-
Cześć, witajcie w szóstym odcinku
„Jak siebie samego”.
-
Mam na imię Przemo,
a tutaj mówię o tym,
-
w jaki sposób można
samego siebie kochać, akceptować
-
i troszczyć się o siebie
będąc singlem.
-
Ostatnio mówiłem o tym,
żeby nie bać się swoich potrzeb,
-
i o tym, że warto jest uczyć się
komunikować je innym ludziom.
-
Dzisiaj chcę trochę
powiedzieć o tym,
-
w jaki sposób możemy ucieszyć się,
że mamy potrzeby,
-
dlatego że wierzę, że Bóg dał je nam
jako element naszej natury,
-
nie po to, żeby wystawić
nas na próbę,
-
ale po to, żeby one
przybliżały nas do Niego,
-
żebyśmy z każdym naszym brakiem
zwracali się do Niego
-
i uczyli się współpracować z Nim
w zaspokajaniu naszych potrzeb.
-
No dobrze, ale chyba wszyscy
tutaj zgodzimy się,
-
że człowiek posiada
różne potrzeby.
-
i że są rzeczywiście
takie potrzeby religijne,
-
które zaspokoić może
jakaś istota wyższa,
-
ale są też potrzeby biologiczne,
takie jak np. potrzeba pożywienia
-
i te potrzeby człowiek już musi
zaspokoić we własnym zakresie.
-
Wow, chwileczkę,
nie o to mi chodzi.
-
Nie o to, nie o to, nie o to.
-
Oczywiście zgadzam się,
że po osiągnięciu pewnego wieku
-
człowiek zaczyna pracować
zarabiać pieniądze,
-
chodzić na zakupy do Biedronki,
na obiad do McDonald's...
-
generalnie samemu
zaspokajać swoje potrzeby.
-
I wcale nie twierdzę,
że powinno być inaczej,
-
że teraz powinniśmy tylko
cały czas się modlić
-
i czekać aż wszystko
spadnie nam z nieba.
-
[muzyka]
-
Chodzi raczej o takie odkrycie,
-
że ostatecznie to Bóg jest źródłem
wszelkiego dobra w naszym życiu.
-
I takie odkrycie naturalnie
rodzi w nas wdzięczność,
-
a z kolei wdzięczność otwiera nas
na kolejne dobre doświadczenia.
-
Wdzięczni możemy być
za wiele rzeczy.
-
W sumie za każdą
zaspokojoną potrzebę.
-
Możemy np. umówić się ze znajomymi
na wspólne gotowanie obiadu...
-
Już samo przygotowywanie tego obiadu
może być bardzo przyjemne.
-
[muzyka]
-
Zobaczcie jak to wygląda...,
mmm... sosik, pepperoni.
-
[muzyka]
-
Mmm... pychota.
-
Można delektować się smakiem
i w duchu dziękować Bogu za to,
-
że dał nam zmysł smaku
i zdolności kulinarne,
-
że dał nam apetyt i tyle różnych
fajnych rzeczy, które można zjeść.
-
Inną rzeczą, którą mogę zrobić
jest wyjście na spacer w słoneczny dzień.
-
Mogę zatrzymać się na chwilę
i cieszyć się słońcem,
-
delektować się tym,
jak ogrzewa moją twarz,
-
po prostu cieszyć się chwilą...
-
Dla mnie każda potrzeba jest szansą
na delektowanie się i na wdzięczność.
-
I myślę, że to jest dużo zdrowsze
niż patrzenie na nasze potrzeby
-
wyłącznie jako na jakieś braki
do uzupełnienia.
-
Dlatego że jak myślę o sobie
jak o jakiejś maszynie,
-
którą teraz trzeba zatankować
wodą, jedzeniem, doznaniami religijnymi,
-
jakimiś przyjemnościami,
żeby wszystkie potrzeby były zaspokojone,
-
to po prostu odechciewa
mi się żyć.
-
Przecież zawsze będzie
nam czegoś brakować.
-
Zawsze zostanie jakaś
niezaspokojona potrzeba,
-
dlatego dla mnie ważniejsze
niż ten stan zaspokojenia
-
jest sam proces zaspokajania.
-
Ten proces, w którym staram się smakować
to dobro, którego doświadczam,
-
i dziękować za nie Bogu.
-
Myślę, że w tej kwestii można
dużo nauczyć się od małych dzieci.
-
Ostatnio, na końcu filmiku
puszczałem wam
-
mojego małego chrześniaka,
Magnusa Andersena.
-
Magnus ma tak,
że jak ma jakąś potrzebę,
-
to ją po prostu komunikuje,
zazwyczaj po prostu płacząc.
