(Brawa) To, co mam dziś do powiedzenia, jest ważne i każdy powinien to wiedzieć, a to, że tylko niewielu to wie, sprawia, że na samym niemieckim obszarze językowym firmy co roku bezsensownie tracą miliardowe sumy. A jak to robią, widać tutaj. [Jak idzie reorganizacja w pańskim dziale?] Firmy nie wiedzą, jak radzić sobie ze zmianami, które często są pilnie potrzebne, a przez niewłaściwą politykę i zarządzanie wywołują opór u pracowników. Managerowie nie radzą sobie i potrafią wtedy tylko wywierać presję na pracowników, którzy tak to odbierają: [Restrukturyzacja... Wyczuwam u pana trochę oporu. Proszę tu zaraz w lewo...] Często także w życiu prywatnym chcemy coś bezskutecznie zmienić. Chcielibyśmy schudnąć, ćwiczyć więcej, zdrowiej żyć, czy też podejmujemy się czegoś innego, ale tego nie realizujemy. Dlaczego? Przyczyna jest ta sama. Nie żyjemy w możliwie najlepszy sposób, a w najgłupszym przypadku będzie to wyglądać tak: [Czy poza tym, że nigdy nie opuścił pan zebrania, jest pan jeszcze z czegoś dumny?] Mój dzisiejszy temat to "Change", "Leadership" oraz dokonywanie zmian w odpowiedni dla mózgu sposób. Chcę opowiedzieć o tym, jak to zrobić we własnym życiu i jak firmy mogą to robić z pracownikami. Na początek przyjrzyjmy się działaniu mózgu. Gdy doświadczamy zmian, która część mózgu naprawdę nami kieruje? Prosty przykład. Trochę za dużo przytyliście i chcecie znowu schudnąć. Rozum mówi, jak wspaniale można to zrobić. Podpowiada, żeby nie jeść po 20:00. Twardo się tego trzymacie, dokładnie przez 48 godzin, po czym nagle kolo 22:00 znów jesteście przed lodówką z rękę na uchwycie. Do akcji wkracza rozum i mówi: "Ustaliliśmy, że po 20.00 nie ma jedzenia, to się źle skończy, bo blablabla". Rozum poucza, a tymczasem, prawa ręka już otworzyła lodówkę, lewa chwyciła obiekt pożądania, który już bez oporu ląduje w żołądku. Możemy zatem stwierdzić, że w tej sytuacji decyzji nie podjął rozum, bo był on bez wątpienia przeciwko. Była to inna część mózgu. W tej chwili dzieje się coś ciekawego. Rozum musiałby teraz przyznać się, że w tej sytuacji nie ma nic do gadania. Ale nie chce tego zrobić. Rozum jest tak skonstruowany, że zawsze chce mieć rację i robi zręczne posunięcie. W ostatniej chwili przedstawia racjonalne wytłumaczenie, które może brzmieć tak: "No, tak, ale ten dzień był cholernie ciężki i naprawdę zasłużyłeś na tę niewielką nagrodę". Potem sądzimy, że podjęliśmy racjonalną decyzję. Ale tak nie jest. Pytanie, kto za was zadecydował? Odpowiedź brzmi: zadecydował układ limbiczny, konkretnie środkowy układ limbiczny. To tam powstają emocje, a układ ten steruje zachowaniem, przesuwa dźwignie i wciska guziki. Rozum znajduje się na zewnątrz i może tylko dawać zalecenia przez radio, ale nie ma możliwości wciskania guzików. Pokażę wam to na przykładzie. Podam wam fakt. Co trzy sekundy umiera dziecko w wieku do pięciu lat na skutek zanieczyszczenia wody pitnej albo innej łatwo uleczalnej choroby. Co to u was powoduje? Chcecie zerwać się teraz z miejsca? Coś zmienić na świecie? Przekażecie dziś wieczorem darowiznę? Odpowiedź brzmi nie. Dlaczego? Zwróciłem się do waszego rozumu, a on nie ma możliwości spowodowania działania. Opowiem wam teraz krótką historię, która trafia bezpośrednio do układu limbicznego. Jej bohaterem jest Axel, pracownik Agencji Pomocy Technicznej. Wyjeżdża