-
Będzie focus?
-
Witam was bardzo serdecznie
na kolejnym Q&A.
-
Dzisiaj chciałbym poruszyć temat
Marcina Zielińskiego,
-
dlatego że po tym, jak zacząłem
polecać go u siebie na kanale,
-
wiele osób odezwało się
z różnymi pytaniami i wątpliwościami,
-
niepewnościami, a czasami nawet
wyrazami totalnego oburzenia.
-
Osobom, które się totalnie oburzają
i pisały komentarze „Cofam subskrypcję”,
-
„Upadł Rzym”, „Jestem oburzona”,
nie będę odpowiadał,
-
dlatego że to mówi
o wyrobionym stosunku emocjonalnym
-
- że jesteście mocno anty,
macie prawo mieć takie zdanie.
-
Ja mam zupełnie inne, ale nie ma sensu,
żebyśmy tutaj dyskutowali,
-
bo to pewnie nie o argumenty chodzi,
tylko o jakieś inne racje.
-
Natomiast większość pytała
o wiarygodność Marcina
-
- czy można go słuchać,
czy lepiej go nie słuchać.
-
Dlatego że powstał taki film dokumentalny,
chyba nazywa się „Uwiedzeni”,
-
o tym człowieku, który jeździ, naucza,
prowadzi modlitwy.
-
Film dokumentalny pokazujący go
bardzo jednoznacznie,
-
radykalnie ze złej strony.
-
Jak zobaczyłem ten film, miałem wrażenie:
„kto tu jest uwiedziony?”.
-
Film pokazuje, że Marcin Zieliński
to fałszywy prorok, daje różne argumenty.
-
Pomijam fakt, że niektóre osoby,
które wypowiadały się w tym filmie,
-
później mówiły, że są, delikatnie mówiąc,
niezadowolone ze sposobu,
-
w jaki ich wypowiedzi zostały użyte
- to jest jedno.
-
Ale najistotniejsza jest
bardzo duża jednoznaczność tego filmu
-
i coś takiego, że jak oglądałem,
miałem wrażenie...
-
to moja subiektywna ocena,
można się z nią nie zgodzić,
-
może ona się mija z prawdą,
-
ale miałem wrażenie
dużej zawiści w tym filmie.
-
Mówię jeszcze raz: to jest moja ocena
i można się z tym nie zgadzać,
-
ale ja takie emocje czułem, oglądając.
-
Opowiem wam taką historię.
-
Kiedy była ta cała sytuacja
hejtu wylanego na Marcina,
-
pamiętam, że miałem taką myśl:
„A może to jest prawda?”
-
i dopiero po pewnym czasie zauważyłem,
że ta moja myśl „A może...?”
-
była zbudowana na tym,
że we mnie się pojawił jakiś rodzaj
-
- no muszę się do tego przyznać -
zazdrości w stosunku do Marcina.
-
Widziałem, że mu udaje się coś,
o czym ja długo marzyłem,
-
bardzo chciałem też móc być zaangażowany
dużo szerzej niż faktycznie mogłem.
-
Dopiero potem zauważyłem,
że przed moją myślą:
-
„A może faktycznie dać wiarę
całym tym oskarżeniom?”,
-
były we mnie rodzaje emocji,
które dały grunt, żeby to przyjąć.
-
Gdybym nie zrobił takiej analizy,
skąd te myśli się we mnie pojawiają
-
- że są na gruncie jakichś emocji,
które robią podłoże do przyjęcia tego -
-
pewnie bym wszedł
w głupie krytykowanie tego wszystkiego.
-
Łatwo jest być „uwiedzonym”
przez emocje, które się w nas pojawiają,
-
więc zanim się kogoś nazwie uwiedzonym,
trzeba się zastanowić,
-
czy mnie nie uwodzi jakaś myśl,
która kogoś oskarża,
-
bo np. też bym tak chciał
albo to, co ktoś opowiada,
-
to zupełnie nie moja bajka,
wierzę zupełnie inaczej.
-
To jeszcze nie znaczy,
że można kogoś zjechać i zbrukać,
-
bo potem takie coś
przyklei się do człowieka
-
i to jest naprawdę
nie do odklejenia już.
-
Na mój temat, nawet w zakonie
w pewnym momencie dowiedziałem się
-
o takich różnych plotkach,
że nie ma co ich powtarzać,
-
ale otwierałem oczy: „Boże drogi,
co tu ludzie opowiadają?”
-
Nie będę o tym mówił...
-
Pewnie sami też doświadczyliście
czegoś takiego,
-
że ktoś mówił na wasz temat
jakieś niestworzone rzeczy,
-
ale jak coś się powtórzy kilka razy,
wszyscy zaczynają myśleć, że tak jest.
-
I teraz tak: oczywiste jest,
że nie wszystkie ruchy są dla wszystkich.
-
Ja miałem np. taki okres...
-
z ruchem charyzmatycznym
spotkałem się w liceum,
-
tam zrobiłem REO, potem kolejne rekolekcje
i byłem bardzo zaangażowany dość długo.
