-
Jest poniedziałeczek, no to zrobimy Q&A.
-
MsHitem pyta: „Mam pytanko.
-
Czy dobrze ukształtowany chrześcijanin
odrzuciłby Boga,
-
gdyby miał niezbite dowody
na to, że jest On nieprawdziwy?"
-
Tak. Dobrze ukształtowany chrześcijanin
odrzuciłby Boga,
-
gdyby miał przekonanie,
że jest On nieprawdziwy.
-
Tylko że to „Boga”
powinno być od małej litery.
-
Kto to jest
dobrze ukształtowany chrześcijanin?
-
Oczywiście moim zdaniem
- nie mam monopolu na prawdę.
-
Wydaje mi się,
że dobrze ukształtowany chrześcijanin
-
to taki, który zakłada, że jest w drodze.
-
Urodził się tu, a tu umrze.
-
Po drodze ma dużo rzeczy do przejścia,
do przemyślenia, do wdrożenia w życie.
-
Jak ten chrześcijanin ma 5 lat
i mama go uczy paciorka,
-
to on sobie wyobraża, że ten Pan Bóg
to taka wielka mama, tylko niewidzialna.
-
Jak idzie do komunii,
to czai trochę więcej:
-
że są rzeczy,
które wolno i których nie wolno,
-
że jest dobry, że za zło wynagradza...
za DOBRO wynagradza, a za zło karze.
-
Jak ma 16 lat i idzie do bierzmowania,
pouczył się teorii o Duchu Świętym.
-
I koniec rozwoju.
-
Od 5 do 16 roku życia jest jakiś rozwój
wyobrażenia na temat Boga.
-
A później często jest tak,
że tego rozwoju jakoś nie ma.
-
Jak sobie Go wyobraziliśmy
w okresie szkolnym na początku życia,
-
tak potem zostaje.
-
Natomiast trzeba pamiętać,
że my sobie wyobraziliśmy tego Pana Boga,
-
a jaki ten Pan Bóg jest,
to do końca nie wiadomo.
-
I teraz: jeśli zakładam,
że jestem w drodze,
-
zakładam, że wyobrażenie Pana Boga
będzie mi się cały czas zmieniało.
-
Są momenty, kiedy moje wyobrażenie Boga
nie pasuje mi do życia.
-
Wtedy trzeba je porzucić, ale pamiętać,
że rzucam moje wyobrażenie na temat Boga,
-
a nie rzucam Boga.
-
Może być tak, że zupełnie nie klei mi się
to, jak dotąd wyobrażałem sobie Boga,
-
bo życie to jakoś skonfrontowało,
-
i nie mam pomysłu na to,
jak Bóg ma wyglądać, jaki On jest.
-
Trudny proces, trudny moment.
-
Natomiast wydaje mi się,
że żeby wtedy się rozwijać...
-
możecie posłuchać kogoś mądrzejszego,
ale wydaje mi się,
-
że trzeba zaryzykować coś takiego:
„Taki Bóg nie jest.
-
To teraz mi Boże powiedz,
jaki Ty jesteś?
-
Bo jesteś na pewno większy
niż moje wyobrażenia,
-
ale jaki Ty jesteś, to nie wiem".
-
Kazimierz Dąbrowski,
taki polski, już nieżyjący psychiatra,
-
napisał taką bardzo dobrą książkę
„Dezintegracja pozytywna”, cieniutką.
-
Stworzył teorię, że człowiek w ciągu życia
kilka razy przechodzi proces dezintegracji
-
- ma jakiś wewnętrzny dom w sobie,
jakieś fundamenty,
-
i w pewnym momencie ten dom
staje się dla niego za mały
-
i musi się cały rozsypać,
żeby móc zbudować nowy dom.
-
Ten moment, kiedy dom się rozsypuje,
jest bardzo nieprzyjemny,
-
bo czuję się jak bezdomny,
tracę przekonania, których byłem pewien,
-
tracę jakąś wizję na życie,
na temat mojej roli w życiu.
-
Mam poczucie, że nie wiem,
dokąd to wszystko zmierza.
-
Pogubiony się czuję w takich momentach.
-
Niektórzy 2, 3, 4 razy w życiu
mają taką dezintegrację.
-
Ten proces dezintegracji
dotyczy także tego,
-
w co wierzę i jak wierzę.
-
W pewnym momencie moja wiara
rozsypuje się i się zastanawiam,
-
czy ten Pan Bóg istnieje,
jaki On właściwie jest,
-
czy w chrześcijaństwie powinienem
zachowywać się tak czy inaczej...
-
Zaczynam to konfrontować
z protestantami, z prawosławnymi,
-
muzułmanami, buddystami,
osobami niewierzącymi
-
i wszystko mi się rozlatuje.
-
I teraz uwaga: jeśli mi się to rozlatuje,
to ja nie tracę wiary.
-
Ja przechodzę proces dezintegracji.
-
To się wszystko rozsypuje po to,
żeby móc zbudować coś większego,
-
bardziej adekwatnego do mojego życia,
mojego postrzegania rzeczywistości.
-
Jak lepiej zaczynam rozumieć
rzeczywistość, świat dookoła,
-
to moje wyobrażenie na temat Boga
też musi się zmieniać.
-
Ale uwaga: to jest moje wyobrażenie
na temat Boga, a nie sam Bóg.
-
Zachęciłbym cię, MsHitem, do tego,
żebyś nie bał się tego procesu,
-
który się w tobie dzieje - jakiejś zmiany,
porzucania czegoś, co było,
-
i tego, że nie widzę jeszcze
nowego obrazu Pana Boga.
-
Zaufać, że jestem w drodze i z czasem
wypracuję jakiś nowy obraz Pana Boga.
-
Trudność polega na tym,
że muszę wytrzymać niepewność,
-
takie napięcie, że ja nie wiem.
-
Można się w tym momencie poddać
i niektórzy tak robią,
-
że stwierdzają najprostsze,
co mogą stwierdzić,
-
czyli: „Nie ma Pana Boga,
bo coś mi się nagle rozleciało".
-
Ale to jest wielkie
uproszczenie rzeczywistości.
-
Psychiatria pokazuje,
że takie wewnętrzne rozsypywanie się
-
jest normalnym procesem rozwoju człowieka.
-
Niektórzy to mają w młodym wieku,
niektórzy w starym,
-
pomiędzy też to się dzieje.
-
Takie rozsypywanie wyobrażenia Boga
też ma miejsce.
-
To jest normalna rzecz.
-
Życzę dobrych wiatrów
w żeglowaniu po morzach rzeczywistości
-
i oceanów Bożej łaski.
-
Moi drodzy, zachęcam was bardzo,
-
subskrybujcie ten kanał,
jeśli uważacie, że tu jest coś ciekawego.
-
Możecie go też udostępnić
swoim znajomym.
-
Piszcie komentarze, będę odpowiadać
na te pytania, które są dla was ważne.
-
Zdrowie wasze.