(Video) N. Negroponte: Czy możemy przejść do dysku, który jest w trybie odtwarzania? Interesują mnie relacje pomiędzy ludźmi a komputerami. Będziemy używali ekranów telewizyjnych lub ich odpowiedników do czytania elektronicznych książek przyszłości. (Muzyka, przenikające się głosy) Interesują mnie ekrany dotykowe, zaawansowane, bardzo czułe, obsługiwane bez unoszenia palców. Komputery łączy z ludźmi coś jeszcze, ludzie noszą je na sobie. Nagle 11 września świat stał się większy. NN: Dziękuję. (Brawa) Dziękuję. Gdy dostałem zaproszenie na dzisiaj, poproszono mnie też bym przejrzał 14 prelekcji TED, które wygłosiłem, w porządku chronologicznym. Pierwsza z nich trwała dwie godziny. Druga godzinę, kolejne trwały po pół godziny, a ja zauważyłem tylko moją postępującą łysinę. (Śmiech) To tak, jakby ktoś zobaczył, jak mija 30 lat jego życia. I delikatnie mówiąc, było to dla mnie dość szokujące. Dlatego dzisiaj spróbuję omówić, co wydarzyło się podczas tych trzydziestu lat oraz czego możemy się jeszcze spodziewać. Opowiem też o tym, co ja zamierzam dalej robić. Ten slajd przedstawia moment w moim życiu, w którym wygłosiłem pierwszą prelekcję TED. Jest to dosyć istotne, bo miałem wtedy za sobą 15 lat badań, więc było mi łatwo, bo miałem o czym mówić. Chociaż nie byłem jak Fidel Castro, który mógł przemawiać dwie godziny, czy Bucky Fuller. Miałem materiał z 15 lat i były to początki Media Lab. Więc było to łatwe. Jednak muszę podkreślić klika rzeczy związanych z tamtym okresem i tamtymi wydarzeniami, które były dość istotne. Po pierwsze był to okres, gdy komputery nie były jeszcze powszechnie dostępne. Po drugie byliśmy w tamtym czasie postrzegani, jako maminsynki od komputerów. Nie traktowano nas poważnie. Z perspektywy czasu to, o czym dzisiaj opowiem, wydaje się nam ciekawsze i bardziej akceptowane w porównaniu z tamtym okresem. Opiszę ubiegłe lata, wracając nawet do samego początku mojej pracy. Tym zajmowałem się w latach 60., bezpośredni kontakt. Byłem pod wpływem prac architekta Moshe Safdie, ponieważ studiowałem architekturę. Konstruowaliśmy nawet roboty budujące struktury na wzór natury. Co prawda według mnie nie było to jeszcze Media Lab, ale był to początek czegoś, co nazwałem technologią dotykową. Chciałem używać palców, bo inni się z tego śmiali. Publikowano prace na temat tego, jak idiotyczne było używanie palców. Były trzy powody: po pierwsze, ich niska rozdzielczość. Po drugie ręka zasłaniała to, co chciało się zobaczyć. Po trzecie, najważniejsze, palce brudziły ekran, dlatego uważano, że nie powinno się ich używać. W latach 70. stworzyliśmy coś, czego nigdy nie zaczęto używać. Było nie tylko czułe na dotyk, ale i na siłę nacisku. (Video): Narysuj żółte koło. NN: W późniejszych pracach, też przed TED 1... (Video): Przesuń to na zachód od rombu. Narysuj tam duże zielono koło. Mężczyzna: O cholera! NN: chcieliśmy stworzyć złożony interfejs reagujący na mowę i gesty, i składający się z wielu kanałów. W 1976 miała miejsce operacja Entebbe. Porwano samolot Air France, który wylądował w Entebbe. Izraelczycy przeprowadzili nadzwyczajną akcję ratunkową, między innymi dzięki ćwiczeniom na modelu lotniska w Entebbe, które pomagali budować, więc stworzyli też model na pustyni i gdy lądowali w Entebbe, wiedzieli dokładnie dokąd się udać. Rząd Amerykański zapytał nas w 1976, czy możemy to odtworzyć komputerowo, na co ja oczywiście odpowiedziałem, że tak. Natychmiast podpisaliśmy kontrakt z Departamentem Obrony i zbudowaliśmy taki samochód z wysięgnikiem. Przeprowadziliśmy