi zajęło trochę czasu --
Musiałem przepuścić Homera przez funkcjonalny rezonans magnetyczny i przez SPECT
wielokrotne EEG, ale przez to, że jest leniem, skurczył mu się mózg.
Wiemy, że u udomowionych zwierząt,
innych też, jeśli pozbawi sie ich zabawy,
wszystkie -- szczury również -- nie rozwijają normalnego mózgu.
Badania mówią, że przeciwieństwem zabawy nie jest praca,
ale depresja.
I myślę, że jeśli wyobrazicie sobie życie bez zabawy --
bez humoru, bez flirtu, bez filmów,
bez gier, bez wyobraźni -- itd. itp.
Spróbujcie wyobrazić sobie kulturę, albo życie, dorosłe lub jakiekolwiek
bez zabawy.
To, co jest tak wyjątkowe u ludzi,
to to, że jesteśmy zbudowani tak, aby bawić się przez całe życie.
Wszyscy jesteśmy w stanie wyłapać sygnał do zabawy.
Nikt nie pomyli się co do tego psa - zdjęcie sprzed kilku tygodni z Carmel Beach.
To, co następuje po takim zachowaniu,
to zabawa.
Można temu zaufać.
Podstawa ludzkiego zaufania opiera się na sygnałach zabawy.
Zaczynamy wypierać te sygnały, poprzez kulturę lub w inny sposób, jako dorośli.
Naprawdę szkoda.
Myślę, że musimy się tu sporo nauczyć.
Jane Goodall ma na twarzy wypisaną zabawę, jeden z jej ulubionych szympansów również.
Sygnalizowanie zabawy
opiera się o głos, mimikę, ciało, gesty.
Widać wyraźnie -- i myślę, że kiedy dochodzi do zabawy kolektywnej,
ważnym jest, aby grupa posiadła poczucie bezpieczeństwa
przez wymianę sygnałów zabawy.
NEOTENIA - możecie nie znać tego słowa.
Biologicznie powinno być to Wasze imię i nazwisko.
Ponieważ neotenia oznacza zatrzymanie cech dziecięcych w dorosłości.
I jesteśmy, wg. antropologów fizycznych,
wg. wielu, wielu badań, najbardziej neotenicznym,
najbardziej przesiąkniętym młodością, giętkim i plastycznym spośród wszystkich gatunków,
a przez to - najwięcej bawiącym się.
To z kolei pomaga nam sie dostosowywać.
Na zabawę można też patrzeć w sposób,
który chcę tu również podkreślić,
jest to zabawa z przeszłością.
Wasze osobiste, unikatowe wspomnienia z zabawą,
rzadko są czymś o czym konkretnie rozmyślamy.
To jest książka napisana przez zatwardziałego gracza
o imieniu Kevin Carroll.
Kevin Carroll wychował się w skrajnie negatywnych okolicznościach:
matka alkoholiczka, nieobecny ojciec, ubogie osiedla Philadelphii,
czarnoskóry, musiał się opiekować młodszym bratem.
Zauważył, że obserwując plac zabaw
przez okno pomieszczeń, do których był ograniczony,
czuł coś nowego.
Podążył za tym uczuciem.
Jego życie -- transformacja jego życia
z tego pozbawionego zabawy, kończącego się jak być może więzieniem lub śmiercią,
został lingwistą, pracował dla 76ersów i obecnie jest trenerem motywacyjnym.
Przypisuje on zabawie siłę sprawczą przemiany
całego swojego życia.
Następna historia zabawy jest chyba nadal w trakcie tworzenia.
Ci z Was, którzy przypominają sobie Ala Gore'a,
podczas pierwszej kadencji i potem, podczas udanej,
choć nie zakończonej elekcją kampanii,
mogą pamiętać go, jako sztywnego i nie będącego do końca sobą.
Przynajmniej publicznie.
Patrząc teraz na tę historię, szeroko opisywaną w prasie,
wydaje mi się, przynajmniej z punktu widzenia psychiatry,
że spora część jego życia była wykonywana mechanicznie.
Lata były ciężkie: ciężka praca w skwarze lata w Tennessee.
Musiał sprostać wymaganiom ojca-senatora oraz otoczenia w Waszyngtonie.
I, mimo, że myślę, że miał potencjał do zabawy --
bo trochę o tym słyszałem --
nie miał w sobie tej siły wewnętrznej, jaką moim zdaniem ma teraz,
słuchając swojej własnej pasji
i własnej motywacji,
takiej, która moim zdaniem znajduje się u podstaw wszystkich naszych zabaw.
