-
Niemożliwe do zrealizowania marzenie? Historia matki.
-
Prawdziwa historia porodu domowego po 4 cięciach cesarskich.
-
Nazywam się Melanie i to jest moja historia.
-
Dlaczego miałam tak wiele cesarek?
-
Mój pierwszy poród był wywoływany w 41 tygodniu ciąży - skutecznie.
-
Mój drugi poród: indukcja w 38 tygodniu ciąży (z powodu podejerzanego wyniku USG) nie powiodła się, więc skończyło się cesarką.
-
Mój trzeci poród - próba porodu drogami natury po cc: indukcja w 41 tygodniu ciąży nie powiodła się = cesarka.
-
Mój czwarty poród: planowana cesarka - powiedziano mi, że nie mogę rodzić naturalnie.
-
Piąty poród - próba porodu drogami natury po cc; indukcja porodu nie powiodła się = cesarka.
-
Zauważyłam pewną prawidłowość... Musiałam unikać WYWOŁYWANIA porodu!
-
Faza planowania
-
Aby planować poród domowy po 4 cc potrzebujesz planu i zespołu.
-
Wszyscy muszą być nastawieni pozytywnie i mieć te same cele, co ty.
-
Pierwsze, co pomyślałam to: gdzie ja znajdę jakąkolwiek osobę, która zachce mnie wspierać (nie mówiąc nawet o całym zespole)!
-
Chciałam normalnego porodu, potrzebowałam "ekspertów" od normalnego porodu, do wybrałam więc opiekę położnych.
-
Moja położna i moja doula [zdjęcia].
-
Plan
-
Unikać wszystkich niepotrzebnych interwencji.
-
(Dla mnie znaczyło to, unikać środowiska szpitalnego i opieki ginekologa-położnika)
-
Czekać na spontaniczny początek porodu - to najtrudniejsze...
-
Czy moje ciało będzie wiedziało co robić?
-
Czy wszystko poszło zgodnie z planem?
-
W 40 tygodniu, obrzęk i uporczywy ból głowy. Zadzwoniłam do położnej. Przyjechała do mnie.
-
Miałam białko w moczu, więc zdecydowaliśmy, że powinnam jechać do szpitala na badania krwi i sprawdzić stan dziecka.
-
Nie chciałam tego porodu domowego za wszelką cenę.
-
Ale chciałam być pewna, że będę na każdym etapie mogła brać udział w podejmowaniu decyzji.
-
Wiedziałam dlaczego jadę do szpitala i po co były potrzebne badania.
-
Na szczęście po 2 godzinach mogłam wrócić do domu, upewniona, że wszystko jest ok...
-
Mogłam się zrelaksować i oczekiwać na poród.
-
23 lipiec 2008 (tydzień 42 + 2 dni)
-
4 rano: Czy to pies szczekał?
-
Czy też obudził mnie ból?
-
Idę do łazienki, wtedy czuję ból - wow, to boli.
-
Nie do końca przekonana, że to "już", idę na dół skorzystać z komputera...
-
Mowię Markowi, że wszystko jest ok i nie ma się czym martwić..
-
Mierzę czas między skurczami - są co 2 minuty i trwają 45 sekund.
-
Zaczyna się robić trudno - potrzebuję pomocy. Muszę obudzić Marka!
-
Czas zadzwonić po pomoc
-
O 7.30 rano dzwonię do mojej douli.
-
Słuchając mnie przez telefon, wiedziała, że to "już" i powiedziała mojemu mężowi, że do nas jedzie.
-
Po przybyciu, Manda pomagała mnie i Markowi przejść przez te początkowe skurcze.
-
Przed 9.30 nadszedł czas by zadzwonić po położną.
-
Ted przyjechała wkrótce potem i moja "drużyna" poznała się.
-
Pierwsze badanie wewnętrzen: 2-3 cm.
-
"Tylko tyle?" odpowiedziałam.
-
Zastanawiałam się czy nie za wcześnie wezwałam położną.
-
Obawiałam się, że będę pod presją czasu.
-
Skurcze stawały się trudne do zniesienia. Musiałam spróbować czegoś innego.
-
Zaproponowano mi wodę.
-
Z początku byłam niechętne, ale okazało się cudownie.
-
Obawiałam się, że akcja skurczowa się zatrzyma.
-
Nie zatrzymała się.
-
Myślałam, że będzie mnie denerwowało polewanie brzucha wodą podczas skurczu,ale
-
to było kojące.
-
Potrzebowałam tego czasu, aby się odprężyć, nacieszyć i przyjmować gości [starsze dzieci]!!
-
O 3 po południu wyszłam z wanny - byłam tam około 2 i pół godziny.
-
Chciałam być ponownie zbadana. Od poprzedniego badania minęło 4 godziny...
-
Ted zbadała mnie: 5-6 cm, wyczuwalny pęcherz płodowy.
-
Byłam rozczarowana... znowu...
-
Ale podczas badania wody nagle mi odeszły i rozwarcie powiększyło się do 8 cm!!!
-
Potrzebowałam dodatkowego uśmierzania bólu i chętnie skorzystałam z gazu.
-
Skurcze były teraz częste i intensywne.
-
Miałam też uczucie rozpierania...
-
Uczucie to coraz bardziej stawało się potrzebą parcia.
-
Czułam jak główka przesuwa się w dół.
-
Poprosiłam Ted o zbadanie mnie: przednia część szyjki z łatwością rozwarła się do końca...
-
Czy dam radę?
-
Teraz miałam nieodpartą potrzebę parcia!!
-
Chłopiec czy dziewczynka?
-
Przecięcie pępowiny, fizjologiczna 3 faza i karmienie piersią...
-
... po prostu idealnie...
-
Udało się!!
-
Drużyna
-
Ted, ja, Mark i Manda
-
Dziękuję za obejrzenie...
-
Kiedy tej nocy przechodziłam obok sypialnianego lustra,
-
przystanęłam, podniosłam koszulkę i popatrzyłam na moją bliznę,
-
ta ledwie widoczna, srebrnawa linia zdawała się do mnie uśmiechać...
-
pierwszy raz ... odwzajemniłam ten "uśmiech"...
-
W końcu urodziłam naturalnie...
-
Pozdrawiam, Melanie XX