symulację używając dysków video, a był to rok 1976. Wiele lat później pojawił się taki samochód i powstało Google Maps. Ludzie wtedy uważali, że to nie jest poważna informatyka. Ale Jerry Weisner, ówczesny rektor MIT, był innego zdania. Stąd rada dla wszystkich, którzy podejmują się czegoś w życiu, upewnijcie się, że macie poparcie waszego przełożonego. Gdy tworzyłem Media Lab, to było jak jazda samochodem z gorylem w fotelu pasażera. Gdy policjant zatrzymuje cię za nadmierną prędkość, zagląda do środka i widzi kogo wieziesz, mówi: "Proszę jechać, proszę Pana". Więc mogliśmy wiele. A oto kolejne urządzenie. To twarz Jerry'ego Wiesnera w druku soczewkowym. Jedyną rzeczą zmieniającą się na tym zdjęciu były jego usta. Gdy poruszało się zdjęciem w rytm nadsyłanego dźwięku, obraz odpowiadał dźwiękowi bez dodatkowego sygnału w paśmie. Był to ówczesny zero-pasmowy system telekonferencyjny. To było Media Lab... Mówiliśmy, że właśnie tego chcemy, by świat IT, wydawcy, media i inni rozpoczęli ścisłą współpracę. Nie był to pomysł powszechnie akceptowany, za to był zdecydowanie w duchu TED. Właśnie w tym kierunku zmierzaliśmy. Takie były założenia Media Lab. Jedną z zalet mojego wieku jest to, że mogę spokojnie stwierdzić, że byłem w przyszłości. Właściwie byłem tam wiele razy. Mogę tak powiedzieć, ponieważ już wiele razy mówiłem: "Za 10 lat będzie tak", i mijało 10 lat. I ktoś mówił: "Za pięć lat będzie tak". I mijało 5 lat. Więc mówię to wiedząc, że mówiłem to już wiele razy. Wśród moich wypowiedzi jedną z najczęściej cytowanych jest stwierdzenie, że w informatyce nie chodzi o komputery. Początkowo ludzie się z tym nie zgadzali, ale z czasem zmienili zdanie, ponieważ zrozumieli, że medium nie jest przekazem. Ten samochód, widoczny na raczej kiepskim slajdzie, ilustruje kolejną historię charakterystyczną dla mojego życia. To mój student, który zrobił doktorat zatytułowany "Kierowca na tylnym siedzeniu". Były to początki GPS, samochód znał swoją pozycję i dawał kierowcy wskazówki, kiedy skręcić w prawo, kiedy w lewo itd. Okazuje się, że w tamtym czasie opracowanie takich wskazówek było nie lada wyzwaniem, na przykład co znaczy "skręć w następną w prawo"? Jeśli zbliżamy się do jakiejś ulicy, następna w prawo to pewnie ulica za nią. Są i inne kwestie. Mój student napisał doskonałą pracę, a biuro patentowe MIT powiedziało: "Nie patentujcie tego. Nikt się na to nie zgodzi. Będą problemy z ubezpieczeniami. Ryzyko jest zbyt duże. Nie patentujcie tego". Więc odpuściliśmy, ale to pokazuje, jak czasami ludzie nie zwracają uwagi na to, co się dzieje. Oto nasze inne projekty, głównie sensoryczne, które przedstawię w skrócie. Może poznajecie młodego Yo-Yo Ma z czujnikami śledzącymi ruchy podczas gry na wiolonczeli i hiper-wiolenczeli. W tamtych czasach oni naprawdę nosili te czujniki na co dzień. Dzisiaj są bardziej dyskretne i znacznie powszechniejsze. Chcę wspomnieć o trzech ważnych osobach. Marvin Minsky, który nauczył mnie wiele na temat zdrowego rozsądku. Muriel Cooper, która była bardzo ważna dla Ricky'ego Wurmana i dla TED, ale gdy wyszła na scenę, powiedziała: "Przedstawiłam Ricky'ego Nicky'emu". Nikt nie nazywa mnie Nicky ani Richarda Ricky, więc nikt nie wiedział, o kogo chodzi. I oczywiście Seymour Papert, który powiedział: "Nie można myśleć o myśleniu, bez myślenia o myśleniu o czymś". Możecie przeanalizować to później. To bardzo głębokie spostrzeżenie. Oto kilka slajdów z TED 2, może to trochę niepoważne slajdy. Wierzyłem wtedy, że w telewizji najważniejsze są ekrany. Jesteśmy