To, do czego nakłaniałbym każdego osobiście,
to, żebyście przypomnieli sobie najwcześniejsze
najdokładniejsze, najweselsze, radosne wspomnienie zabawy jakie macie.
Niezależnie, czy to z zabawką, na urodzinach, czy na wakacjach.
I żebyście połączyli wspomnienie tego uczucia
z Waszym życiem, jakim jest obecnie.
Zauważycie w sobie, może zmienicie pracę --
co przydażyło się kilku ludziom, z którymi robiłem to ćwiczenie
aby nabrali więcej pewności siebie poprzez wprowadzenie w życie zabawy.
albo, może wzbogacicie swoje życie przez wyciągnięcie zabawy na bliższy plan
i przez zwracanie na nią większej uwagi.
Większość z nas pracuje w grupach, a ten slajd pokazuję, ponieważ
d.school - szkoła designu na uniwersytecie Stanford,
dzięki Davidowi Kelley'emu i wielu innym,
którzy wprowadzili jej wizję w życie,
umożliwiła części z nas spotkanie się
i stworzenie kursu zatytułowanego "Od Zabawy do Innowacji."
Zobaczycie zaraz, że jego celem jest zbadanie
stanu zabawy u ludzi, podobnego do zabawy niedźwiedzia z huskym,
oraz jego wpływu na kreatywne myślenie,
odkrycie zabawy, jej powstania i biologicznych podstaw.
Zastosowanie jej zasad w projektowaniu,
promowanie innowacji w świecie biznesu.
Studenci będą pracować z rzeczywistymi partnerami
nad designem, jako narzędziem o szerokim zastosowaniu.
Jest to nasza dziewicza podróż.
Zaczęliśmy 2-3 miesiące temu, i jak dotąd świetnie się bawimy.
To jest nasza gwiazda - labrador,
który nauczył wielu z nas czym jest stan zabawy,
w tle widać podstarzałego profesora przewodniczącego spotkaniu.
Brendan Boyle, Rich Crandall -- i pierwszy od prawej jest człowiek, który moim zdaniem
da popalić George'owi Smootowi w walce o nobla -- Stuart Thompson,
z neurologii.
Tak więc Brendan, ze studia kreatywnego IDEO,
i my siedzący z boku, patrzymy jak ci studenci
stosują zasady zabawy w praktyce w klasie.
Jednym z ich projektów było
sprawdzenie, co sprawia, że spotkania w biurach są nudne,
a następnie spróbować temu zaradzić.
To, co teraz wam pokażę, to film studencki zrobiony w odpowiedzi
na to zadanie.
Narrator: Flow to stan umysłu,
w którym osoba go doświadczająca zatraca sie w pełni w tym co robi.
Charakteryzuje się uczuciem naładowanego energią skupienia,
pełnym zaangażowaniem, oraz sukcesem odniesionym w danej czynności.
Kluczową rzeczą, której dowiedzieliśmy się na temat zebrań,
było to, że ludzie upychają jedno po drugim,
niszcząc swój dzień.
Uczestniczący w zebraniach nie wiedzą, kiedy będą mogli powrócić
do zadań, które zostawili na swoich biurkach.
Ale nie musi tak być.
(muzyka)
Pewien mędrzec z pomocą kilku mnichów
w miejscu zwanym d.school
zaprojektowali zebranie, które można dosłownie z siebie zrzucić.
Zdejmij z siebie spotkanie, i wiedz, że możesz do niego wrócić.
Ponieważ, gdy znów będzie potrzebne,
Zebranie będzie dosłownie wisieć w Twojej szafie.
Zebranie do noszenia -
Ponieważ gdy je zakładasz, masz już wszystko czego potrzeba
aby prowadzić przyjemne i produktywne spotkanie.
Ale kiedy je zdejmujesz...
wtedy dopiero zaczyna się dziać.
(Muzyka)
(Śmiech) (Brawa)
Stuart Brown: Zachęcam więc Was wszystkich
aby przestać dzielić
pracę i zabawę --
kiedy czas na zabawę odkładamy na później --
oraz aby nasycić cały swój czas,
minuta po minucie, godzina po godzinie,
grą ciałem,
przedmiotami,
społeczną, z wyobraźnią itp.
I myślę, że dzięki temu Wasze życie będzie lepsze i pełniejsze.