regularnie do pracy zagranicą i był kiedyś w Afryce. Właśnie widzieliście, jak to wygląda na przedmieściach dużego miasta, które można określić jako slumsy. Axel miał za zadanie uzdatniać wodę wraz z innymi pracownikami. Przyjechali ciężarówką i podbiegła do niego kobieta wyglądająca na zdesperowaną i zaczęła do niego mówić. Tłumacz przetłumaczył, że ma ona ciężko chorego w domu i prosi o pomoc. Tłumacz mówi też, żeby w żadnym razie tam nie iść, bo tylko tu mogą zapewnić bezpieczeństwo, a jeśli pójdzie, może zostać napadnięty albo, co się już zdarzało, uprowadzony. Axel zastanawia się. Wie, że może pomóc. Ma kwalifikacje ratownika medycznego. Przygląda się tej kobiecie i sądzi, że widzi w jej twarzy prawdziwą desperację. Decyduje się z nią pójść. Kobieta idzie przed nim, coraz węższą drogą, w prawo, lewo, lewo, prawo, prawo, w końcu Axel traci orientację i wie, że sam już nie odnajdzie drogi. Nagle czuje strach. Dochodzą wtedy do szopy zbudowanej z odpadów. Wisi przed nią stara, brudna szmata. Kobieta odsłania ją, a dalej widać ciemną jamę. Pokazuje, że trzeba tam wpełznąć. Axel zastanawia się, w głowie kotłują mu się różne wizje. "Jak tam wejdę, dostanę sztangą w głowę". Zastanawia się, czy jeszcze zobaczy rodzinę, ale opanowuje ogarniającą go panikę, schyla się i wpełza do jamy. Potrzebuje sporo czasu, żeby przyzwyczaić się do ciemności, po czym stwierdza, że na dnie leży nagie ciało. Ciało to składa się już tylko ze skóry i kości. Oczy zapadły się głęboko. Bada ciało dotykiem, czuje puls i wie, że musi natychmiast coś zrobić, jeśli chce uratować to życie. Leżący tam człowiek to trzyletni afrykański chłopiec. Bierze go w silne ramiona, pełznie do wyjścia, gdzie czeka matka, biegną z powrotem tam, gdzie jest ratunek. Docierają na miejsce, Axel wie, że dziecko będzie uratowane, inni pracownicy przynoszą apteczkę, leki, wodę, rozkładają koc, na którym ostrożnie kładzie dziecko i w tym samym momencie Axel zauważa, że dziecko nie żyje. Zmarło na biegunkę wywołaną zanieczyszczoną wodą pitną, a parę małych tabletek mogło uratować mu życie. Co trzy sekundy umiera dziecko w wieku do pięciu lat na skutek zanieczyszczenia wody pitnej albo innej łatwo uleczalnej choroby. To, co teraz opowiedziałem, jest faktem. To smutna rzeczywistość. Chciałbym jednak wrócić do tematu prelekcji. Zauważyliście, co się teraz dzieje? Przypuszczam, że chcecie teraz, jeśli odpowiednio was wychowano, dokonać jakiejś zmiany. Pojawia się w was uczucie, że nie można na coś takiego pozwolić. Może nawet zastanawiacie się, co można teraz zrobić, żeby tego uniknąć. To jest właśnie działanie układu limbicznego. Zaapelowałem do waszych emocji i co się dzieje? Dyspozytornia da teraz impuls do działania. To jest coś, czego firmy do dziś nie pojęły. Kiedy firmy muszą dokonać zmian, są to często bardzo nieprzyjemne zmiany. Redukcja zatrudnienia, kosztów, rzeczy, które nie sprawiają żadnej przyjemności. A co robią managerowie? Dyskutują cały czas, argumentują i próbują racjonalnie przekonać ludzi, dlaczego ma to sens i wyliczają argumenty, które pracownicy oczywiście rozumieją, ale nie podejmują działań. Dlaczego? Bo nie przemawia to do układu limbicznego ani emocji. Oznacza to, że firmy i managerowie muszą się nauczyć przemawiać do emocji pracowników. Muszą wywołać u ludzi poczucie, że ich to dotyczy, żeby