teraz po TED 1, w okolicach TED 2... Chciałbym tu nadmienić, że chociaż można sobie wyobrazić inteligentne urządzenia, gdy widzę dzisiejsze prace nad Internetem rzeczy, to wydają mi się one nieco żałosne, ponieważ bierze się panel piekarnika i przenosi się go na ekran smartfona. Podobnie jest z kluczami do drzwi, które umieszcza się w komórce, ale nie tego przecież oczekujemy. Chcielibyśmy włożyć kurczaka do pieca, który sam stwierdzi: "Aha, to kurczak" i upiecze go. "Piekę kurczaka dla Nicholasa, wiem jakiego kurczaka lubi". Więc zamiast obdarzać urządzenia inteligencją, zaczęliśmy dzisiaj przenosić ją na smartfony, bliżej użytkownika, co nie jest zbyt twórczym podejściem do Internetu rzeczy. Gdy w 1990 porównywałem ówczesną telewizję (głośność, kolor, kontrast) z telewizją przyszłości (przemoc, seks, polityka). Ludzie się śmiali, ale cynicznie, nie traktowali tego poważnie. Telekomunikacja w 1990. George Glider postanowił nazwać ten wykres "zwrotem Negroponte". George jest bardziej znany ode mnie, więc jego określenie się przyjęło, a pomysł, że to, co było w ziemi, znajdzie się w powietrzu i vice versa, stał się rzeczywistością. To jest oryginalny slajd z tamtego roku, okazał się być trafiony w punkt. Założyliśmy magazyn "Wired". Pamiętam, że w tamtym czasie zmienialiśmy się na recepcji i kiedyś zadzwonił zdenerwowany rodzic narzekając, że jego syn zrezygnował ze "Sports Ilustrated" na rzecz prenumeraty "Wired". Pytał, czy jesteśmy jakimś magazynem porno i nie rozumiał, dlaczego jego syn w ogóle chciałby czytać "Wired". To omówię trochę szybciej. Mój ulubiony punkt. Rok 1995, ostatnie strony "Newsweeka". Przeczytajcie sami. "Negroponte przewiduje, że wkrótce gazety i książki będziemy kupować prosto z Internetu. Tak, jasne." - Clifford Stoll, 1995. Przyznacie, że jest to przyjemne, przynajmniej dla mnie, gdy ktoś stwierdza, jak bardzo się mylicie. Wydano "Cyfrowe Życie", co dało mi dostęp do prasy branżowej, pozwoliło mówić szerzej o naszej pracy i zbudować nowy budynek Media Lab, który naprawdę warto obejrzeć, ponieważ jest to kawałek dobrej architektury, no i wspaniale się tam pracuje. Przewidywaliśmy wtedy, że multimedia zmienią się z pojawieniem się małych, jasnych, wyświetlaczy HD. W końcu tego doczekaliśmy. To przyjęcie ominęło jednak Ricky'ego Wurmana, a zapraszał on na nie wielu swoich starych znajomych łącznie ze mną. Ale wtedy coś się dla mnie zmieniło, zmieniło się bardzo. Zainteresowałem się bardziej związkiem między komputerami i uczeniem się i byłem pod silnym wpływem Seymoura, szczególnie uważając, że proces uczenia się najbardziej przypomina programowanie komputerowe. Pisząc program komputerowy, nie wystarczy wszystko wypunktować, stworzyć algorytm i przetłumaczyć to na zbiór instrukcji, bo gdy pojawia się błąd, a wszystkie programy mają błędy, trzeba program debugować. Trzeba błąd znaleźć, poprawić i uruchomić program ponownie. Ten proces podlega iteracji i właśnie taka iteracja, inaczej powtarzanie, naprawdę dobrze oddaje proces uczenia się. Dlatego zacząłem pracować z Seymourem w takich miejscach jak Kambodża i uruchomiliśmy projekt Laptop dla każdego dziecka. Projekt ten był często omawiany na TED, więc opowiem o nim w skrócie. Była to dla nas szansa, by podjąć działania na relatywnie dużą skalę w dziedzinie uczenia się, rozwoju i informatyki. Niewiele osób wie, że Laptop dla każdego dziecka był projektem wartym miliard dolarów, przynajmniej przez 7 lat, gdy ja go prowadziłem, a Bank Światowy nic do niego nie dołożył, podobnie Amerykańska Agencja