Dziękuję.
(Oklaski)
John Hockenberry: Więc mówisz że,
ludziom zachęconym tematem, którym się zajmujesz,
zdarza się pomyśleć --
I wydaje mi się, że mogłem to już słyszeć, w moim pop-psychologicznym rozumieniu zabawy --
że w pewnym sensie,
to, w jaki sposób zwierzęta i ludzie bawią się,
jest swoistą próbą przed dorosłym życiem.
Twoje badania zdają się sugerować, że nie jest to prawdą.
SB: Tak, to nie do końca prawda,
i zdaje mi się, że -- zwierzęta pokazały nam, to.
Jeśli powstrzymać kota od zabawy --
co jest wykonalne, wszyscy wiemy jak wygląda kot, który się czymś bawi --
będzie tak samo dobrym drapieżnikiem, jakim byłby gdyby się bawił.
Jeśli pomyślimy o dziecku
udającym King Konga,
albo kierowcę rajdowego, albo strażaka,
nie wszystkie przecież zostają kierowcami, czy strażakami.
Jest różnica między przygotowaniem na przyszłość --
co zadowoliłoby większość ludzi jako opis zabawy --
a myśleniem o zabawie jak o zupełnie osobnym tworze biologicznym.
Tutaj właśnie moje uganianie się za zwierzętami przez cztery, pięć lat,
rzeczywiście zmieniło moje podejście z doktora na to jakie mam teraz,
czyli zabawa jako funkcja biologiczna,
tak jak sen i śnienie.
Jeśli spojrzeć na sny jako na funkcję ciała,
zwierzęta też śnią,
ćwiczą i próbują różnych rzeczy, które pomagają pamięci,
i które są też ważną częścią śnienia.
Następnym krokiem w ewolucji ssaków i innych zwierząt
posiadających niewykorzystane w pełni mózgi
będzie bawić się.
Fakt, że niedźwiedź polarny z husky, inne zwierzęta,
czy ty i ja z naszymi psami możemy nie zjeść się wzajemnie, zacząć się bawić,
definiuje zabawę jako coś osobnego.
Zabawa jest nieporównanie ważna przy nauce i rozwoju umysłu,
więc nie jest to poprostu coś, co robimy w wolnym czasie
JH: W jaki sposób zatrzymać -- jesteś tu przedstawicielem nauki,
który musi popierać swoje wyniki ilością przyznanych grantów i głosów jak wszyscy --
W jaki sposób zapobiegasz --
przy wszystkich wnioskach, które nam przedstawiasz, z czego wiele jest dość ciężkich do przedstawienia.
Jak zapobiec przeinterpretowaniu wyników Twojej pracy przez media,
lub błędnej interpretacji implikacji wniosków z Twoich badań przez grono naukowców,
jak w przypadku Efektu Mozarta,
w którym, "Rezonans Magnetyczny dowodzi ...
że zabawa wspomaga rozwój inteligencji.
Zbierzmy wszystkie dzieciaki, wsadźmy do piaskownicy
i niech bawią się miesiącami. Wyrosną na geniuszy i wszystkie pójdą na Harvard."
W jaki sposób zapobiec takiemu potraktowaniu
wniosków do których doszliście?
SB: Wydaje mi się, że jedynym sposobem na to, tak jak postąpiłem,
zebrać wokół siebie wielu doradców:
od praktyków --
którzy w ramach improwizacji, wygłupów, itp. są zdolni uaktywnić
ten stan zabawy,
Tak, żeby ludzie wiedzieli, że on istnieje.
Do tego specjalistę od funkcjonalnego RM, do tego Franka Wilsona,
plus jeszcze innych naukowców, w tym neuroendokrynologów.
Zebranych w jednym kręgu, skupionych na tym zagadnieniu,
ciężko byłoby nie traktować ich poważnie.
Niestety, nie udało się tego dokonać w pełni,
aby Narodowy Fundusz Naukowy (NSF), Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego (NIMH)
czy ktokolwiek inny spojrzał na to na poważnie.
Tzn. nie słyszymy przecież nic porównywalnego do raka, czy chorób serca,
a związanego z zabawą.
Mimo to postrzegam ją, jak coś równie niezbędnego dla przetrwania -- w dłuższej perspektywie --
w sensie edukacyjnym dla zdrowia publicznego.
JH: Stuart Brown, dziękujemy serdecznie.
(Oklaski)