pojawił się impuls do działania. Pytanie, jak to zrobić. Podam wam dwa przykłady. Jeden już podałem. To mówienie przy użyciu emocjonalnych obrazów, czy w ogóle analogii, metafor. Osobą, która świetnie się tym posługiwała, a potrafią to nieliczni managerowie, bo wielu twierdzi, że na emocje nie ma w pracy miejsca, co, jak właśnie czytaliśmy, jest brednią, był Winston Churchill. W 1940 roku wygłosił słynną mowę "Blood, Sweat and Tears" [Krew, pot i łzy] i powiedział ludziom w Anglii prawdę, ale używając emocjonalnego języka. Powiedział, że nie ma nic do zaoferowania poza krwią, potem i łzami, ale trzeba powstać i zniszczyć największą tyranię w dziejach ludzkości. Dzięki emocjonalnej przemowie zmobilizował cały naród. Managerowie muszą się tego nauczyć. Nie staną się małymi Churchillami, ale muszą się nauczyć posługiwać nowym językiem. Mówić językiem rozumu, ale i emocji. Podam drugi przykład. Managerowie, ale też rodzice, muszą to, czego wymagają pokazywać jasno własnym postępowaniem. Jeśli potrzebne są oszczędności, muszą zacząć najpierw od siebie. Szef musi pierwszy przestać latać w klasie biznes, a zacząć w ekonomicznej. To jest najważniejsze. Jeśli szefowi wolno zamówić nowy samochód służbowy, bo minęły dwa lata, to nie powinien zamawiać Audi A6 z pełnym wyposażeniem, ani Audi A4, tylko golfa z wyposażeniem standardowym. W ten sposób szef wywołuje poczucie u pracowników, że ich to też dotyczy. Mówią oni wtedy: "Boże, jak szef tak bardzo na sobie oszczędza, to musi być to poważna sprawa i my też musimy oszczędzać". Faktycznie w większości firm wygląda to inaczej: [Jak to tak, szefie? Oszczędności, oszczędności! A tu nowiutki samochód służbowy?] [No, wie pani! Od początku nie włączam podgrzewania foteli ani klimatyzacji!] Ale jeszcze musi coś dojść do tego. Trzeba czuć, że to nas dotyczy. Na pewno często się tak czuliście. Czytacie o zdrowym żywieniu i stwierdzacie, że źle jecie, przez trzy dni gotujecie inaczej, a potem wracacie do starych nawyków. Czemu tak się dzieje? Czemu jest nam tak trudno prywatnie się zmienić? Na następnym slajdzie widać, w czym rzecz. [Jeśli nie chce mnie pan więcej widzieć, musi pan zmienić nawyki. No to, doktorze, zapowiada się długa znajomość.] Jako ludzie jesteśmy zbudowani z nawyków. Rytm dnia tworzą nawyki, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zauważcie, jak rano wstajecie, każdy ma jakieś swoje nawykowe czynności. Gdybym powiedział teraz, żeby je zmienić, że musicie od jutra biegać rano, potem jeść świeże owoce i wziąć zimny prysznic, to co byście pomyśleli? Teraz widzicie, co to znaczy, zmienić nawyki. Mamy ciekawe badania, obecnie jest ich już wiele, dotyczące ludzi po zawale albo udarze. Jeśli przeżyją, lekarz mówi im, że muszą zmienić tryb życia na zdrowszy, muszą być aktywni fizycznie i ograniczyć ilość stresu, inaczej za trzy lata znowu tutaj będą, jeśli będą mieć szczęście, bo statystycznie będzie to ich kolejny atak i jak kiepsko pójdzie, mogą już nie móc pracować albo nawet znajdą się na wózku albo pójdą prosto do trumny. Jak się wam wydaje, ilu ludzi zmienia nawyki, kiedy słyszą od lekarza coś takiego? "Zmień się albo umrzesz za trzy lata!" Wyniki wszystkich badań są takie same. Fascynująca liczba. 