-
To było dla mnie ważne doświadczenie,
dlatego że pokazało mi,
-
że rzeczywistość duchowa
jest jakoś realna.
-
Brałem udział w różnych modlitwach,
różne rzeczy też widziałem,
-
nie opowiadałem o tym,
dlatego że swoje publikacje zacząłem
-
w takim momencie, gdy widziałem,
że doszedłem do ściany.
-
Ciągle chciałem widzieć jakiś cud,
zafiksowałem się w tę stronę.
-
Dla mnie to było niekorzystne.
-
Wtedy się dość radykalnie
odciąłem od tego.
-
Tylko co tu jest ważne?
-
To, że ja miałem takie nastawienie,
mówiło coś o mnie.
-
To, że ja się nastawiłem,
że widzę tylko cud, cud, cud,
-
frustruję się, że tego nie ma,
chcę czegoś więcej, to mówiło o mnie.
-
Dla mnie dobre było wtedy
szukać Boga w inny sposób.
-
Tak może być też u was.
-
Na Marcina trzeba popatrzeć
jak na każdą osobę w jakimś nurcie.
-
On mówi w taki sposób,
jak widzi świat, jak widzi Pana Boga,
-
ale to nie znaczy,
że musicie mieć tak samo jak on.
-
Może być też tak, że będzie was irytować
to, w jaki sposób on mówi,
-
dlatego że wasza religijność
jest zupełnie inna,
-
ale to jeszcze nie znaczy,
że on mówi rzeczy nieprawdziwe,
-
i wcale nie znaczy,
że on nie jest godny zaufania,
-
i wcale nie znaczy,
że trzeba go stawiać w pozycji
-
osoby, która jest niewiarygodna,
dlatego że nie jest księdzem.
-
To, że dla kogoś ruch charyzmatyczny
nie jest odpowiedni,
-
to jeszcze nie znaczy,
że on jest do skasowania.
-
To, że nie odpowiada ci sposób przekazu
jakiegoś konkretnego lidera,
-
nie znaczy, że on źle głosi,
jest głupi czy niewarty uwagi.
-
To mówi tylko coś o tobie.
-
Tak samo jest z medytacjami.
-
Ktoś może wejść w medytacje
w takim stanie psychicznym,
-
przy którym to nie będzie dobre,
żeby robił medytacje.
-
Dlatego bardzo ważne jest,
żeby siebie trochę badać.
-
Robić takie badanie: słucham Wojdy,
słucham Zielińskiego,
-
słucham ks. Grzywocza,
ks. Dominika Chmielewskiego
-
i patrzę, co te nauczania
we mnie powodują.
-
Jeśli powodują rozwój mojej wiary
i mam takie wrażenie...
-
nie że zaciskam się w sobie,
ogranicza mi się pole widzenia,
-
redukuję się do prostych stwierdzeń,
-
tylko mnie to otwiera, pogłębia mi życie,
pogłębia mi myślenie,
-
to po prostu z tego korzystajcie.
-
Nieważne, czy mi się dobrze słucha
czy niedobrze.
-
Jeśli jest w stronę
otwarcia na Boga, ludzi,
-
w stronę coraz głębszych odpowiedzi,
a nie upraszczania rzeczywistości,
-
to słuchajcie.
-
Natomiast jeśli masz wrażenie,
(wszystko jedno, jaka to będzie forma
-
- nauczanie czy jakaś forma modlitwy,
tak jak u nas)
-
że ona ci źle robi,
dotyka jakieś twoje poranione struny,
-
to nie bój się też tego zostawiać.
-
Podobnie jest z różnymi konferencjami.
-
Jeśli słuchasz kogoś i masz wrażenie,
że coś ci narzuca, wkłada ci coś do głowy
-
i to cię gwałci emocjonalnie,
nie bój się tego zostawić.
-
Odpowiedzialność za wiarę
leży przede wszystkim na tobie.
-
Trzeba umieć rozpoznawać,
czy to, czego słucham, jest ok czy nie.
-
Nigdy nie znajdziecie osoby,
której nie da się niczego zarzucić.
-
Do mnie też niektórzy wysyłają wiadomości,
że coś tam nie gra
-
- nie tylko do mnie,
do innych osób jeszcze.
-
Dlatego nie ma co liczyć,
że przyjdzie moment,
-
kiedy znajdę osobę - księdza, lidera,
duchowego nauczyciela -
-
który będzie super dostosowany do mnie.
-
To byłoby nawet trochę niebezpieczne,
bo ta osoba by cię nie rozwijała,
-
tylko utrzymywałaby cię
w stanie, w którym jesteś.
-
Nie możecie zrezygnować
z czujności rozpoznawania,
-
czy to, czego słucham jest dobre
- pomaga mi, otwiera mnie -
-
czy mi robi w drugą stronę.
-
To zawsze trzeba mieć,
przy słuchaniu każdej osoby.
-
Może być nawet tak,
że na pewien etap życia taka osoba jest ok
-
- Pogłębiarka, Zieliński
czy ktokolwiek inny jest ok -
-
ale potem się kończy ten okres
i musisz albo słuchać kogoś innego,
-
albo samemu Pana Boga słuchać
i iść w tę drogę.