-
Jego rodzice z kolei mają tak,
że chcą na te potrzeby odpowiadać.
-
Na początku jak on się urodził,
to było im trudno,
-
bo nie wiedzieli, o co mu chodzi,
kiedy płacze.
-
Czy jest głodny? Czy chce mu się pić?
Czy chce mu się jeść?
-
Z czasem jednak nauczyli się
jego sposobów komunikowania
-
i teraz umieją intuicyjnie odczytać,
czego Magnus potrzebuje.
-
Myślę, że każdy z nas ma w sobie
takie dziecko, które potrzebuje opieki,
-
i że to dziecko tak naprawdę
nie potrzebuje wiele.
-
Ono potrzebuje jedzenia, picia,
snu, odpowiedniej temperatury
-
i jakiegoś takiego
fizycznego komfortu.
-
Myślę że to, czy to dziecko
jest szczęśliwe czy nie
-
w głównej mierze
zależy od nas samych.
-
Od tego, jakimi jesteśmy rodzicami
dla tego dziecka w nas.
-
Czy jesteśmy takimi rodzicami,
którzy zapominają o tym dziecku?
-
Albo nie chcą się
o nie zatroszczyć?
-
Czy też jesteśmy takimi,
którzy przyjmują to dziecko
-
i rzeczywiście troszczą się
o jego potrzeby?
-
Trochę zmieniając temat...
jak patrzę na dzieciaki moich przyjaciół,
-
to widzę ile radości sprawia im
odkrywanie możliwości, które mają,
-
że same mogą coś zrobić.
-
Np. mogą same gdzieś
sobie poraczkować, coś chwycić.
-
Mogą same sięgnąć do lodówki,
sobie coś wyciągnąć.
-
I tych możliwości z wiekiem
cały czas nam przybywa,
-
tak że w pewnym momencie
jesteśmy już w stanie
-
nie tylko zatroszczyć się o siebie,
ale też zatroszczyć się o innych ludzi.
-
I myślę, że w tym troszczeniu się
o innych jest duża frajda,
-
w takim odkrywaniu,
że jest we mnie źródło życia,
-
jest taka pozytywna energia,
która jest tak duża,
-
że wystarcza nie tylko dla mnie,
na zaspokojenie moich potrzeb,
-
ale może też być źródłem
dla życia innych ludzi.
-
Im szersze jest to spektrum ludzi,
z którymi dzielę moją pozytywną energię,
-
których potrzeby
jakoś zaspokajam,
-
tym bardziej tę energię
w sobie odczuwam
-
i tym bardziej jestem w kontakcie
z tą Bożą dobrocią, która we mnie mieszka.
-
I bardziej czuję, że Bóg nie jest
gdzieś daleko w niebie,
-
nie muszę Go błagać, żeby mnie tutaj
jakoś zauważył, zatroszczył się o mnie,
-
ale że On mieszka we mnie.
-
Św. Augustyn pisał, że Bóg jest
bliższy nas, niż my samych siebie.
-
Myślę, że właśnie przez to jest nam
czasem tak trudno zauważyć Boga,
-
ale możemy poczuć Jego obecność.
-
Ja tę Jego obecność czuję szczególnie
właśnie w tych momentach,
-
kiedy to dobro, które jest we mnie,
staje się konkretem.
-
Kiedy staje się taką aktywną troską
o mnie samego i o innych ludzi.
-
To tyle na dziś...
-
W komentarzach pod filmikiem
możecie napisać,
-
jakie zaspokajanie potrzeb
jest dla was osobiście
-
okazją do delektowania się
i do dziękowania Bogu,
-
albo też jakie potrzeby
jest wam trudno zaakceptować
-
i jakimi trudno wam
się cieszyć.
-
Od przyszłego odcinka będę mówił
-
o potrzebach związanych
z byciem istotą seksualną.
-
- Będzie o seksie?
- Nie, nie będzie.
-
Będę mówił
z własnego doświadczenia,
-
człowieka po trzydziestce,
który od 10 lat żyje w celibacie,
-
który przez te 10 lat uczył się akceptować
i kochać swoje potrzeby seksualne.
-
Jeśli to was interesuje
to zapraszam do następnego odcinka,
-
a jeśli nie, to bardzo dziękuję za uwagę.
-
Było mi naprawdę
bardzo miło do was mówić
-
i mam nadzieję,
że to czym się z wami podzieliłem,
-
będzie dla was inspiracją i zachętą,
żeby troszczyć się o siebie.
-
Dzięki. Cześć.
-
[muzyka]