90% ludzi się nie zmienia. Tylko 1 na 10 udaje się zmienić i tym samym uratować życie. Pozostali żyją jeszcze trochę, ale przeważnie nie za długo. Pojawia się amerykański lekarz, który nazywa się Dean Ornish i ma 200 pacjentów tuż przed poważną operacją serca. W ramach eksperymentu zamiast iść na operację, przechodzą z Ornishem program trwający rok. Zostawiono ich w spokoju na dwa lata, po czym sprawdzono, jakie mają wyniki i jak żyją. Fascynujące, że 7 na 10 pacjentów tak radykalnie zmieniło życie, że mieli wyniki prawie w normie i można ich było określić jako zdrowych. Pytanie, co takiego zrobił Ornish, że nie 1 na 10 , ale 7 na 10 osób zmieniło na stałe zachowanie i co możecie z tego mieć? Oto, co zrobił. Ćwiczył z tymi ludźmi nowe zachowanie, tak długo, aż utkwiło im to w pamięci proceduralnej, a więc w pełni zautomatyzowanej pamięci, dzięki której można jechać autem i dzwonić. Po prostu wyćwiczył u nich nowe nawyki przez dłuższy czas, czyli rok, ale, co ważne, zrobił to tak, żeby system limbiczny został w to włączony. Stworzył ludziom poczucie sukcesu, żeby zmiana ta sprawiała im radość. Co to dla was oznacza, kiedy chcecie zmienić życie? To znaczy, że musicie nauczyć się znajdować nowe strategie. My, ludzie, stosujemy kiepskie strategie, kiedy chcemy się zmienić. Przyjmijmy, że ktoś chce jeść mniej mięsa a więcej warzyw. Co robi większość? Kupuje książkę kucharską, zapisuje przepisy i idzie do sklepu i nie może nic znaleźć! Gdzie jest kumin? Gdzie leży bulgur? Mija 45 minut, a wy nadal snujecie się po supermarkecie, lista nie jest kompletna, a to jest deprymujące. W końcu jesteście w domu, nie możecie spamiętać tego głupiego przepisu i musicie, gotując, zaglądać do niego jeszcze 8 razy. W końcu gotowe, ale wcale nie wygląda jak w książce, a w smaku jest, jeśli macie szczęście, neutralne. Przeważnie jest jednak inaczej. Róbcie tak przez trzy dni, a powiem wam, co się dzieje. Układ limbiczny zaciąga hamulec bezpieczeństwa. Następnym razem w supermarkecie, wyciągacie automatycznie rękę po kotlety, a wasz rozum, jak już wiecie, podsuwa potem dobre uzasadnienie. To znaczy, jeśli chcecie zmiany w swoim życiu, to przeprowadzajcie ją tak, żeby szło to w parze z układem limbicznym. Jeśli chcecie się nauczyć zdrowiej odżywiać, to zastanówcie się, czyby raz w miesiącu nie poszukać i wypróbować nowego przepisu. Robiąc tak przez 12 miesięcy, macie potencjał, żeby prawie przez dwa tygodnie zdrowo gotować. Większość ludzi przecenia to, na co ich stać w krótkim czasie, a nie docenia tego, co mogą osiągnąć w dłuższej perspektywie. Układ limbiczny chętniej pójdzie z wami w parze, kiedy robicie coś długoterminowo i powoli, niż krótko i gwałtownie, bo, jest jak guma, która ściąga was z powrotem. Kiedy robicie coś wolno i krok po kroku, guma powoli się rozciąga i kiedyś pęknie. Co powinniście wynieść dziś z tej sali? Po pierwsze, że my, ludzie, jesteśmy emocjonalnymi stworzeniami, podejmujemy decyzje pod wpływem emocji, a rozum ma tylko funkcję doradcy. Po drugie, że firmy muszą się nauczyć posługiwać nowym językiem. Nie językiem rozumu, ale emocji. Wy, ale też managerowie, musicie się nauczyć, nie tylko akceptować emocje, ale radzić sobie z nimi, a następnie także świadomie je wywoływać. Po trzecie, że chcąc zmienić swoje życie, trzeba poszukać mądrej strategii, która włączy w to układ limbiczny z pozytywnymi emocjami. Wtedy niemożliwe stanie się możliwe. Dziękuję. (Brawa)