WEBVTT 00:00:12.170 --> 00:00:17.010 Studiowałem administrację 00:00:17.031 --> 00:00:19.171 więc musiałem pisać wiele esejów. 00:00:19.187 --> 00:00:22.157 Kiedy normalny student ma napisać esej, planuje swoją pracę 00:00:22.167 --> 00:00:22.977 na przykład tak. 00:00:23.594 --> 00:00:24.784 Także tego... 00:00:26.505 --> 00:00:30.296 zaczyna trochę powoli, ale po pierwszym tygodniu ma już sporo. 00:00:30.296 --> 00:00:32.436 Im bliżej terminu, tym intensywniej pracuje, 00:00:32.436 --> 00:00:34.216 kończy na czas, i jest git. 00:00:35.796 --> 00:00:39.726 Chciałbym tak umieć. Taki miałem plan. 00:00:39.726 --> 00:00:42.006 Wszystko sobie przygotowywałem, 00:00:42.006 --> 00:00:45.146 ale kiedy przychodziło mi napisać esej, 00:00:45.146 --> 00:00:46.496 chciałem zrobić tak. 00:00:48.466 --> 00:00:51.006 Działo się tak za każdym razem. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Aż przyszedł czas na napisanie 90-stronicowej pracy dyplomowej, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 na którą powinno się przeznaczyć rok. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Mój normalny tryb pracy nie wchodził w grę przy tak dużym projekcie. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Wszystko rozplanowałem i postanowiłem, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 że trzeba by to zrobić w ten sposób: tak miał wyglądać ten rok. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Zaczynam na luzie, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 przyśpieszam na półmetku, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 a na końcu... wciskam pedał gazu. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 To tak, jak ze schodami. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Co to za problem wejść po schodach? 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Nic trudnego. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Ale wtedy stało się coś śmiesznego: 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 nim się obejrzałem, minęły dwa miesiące, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 a ja nic nie zrobiłem. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Wtedy wpadłem na nowy, świetny plan. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Ale później (śmiech) 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 minęły kolejne miesiące, a ja nie napisałem ani słowa. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Więc 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Z dwóch miesięcy zrobił się jeden, a z miesiąca dwa tygodnie 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Aż jednego dnia obudziłem się 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 i zostały mi trzy dni do oddania pracy, a ja jeszcze nic nie napisałem. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Więc zrobiłem, co mogłem. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Napisałem 90 stron w 72 godziny, zarywając nie jedną, ale dwie nocki 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 (nie powinno się zarywać dwóch nocy pod rząd), 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 przebiegłem kampus, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 zdążyłem w ostatniej chwili. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 I to miał być już koniec, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 ale tydzień później zadzwonił telefon 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 z uczelni. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 "Czy pan Tim Urban?" Odpowiadam, że tak. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 "Musimy porozmawiać o pana pracy." 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 "Tak?" 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 "To najlepsza praca, jaką czytaliśmy" 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 (śmiech) 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Żartowałem. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 To była naprawdę słaba praca. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Chciałem się nacieszyć tą chwilą, kiedy wszyscy pomyśleliście: 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 "co za geniusz"! 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Nic bardziej mylnego. Była naprawdę słaba. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Obecnie jestem blogerem, 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 prowadzę bloga "Wait But Why". 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Parę lat temu zdecydowałem się napisać tekst o prokrastynacji. 99:59:59.999 --> 99:59:59.999 Moje zachowanie zawsze zdumiewało