-
Cześć kochani,
mam na imię Przemo,
-
a to jest Q&A pt.:
„Pytania do siebie samego.”
-
Odpowiadam tutaj na pytania,
które zadajecie
-
pod serią rekolekcyjną
„Jak siebie samego”.
-
Dzisiaj będzie trochę poważniej
niż w ostatnim Q&A,
-
bo zadaliście poważne pytania.
-
Nie mogę niestety
odpowiedzieć na wszystkie,
-
ale wybrałem kilka,
na które teraz odpowiem.
-
Więc Zofia napisała
pod jednym z odcinków:
-
„Skoro Q&A,
to mam kilka pytań.
-
Jak pracować nad sobą
jeśli źródłem oczekiwań
-
nie jest ktoś z zewnątrz,
ale my sami?”
-
Zosiu, wydaje mi się, że w pewien sposób
źródłem wszystkich oczekiwań,
-
których w jakiś sposób doświadczamy,
jesteśmy właśnie my sami.
-
Dlatego że to my decydujemy się na to,
że chcemy spełniać pewne oczekiwania.
-
Oczywiście te oczekiwania
są nam stawiane
-
przez rodziców, nauczycieli
i przez społeczeństwo,
-
ale to do nas należy decyzja,
że będziemy je spełniać.
-
Zawsze decydujemy się
na spełnianie oczekiwań w jakimś celu.
-
Chcemy np. zyskać
akceptację społeczeństwa,
-
aprobatę czy też pozytywną ocenę w szkole.
-
To jest okey, to też jest potrzebne.
-
Myślę jednak, że warto znaleźć sobie
jeden taki dzień,
-
tak jak mówiłem w filmiku,
jeden dzień,
-
kiedy nie będę robił rzeczy po coś,
ale będę je robił dla przyjemności.
-
Po prostu dla siebie.
-
Znaleźć sobie takie zajęcie,
gdzie czuję,
-
że samo robienie tego
sprawia mi przyjemność,
-
gdzie nie myślę o tym,
że jak to zrealizuję,
-
to wtedy doświadczę przyjemności,
-
ale już w trakcie, samo robienie
będzie dla mnie przyjemne.
-
- „A ja się pytam,
gdzie jest żółta bluza... ;)”
-
W szafie.
-
Następne pytanie: „Przemo,
jak sobie radzisz z perfekcjonizmem?
-
Mam z tym problem i ten perfekcjonizm
odbiera mi radość z wielu rzeczy.
-
Np. gdy maluję,
zamiast cieszyć się tą czynnością,
-
stawiam sobie wymagania,
że obraz musi być perfekcyjny,
-
a wartość swojej pracy
mierzę oceną innych.
-
Ponadto perfekcjonizm nie pozwala mi
zaakceptować swojej grzeszności,
-
więc często mam potem opory
przed szczerą spowiedzią.
-
Jak sobie z tym radzić?"
-
Więc Noemi, zacznę od tego,
chociaż o tym nie piszesz,
-
ale wolę to powiedzieć,
żeby nie było wątpliwości.
-
Perfekcjonizm to nie jest wada,
to jest cecha charakteru,
-
którą trzeba w sobie zaakceptować
i zatroszczyć się o nią.
-
Można sobie np. znaleźć
taką przestrzeń,
-
gdzie można dać upust
swojemu perfekcjonizmowi.
-
Tylko ważne, żeby to nie była praca,
-
czyli coś, co musisz robić,
żeby się utrzymać.
-
Lepiej żeby to było jakieś hobby,
coś, co możesz robić we własnym tempie.
-
Kiedy mieszkałem w Kopenhadze,
o takim hobby było dla mnie gotowanie,
-
mogłem się perfekcyjnie trzymać przepisu
i robić perfekcyjne dania.
-
Prawie jak food emperor.
-
A teraz takim hobby
są dla mnie te filmiki,
-
gdzie mogę perfekcyjnie docinać klipy,
zgrywać obraz z muzyką
-
albo tworzyć efekty, które wyglądają
dokładnie tak jak sobie to wyobraziłem.
-
Pomyłka, jeszcze raz.
-
Piszesz o malowaniu i myślę,
-
że właśnie przez mój perfekcjonizm
nigdy nie lubiłem malować,
-
dlatego że nie byłem w stanie
zmusić moich rąk do tego,
-
żeby wykonały idealne przedstawienie
tego wyobrażenia, które miałem w głowie.
-
I myślę, że wyjściem z tego
może być zabawa farbami,
-
czyli że po prostu wyciskasz
sobie trochę z tubek,
-
mieszasz kolory
i tak paćkasz palcami
-
i patrzysz, co ci samo z tego wyjdzie.
-
W ten sposób powstał np. ten obraz,
który wisi u mnie na ścianie.
-
W swoim komentarzu piszesz
też o grzeszności,
-
ale wydaje mi się,
że to jest inny głębszy temat,
-
i nie chcę tutaj o tym mówić,
żeby tego nie spłycić.
-
Next. „Przemo, organizujesz sobie
czas w ciągu dnia? Pozdrawiam.”
-
Karolino, tak.
Organizuję sobie czas w ciągu dnia,
-
ale planuję praktycznie
tylko jedną rzecz,
-
tzn. kiedy chcę mieć czas wolny
i jak chcę go spędzić,
-
Dlatego że jak nie zaplanuję
sobie czasu wolnego i wypoczynku,
-
to po prostu będę pracował
bez przerwy do wieczora,
-
aż w końcu
padnę ze zmęczenia.
-
Następnego ranka
obudzę się jak zombie,
-
z rana nic nie zrobię,
a potem popołudniu i wieczorem
-
będę miał wyrzuty sumienia
z tego powodu, że nic nie zrobiłem,
-
znowu będę siedział do późna
i następnego dnia wstanę jak zombie
-
i to będzie po prostu
takie błędne koło,
-
które będzie mnie trzymało
w takim niskim samopoczuciu.
-
Tak że planuję sobie czas wolny,
a poza tym, to niewiele planuję.
-
Mam listę rzeczy do zrobienia
na Google keep,
-
mam maile zaznaczone gwiazdką,
które czekają na odpowiedź,
-
ale jeśli chodzi o wpisywanie
sobie rzeczy w kalendarz,
-
robię to chyba tylko wtedy,
kiedy czuję że mam nóż na gardle,
-
że mam za dużo rzeczy
i muszę to jakoś ogarnąć.
-
Wtedy robię sobie
taki szczegółowy plan,
-
ale ważne dla mnie jest to,
żeby mój plan zakładał sen i wypoczynek.
-
Więc jak widzę, że nie da się
tych wszystkich moich zaangażowań
-
wcisnąć do tego planu
bez szkody dla snu i wypoczynku,
-
to niektóre zaangażowania
po prostu muszą odpaść.
-
„Jak wygląda posłuszeństwo u was?
-
Czy jak ktoś ma np. niedoczynność tarczycy
i przez to jest osłabiony,
-
to jest zmuszony
do wysiłku fizycznego,
-
czy np. może zajmować się
siedzącą robotą?”
-
Na to pytanie niech odpowie ci
założyciel naszego zakonu Ignacy z Loyoli.
-
„Przy braku umiaru nie można
służyc Bogu długo i wytrwale.
-
Koń przemęczony
w pierwszych dniach podróży
-
zwykle jej nie kończy;
-
co więcej, zazwyczaj staje się koniecznym,
by inni zajęli się jego leczeniem”.
-
Koniec na dzisiaj,
piszcie dalej komentarze,
-
a ja was ściskam, pozdrawiam
i do zobaczenia.