ds. Rozwoju Międzynarodowego. Płaciły głównie państwa biorące udział w projekcie, co jest bardzo ciekawe, przynajmniej dla mnie w kontekście moich przyszłych projektów. To miejsca, gdzie projekt był realizowany. W dalszej kolejności przeprowadziliśmy eksperyment, który miał miejsce w Etiopii. Celem eksperymentu było sprawdzenie, czy uczenie się jest możliwe w miejscach bez szkół. W takie miejsca wysłaliśmy tablety bez instrukcji obsługi i pozwoliliśmy, by dzieci same nauczyły się je obsługiwać. Nie trzeba było długo czekać. Nie tylko nauczyły się je włączać, a każde z nich używało 50 aplikacji po zaledwie pięciu dniach, po dwóch tygodniach śpiewały też angielskie abecadło, a po sześciu miesiącach zaczęły hakować Androida. Wydało nam się to dosyć ciekawe. To pewnie najlepsze zdjęcie jakie mam. Dziecko z prawej strony wyznaczyło siebie na nauczyciela. Popatrzcie na pozostałe dzieci. Nie bierze w tym udziału żaden dorosły. Więc zapytałem, czy możemy zrobić to na większą skalę? I czego nam jeszcze brakuje? Na tym zdjęciu dziecko prowadzi konferencję pisząc patykiem po ziemi. Pytanie brzmi: czego nam brakuje? Będę musiał pominąć swoje przewidywania, bo kończy mi się czas. Więc jaki jest kolejny krok? Myślę, że wyzwaniem będzie podłączenie do sieci ostatniego miliarda ludzi. Podłączenie ostatniego miliarda to nie to samo, co podłączenie kolejnego, z powodu tego, że kolejny miliard będzie łatwo dostępny, a ostatni miliard to społeczności wiejskie. Życie na wsi i życie w ubóstwie to nie to samo. Nasze społeczeństwo przyczynia się do powstawania ubóstwa, ale społeczności ostatniego miliarda wcale nie są ubogie w takim samy sensie. Może są prymitywni, ale żeby podłączyć ich do sieci, z perspektywy projektu Laptop dla każdego dziecka i eksperymentu w Etiopii, można stwierdzić, że możemy to zrobić w bardzo krótkim czasie. Więc mam plan, którego niestety moi partnerzy nie pozwolili mi wyjawić w tej chwili, ale będzie wykorzystywał satelity stacjonarne. Satelity stacjonarne mają co prawda wiele wad, ale mają też wiele zalet i za dwa miliardy dolarów można podłączyć do sieci ponad 100 milionów ludzi, a wybieram taką kwotę, i to będzie mój ostatni slajd, ponieważ w Afganistanie 2 miliardy dolarów wydawaliśmy tygodniowo. Więc jeśli taki jest koszt podłączenia do sieci Afryki i ostatniego miliarda ludzi, trzeba to zrobić. Dziękuję bardzo. (Brawa) Chris Anderson: Zaczekaj, zaczekaj. NN: Dostanę dodatkowy czas? CA: Nie. To było bardzo sprytne, naprawdę. Pięknie to rozegrałeś. Nicholas, jakie są twoje przewidywania? (Śmiech) NN: Dziękuję, że spytałeś. Powiem wam, co przewiduję, a są to przewidywania, bo to będzie za 30 lat, wtedy mnie już tu nie będzie. Ma to związek z nauką czytania, konsumujemy bardzo dużo informacji za pośrednictwem naszych oczu, a może nie jest to najskuteczniejszy kanał. Więc przewiduję, że będziemy informacje połykać. Wystarczy jedna tabletka, by nauczyć się angielskiego. Jedna, by poznać dzieła Szekspira. Informacja będzie przekazywana poprzez krwiobieg. Za pośrednictwem krwi dotrze do mózgu i gdy się tam znajdzie w różnych miejscach, rozprzestrzeni we właściwym kierunku. Tak więc połykanie. CA: Czy spędzałeś ostatnio czas z Rayem Kurzweilem? NN: Nie, ale z Edem Boydenem owszem i z jednym z tegorocznych mówców, który jest tu dzisiaj, Hugh Herrem. I z wieloma innymi. To nie jest naciągane, zobaczymy za 30 lat. CA: Sprawdzimy to. Odtworzymy dzisiejszy materiał za 30 lat, po czym połkniemy czerwoną pigułkę. Dziękujemy bardzo. Nicholas Negroponte. NN: Dziękuję. (Brawa)