-
Były jeszcze pytania dotyczące
merytoryczności wypowiedzi Marcina.
-
Pierwsza rzecz: to jest człowiek,
który zrobił całą drogę Ćwiczeń Duchowych.
-
Jest pod ciągłą weryfikacją,
obgaduje z kimś swoje życie duchowe.
-
Po każdym jego spotkaniu, po każdym,
jest sporządzana nota teologiczna,
-
która na bieżąco ocenia,
czy popełnia błędy czy nie.
-
Po czwarte: każdą swoją działalność
obgaduje z proboszczem.
-
Wiecie, żaden ksiądz,
który publikuje w internecie,
-
nie robi tak dużo zabiegów jak Marcin,
żeby dbać o wiarygodność,
-
żeby dbać o dobrą jakość
tego, co on robi.
-
Były argumenty, że on nie ma
wykształcenia teologicznego,
-
no to zaczął studia,
studiuje teologię.
-
Naprawdę jest mnóstwo osób,
które mają tytuł teologa czy ks. z przodu
-
i gadają różne niepoważne rzeczy
i nikt się do nich nie przyczepia.
-
A tutaj myślę dużo zależy od tego,
że nigdy nie został księdzem,
-
ale mówi o doświadczeniu swojej wiary,
-
a każdy ma prawo mówić
o swoim doświadczeniu wiary,
-
co nie znaczy, że każdy musi to wziąć,
to jest inny temat.
-
Moje osobiste zdanie jest takie,
że Marcina bardzo warto słuchać
-
i ja go też często słuchałem,
czy słucham cały czas,
-
dlatego że ma w swoim przekazie
coś bardzo cennego - żywą wiarę.
-
On naprawdę mocno wierzy
w to, co mówi w filmach,
-
i sam miałem wiele razy doświadczenie,
-
że to, co powiedział,
było podnoszące czy ważne dla mnie.
-
Ale trzeba słuchać w sposób mądry:
-
z pytaniem, czy to jest do mnie
i czy to jest do mnie na ten czas,
-
pamiętając również,
że sfera religijna to taka sfera,
-
którą trzeba opisywać
w sposób symboliczny, nie wprost,
-
że jak ktoś mówi o swojej wierze,
o doświadczeniu Chrystusa,
-
używa różnych sformułowań do opisu
swojego doświadczenia wewnętrznego,
-
dlatego trochę nie ma sensu odpowiadanie,
czy jak on powiedział tak, to jest prawda.
-
Każdy z nas używa takiego języka, jaki ma,
żeby przekazać swoje doświadczenie,
-
czy raczej zainspirować innych do tego,
-
żeby też sięgnęły, spróbowały znaleźć
to doświadczenie w sobie.
-
Może być tak, że przy tym opisie
użyje takiego zdania,
-
które dla mnie znaczy to,
a dla kogoś coś innego.
-
Raczej patrzcie tak szeroko,
nie czepiajcie się jakiegoś sformułowania,
-
tylko o czym jego opowiadania są,
o czym mówi jego życie,
-
w którą stronę on patrzy
- i jeśli wam to pomaga, to idźcie.
-
Ja osobiście zapraszam, zachęcam,
-
dlatego zdecydowałem się z Marcinem,
-
że zrobimy taki kurs
przed Zesłaniem Ducha Świętego.
-
On będzie robił wprowadzenia do medytacji,
-
coś w rodzaju Wstawaka,
jak Adam robił w Wielkim Poście,
-
a ja do tego medytację.
-
W ogóle jak macie jakieś pomysły,
czy byście chcieli bardziej charyzmatyczne
-
czy zwykłe, tradycyjne medytacje,
-
to napiszcie w komentarzu,
to będzie wskazówka dla nas.
-
Więc naprawdę nie ma się czego bać,
jeśli chodzi o merytorykę.
-
Tyle razy jego wypowiedzi
zostały przebadane, przesłuchane,
-
że mało kto w Polsce tak ma.
-
Lepiej komuś ufać i w pewnym momencie
zauważyć, że wierzę trochę inaczej
-
czy moja ścieżka jest trochę inna
i pójść swoją drogą,
-
niż założyć, że to człowiek
ze złymi intencjami,
-
czy w ogóle zarzucać komuś coś złego.
-
Trzeba się mocno zastanowić,
-
żeby samemu nie zostać uwiedzionym
przez własne przekonania i myśli.
-
A kanał Marcina jest tutaj,
polecam serdecznie.
-
Do zobaczenia, trzymajcie się.
-
Dzięki za pytania i odpowiedzi.
-
A jeśli ktoś naprawdę wierzy w argument,
że jeśli Marcin nie jest księdzem,
-
nie powinien się wypowiadać
w tych kwestiach,
-
to chcę powiedzieć,
że ja też nie jestem księdzem.
-
Jestem kleryczkiem, nie księdzem.
-
A jednak się wypowiadam
i wiele osób tego słucha
-
i wielu osobom to nawet
podobno pomaga.